[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze nawet nie widziałaśmojego domu. Nie przejmuj się uspokoiłam ją. Zjem coś w jadalni. No właśnie, między innymi dlatego czuję się taka winna powiedziała Danny. W cią-gu tygodnia jadalnia jest już zamknięta o tej porze.Mogę kazać, żeby przygotowano ci cośw kuchni i zaniesiono do pokoju. Właściwie to nie mam nic przeciwko temu, żeby pojechać gdzieś na obiad.Jest tu w po-bliżu jakiś lokal? Poza Bridge Street Tavern?Danny wymieniła dwie przyzwoite restauracje przy drodze numer 11, prowadzącej na au-tostradę.Powiedziała, że wróci pózniej do zajazdu i żebym zostawiła wiadomość, gdybym cze-goś potrzebowała.Zciszając głos, wyznała mi, że niezależnie od odwołanych rezerwacji kilkupracowników złożyło wypowiedzenia, więc firma ma pewne kłopoty z personelem.Ponieważ w holu nie było boya, sama zabrałam swoją torbę oraz lodówkę turystyczną zzakontuaru recepcji, wzięłam klucz od pokoju i poszłam na górę.Dostałam ten sam apartament,który zajmowałam w czasie weekendu, lecz kiedy brnęłam po schodach, wszystko dookoła wy-dawało się inne.Wcześniej wszędzie kłębili się goście, a teraz korytarze były opustoszałe.A choćkilka dni temu pokój wydawał mi się tak czarujący, teraz zrobił na mnie ponure, niemal upiornewrażenie.Wiedziałam, że przez kilka najbliższych dni będę musiała mieć się na baczności.Mysz,podróżująca w mojej lodówce niczym kanapka z serem i szynką, była ostrzeżeniem.Nie wiedzia-łam, czy ma związek z morderstwem, czy z ciemnymi sprawkami w spa, czy może z jednymi z drugim, ale przesłanie brzmiało jasno: trzymaj się z daleka.Ponieważ w zajezdzie było takniewielu ludzi i tak mało się działo, musiałam bardzo uważać.Korytarz na pierwszym piętrze był pusty.Otwierając drzwi, spojrzałam w lewo i w pra-wo.Zapaliłam jedną lampę, żeby widzieć, co jest w środku, po czym przekręciłam zamek i zało-żyłam łańcuch.Burczało mi w brzuchu, ale musiałam rozpakować torbę, co zajęło mi kilka mi-nut, a ponieważ po podróży czułam się brudna, pozwoliłam sobie na szybki prysznic.Tym razemmydło było cytrusowo-korzenne.Nacierając nim ciało, czułam zapach pomarańczy i gozdzikóworaz czegoś, co mogło być anyżem.Przez chwilę wyobrażałam sobie, że jestem w jakimś odle-głym miejscu, ciepłym i egzotycznym, i stoję na tarasie oświetlonym snopami światła z latarń.Założyłam czarne spodnie i biały t-shirt oraz czarny kaszmirowy sweter z dekoltemw szpic, po czym zbiegłam na dół, przerzuciwszy przez ramię dżinsową kurtkę.Wiedziałam, żemuszę się śpieszyć, bo w takich małych miasteczkach lokale często wydają ciepłe posiłki tylkodo dziewiątej.Powiedziałam dobranoc Natalie i wyszłam na zewnątrz, zatrzymując się na chwilęprzed drzwiami, aby oczy przywykły mi do ciemności.Kiedy tak stałam, przed budynek zajechałczarny samochód.W dwie sekundy pózniej wysiadł z niego detektyw Beck, zapinając brązową,zamszową kurtkę.Serce mi skoczyło.Czułam się tak, jakbym go znowu wyczarowała, zupełniejak tamtego dnia w lesie.Gdy mnie zobaczył, nawet nie próbował ukryć zaskoczenia. Nie wyjechała pani? zapytał bez ogródek. Tak jakby wyjechałam odrzekłam z bijącym sercem