[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uznał to za osobisty afront.Słusznie.Ale prawdą było także, że dzięki mojej decyzji zdobył zgrabną wy-mówkę, by wyłgać się od odpowiedzialności za związek ze swoim dzieckiem.Związek, który miał podobno przetrwać wszystko.I on, i ja tak to zostawiliśmy.- Och, tak mi przykro! - Szeroko rozłożyłam ręce.- Chyba nie jestem odpo-wiednio ubrana.Sean krytycznym okiem przyjrzał się starym dżinsom i czarnemu golfowi.- Co się stało z dziewczyną z żurnala, którą widziałem tu dzisiejszego ranka?93- Ma za sobą długi dzień spędzony na wkurzaniu ludzi.- I co? Opłacało się?- Jeśli ponaciskasz wystarczająco dużo pryszczy, jeden z nich z pewnościąpęknie.- Przemawia przez ciebie mądrość ludowa.- Był tu dziś Van Zandt?Przewrócił oczami.- Kochanie, ludzie pokroju Van Zandta są powodem, dla którego mieszkamza murem.Jeśli był, nic mi o tym nie wiadomo.- Pewnie jest zbyt zajęty namawianiem Treya Hughesa, by wydał u niego pa-rę milionów dolarów na konie.- Trey będzie ich potrzebował.Widziałaś stajnię, którą stawia? Wellingtoń-ski Taj Mahal.- Coś o tym słyszałam.- Pięćdziesiąt boksów o zdobionych wrotach, na miłość boską! Cztery apar-tamenty dla stajennych na górze.Kryty czworobok.Wielki parcours.- Gdzie mieści się to cudo?- Dziesięć akrów najdroższej ziemi na tych nowych terenach obok GrandPrix Village, w Fairfields.Na dzwięk tej nazwy doznałam szoku.- Fairfields?- Tak - odparł, poprawiając mankiety i ponownie przyglądając się sobie wlustrze.- To będzie wielkie, jarmarczne paskudztwo, które z właściciela uczyniprzedmiot zawiści wszystkich dżokejów i skoczków na Wschodnim Wybrzeżu.Muszę lecieć, kochanie.- Zaczekaj.Miejsce, o którym mówisz, będzie kosztować tyle, co cała Ziemia.- Plus Słońce i Księżyc.- Nie wierzę, że Trey wyciąga aż tyle z funduszu powierniczego.- Nie musi.Matka zostawiła mu prawie całą posiadłość Hughesów do dys-pozycji.- Sallie Hughes nie żyje?- Zmarła w zeszłym roku.Spadła ze schodów we własnym domu i rozbiłagłowę.Tak w każdym razie głosi plotka.Elle, naprawdę powinnaś bardziej inte-resować się starymi znajomymi - pogroził mi palcem, pocałował w policzek iwyszedł.94Fairfields.Przecież Bruce Seabright tego ranka miał w planie sfinalizowaćtransakcję sprzedaży ziemi właśnie w Fairfields.Nie lubię zbiegów okoliczności, nie wierzę w nie.W czasie studiów poszłamkiedyś na wykład znanego guru filozofii New Age, który dowodził, że każdy ele-ment świata na poziomie molekularnym jest czystą energią.Uważam, że możnado tej tezy sprowadzić wszystkie myśli i uczucia i całe nasze życie uznać za ener-gię - jej poszukiwanie, tracenie i pozyskiwanie.Gdy spotykamy innych ludzi,jesteśmy w stanie na nich wpływać dzięki energii naszych intencji i pragnień,które są jak naturalna siła, zdolna zmienić kształt rzeczywistości.Zatem cośtakiego jak zbieg okoliczności nie istnieje, nic w życiu nie jest przypadkowe.Choć lepiej chyba w nic nie wierzyć, niż żyć z takim przekonaniem.Kiedy przyglądałam się ludziom obecnym w życiu Erin, musiałam założyć, żecokolwiek działo się