ale potem Danny powiedziałami o George u.Prosiła, żebym tu spędziła jeszcze kilka dni.Zeszłam po schodkach i stanęłam obok niego na podjezdzie. Czy pani Hubner jest tu teraz? Pojechała do domu.A co? Coś się stało? Miała do mnie kilka pytań na temat środków bezpieczeństwa po ponownym otwarciuspa.Pomyślałem, że wpadnę po pracy, żeby to z nią omówić.A dokąd to się pani wybiera o tejporze? Szukam włoskiej restauracji przy drodze numer 11.Nazywa się chyba Leo s. Jedzie tam pani sama? Tak.Czy w Warren to zabronione? Nie, ale niewykluczone, że wprowadzimy taki zakaz w Leo s powiedział ze znaczą-cym uśmieszkiem. Może zawiozę tam panią.Na wszelki wypadek.Proszę, niech pani wsiada.Otworzył drzwi pasażera, najwyrazniej nie spodziewając się odmowy.Co to właściwiemiało znaczyć? Czy chciał tam pojechać, żeby coś ze mną zjeść? Czy może sądził, że wyciśnieze mnie jakieś informacje na temat Danny i George a? A może wzbudziłam jego zainteresowa-nie, tak jak on moje? Nie gryzę powiedział, widząc, że się waham. No dobrze zgodziłam się. Ale mam coś, co muszę panu pokazać.Czy może panchwilę zaczekać?Popędziłam na górę, żeby zabrać z pokoju lodówkę turystyczną.Schodząc z powrotem poschodach, minęłam na schodach dwoje ludzi po trzydziestce i poczułam ulgę, widząc, że zajazdnie jest zupełnie pusty.Beck siedział już w samochodzie, ale ponownie pchnął drzwi pasażera, żeby mnie wpu-ścić.W środku pachniało skórą i kawą. Zabiera mnie pani na piknik? zapytał, dostrzegając lodówkę. Nie.I nerki do transplantacji też tu nie mam.Wzięłam głęboki oddech i powoli opowiedziałam mu całą historię z paczką.Wyjaśniłam,że wszystko chwytałam przez chusteczkę i starałam się zachować maksymalną ostrożność.Mógłsię czuć urażony bo skoro ktoś przysłał mi ostrzeżenie, to znaczyło, że wtykam nos w sprawy,w które nie powinnam.Jednak twarz Becka wyrażała głównie zaskoczenie. Był jakiś list? zapytał. Nie, niczego nie było. Jak pani sądzi, kto to wysłał? I dlaczego?Ostrożnie, Bailey, powiedziałam sobie. No cóż, to ja znalazłam ciało.Może zrobił to morderca.Może on myśli, że coś zobaczy-łam albo coś wiem, i chciał mi pogrozić.Beck zastanowił się przez chwilę, nie zdradzając w żaden sposób, co myśli. Chciałbym podrzucić to na komisariat, zanim pojedziemy do Leo s rzekł. Całkiemmożliwe, że wysłał to morderca.A pani musi bardzo uważać. No, to szczęściara ze mnie, że mam dziś ochronę policyjną.Wydawało się, że moja uwaga odrobinę go speszyła.Oczywiście, wiedziałam, że ta myszmoże być od mordercy, ale była też inna możliwość, o której nie mogłam powiedzieć Beckowi.Mysz mogła zostać wysłana przez kogoś, kto był zamieszany w specjalne masaże odbywające sięw spa.Zapięłam pas bezpieczeństwa, dostrzegając, że Beck swojego nie zapiął.Może właśniedlatego go lubiłam.Chociaż był gliną, podejrzewałam, że ma też w sobie coś z buntownika a tacecha zawsze mnie pociągała.Gdy zauroczył mnie Jack, myślałam, że moja fascynacja nie-grzecznymi chłopcami wypali się bez reszty, ale widać do tego nie doszło.W trakcie jazdy Beck nie wdawał się ze mną w pogaduszki, co było mi na rękę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]