z nią teraz, nie było to nic dobrego.Matka wydawała się niemieć pojęcia, z kim pracuje jej córka, i byłam w stanie uwierzyć, że mówi praw-dę.Krystal nie przejęłaby się nawet gdyby Erin pracowała dla samego diabła,tak długo, jak tylko nie miało to wpływu na jej mały, poukładany światek.Prawdopodobnie wolała zapomnieć, że Erin w ogóle jest jej córką.Jednak co zBruce em Seabrightem? Czy znał Treya Hughesa? Jeśli tak, to czy znał takżeJade a? A jeśli znał ich obu - jaki to miało wpływ na życie Erin?Przypuśćmy, że Bruce chciał pozbyć się Erin z domu ze względu na jej zwią-zek z Chadem.Jeśli znał Hughesa - a przez niego miał dojścia do Jade a - mógłzałatwić jej pracę w stajni.Ważniejsze wydało mi się jednak, czy Bruce brał poduwagę, co stanie się z Erin po tym, jak opuści jego dom.Jeśli tak, to czy jegotroska była dla Erin rzeczą pozytywną, czy negatywną? A jeżeli Bruce chciałpozbyć się jej na dobre?Tego typu myśli wypełniły całe moje popołudnie.Chodziłam po domu, gry-ząc resztki paznokci.Z głośników sączył się łagodny jazz - nastrojowy podkładdo ponurych scenariuszy, które jeden za drugim pojawiały się w mojej głowie.Wykręciłam numer komórki Erin.Automat po drugiej stronie poinformowałmnie, że w jej skrzynce brak miejsca na nowe wiadomości.Gdyby po prostuprzeniosła się do Ocala, normalnie odbierałaby telefony.I zadzwoniłaby doMolly.Nie chciałam tracić całego dnia na jechanie do Ocala - mój instynkt podpo-wiadał mi, że nic tam nie znajdę.Postanowiłam zadzwonić nazajutrz na tamtejszy95posterunek, poinformować oficera dyżurnego o moich podejrzeniach i bezczel-nie poinstruować go co do koniecznych działań.Jeśli Erin faktycznie pracowaław centrum pokazowym w Ocala, wiedziałabym o tym w ciągu najbliższychdwóch dni.Zażądałabym, by oficer pojechał tam i wezwał ją z biura na tereniecentrum pod pretekstem ważnego telefonu.Gdyby ktoś zgłosił się na wezwanie,oficer mógłby od razu sprawdzić, czy to Erin.Prosty plan.Landry mógł zrobićto samo w jeszcze prostszy sposób, drogą służbową.Dupek.Miałam nadzieję, że przewraca się w łóżku, nie mogąc zasnąć.Było już po północy.Nie miało sensu czekać na sen.Nie przespałam całejnocy od lat, częściowo z powodu okropnego stanu psychicznego, częściowo zaśza sprawą niewielkiego, lecz uciążliwego bólu, który towarzyszył mi nieprze-rwanie od czasu wypadku.Nie zastanawiałam się, jaki wpływ brak snu wywierana moje ciało i umysł.Mało mnie to obchodziło.Przyzwyczaiłam się.Przynajm-niej dzisiejszej nocy nie roztrząsałam dawnych błędów i nie zastanawiałam się,jak powinnam za nie zapłacić.Porwałam kurtkę i wybiegłam z domu.Noc była chłodna, od strony Evergla-des nadciągała burza.Daleko na zachodnim niebie błyskawice rozświetlały pa-smo ciężkich chmur.Przejechałam przez Pierson, obok głównego wjazdu na teren centrum jez-dzieckiego, minęłam ekstrawaganckie stajnie w Grand Prix Village, skręciłam iznalazłam się przed kamienną bramą Fairfields.Tablica z planem terenu poka-zywała osiem działek wielkości od pięciu do dziesięciu akrów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]