[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie po raz pierwszy czuła się jak owad podmikroskopem, gdy zasypywał ją gradem szybkich pytań.Nie dawał jej czasu donamysłu, odpowiadała pierwszymi słowami, które wpadły jej do głowy.Technika tyleż skuteczna, co irytująca.- Nie musiałaś - mruknął Dante.- Nie wolno mi reklamować żadnych grup wsparcia - powiedziała.- Toczęść mojego kontraktu z rozgłośnią.- A gdybyś mogła, poleciłabyś tę grupę?- Dlaczego o to pytasz?Wzruszył ramionami.- Z ciekawości.- Może usiądziemy? - zaproponował Dante.Z uśmiechem usadowił się nakanapie.Czyżby jej pomagał? No tak, jeśli miał coś przeciwko PogromcomStrachu, pewnie nie chciał ryzykować, że powie na ich temat coś miłego.Do tejpory nie zdradził jej, czym się zajmuje, chyba że jakoś przeoczyła moment, gdybycie demonem stało się normalnym zawodem.Może reprezentuje inną grupęterapeutyczną, która pozwała Pogromców Strachu? Nie, to nonsens.- Czym ty się właściwie zajmujesz, Dante? - Zadała to pytanie, zanimzdążyła się nad nim zastanowić.Obaj mężczyzni wbili w nią wzrok.Cholera.Zupełnie zapomniała, żeDante miał być terapeutą z innego miasta.- Bardzo zabawne - stwierdził.Odwrócił się do Briana, który przysiadł nadrugim krańcu kanapy.- Wydaje mi się, że w ten czarujący sposób Meganchciała ci dać do zrozumienia, żebyś zapytał o moje zdanie na temat grupterapeutycznych.Chętnie ci je zdradzę, jeśli chcesz.Brian uśmiechnął się uprzejmie, a serce Megan znowu zaczęło bić.GdybyBrian po raz kolejny złapał ją na kłamstwie, zrobiłby z niej w artykule seryjnąmorderczynię.- Nie, dziękuję.Może innym razem.- Tylko daj mi znać.Mam mnóstwo ciekawych opinii na różne tematy.-Dante wstał, żeby dolać sobie szkockiej.- Na pewno - mruknęła Megan.- Pomysłów też masz sporo.Dante odwrócił się do niej, podniósł prawą rękę i skinął.Na czubku jegopalca wskazującego pojawił się mały płomień.Patrzyła jak zahipnotyzowana, apłomyk rósł, ogarnął jego rękę i zniknął.Rzuciła okiem na Briana.Patrzyłwprost na nią.- Wszystko w porządku?- Tak.- Upiła spory łyk drinka.To na pewno jakaś sztuczka.Magicznytrick.Nie można podpalić sobie rąk.Nie można wyczarować ognia z niczego.A jakoś nie bardzo mogła sobie wyobrazić Greysona Dantego, jakwyciąga królika z kapelusza w tandetnej spelunie koło lotniska.Brian bawił się szklanką.- Wybierasz się na tę dużą imprezę dobroczynną, którą rozgłośniaorganizuje w piątek?- Tak.- Może pójdziemy razem?- Dobrze.Dante wrócił na miejsce.- Fundacji Femmel? Ja też się wybieram.Megan uniosła brwi.- Popierasz organizacje charytatywne?- Moja droga, popieram wiele organizacji - odparł.- A więc zobaczymysię tam.Co za radość.Megan dopiła drinka i wstała po następnego.Ten wieczórchyba nigdy się nie skończy.- Wreszcie - mruknął Dante.- W końcu sami.- Rozłożył się na kanapie ioparł jedną nogę o skraj szklanego blatu.Spojrzała na jego stopę.Nie przesunąłjej.- Tak.- Sama już nie wiedziała, czy jest zbyt pijana, by się denerwować,czy zbyt zdenerwowana, by się upić.- Tylko ja i człowiek-demon.Wydawał się urażony.- Nie jestem człowiekiem-demonem, tylko demonem czystej krwi.- Skąd wiesz?Zamrugała- Muszę się jeszcze napić.- A ja myślę, że masz już dość.- Skąd wiesz?- Ponieważ nie wydajesz się wystraszona, zdenerwowana ani nawet zła namnie.I ponieważ nie nazywasz mnie wariatem- Jestem terapeutką.My nie nazywamy ludzi wariatami.- No dobrze, więc nie twierdzisz, że mam urojenia.- Wyprostował się,opuścił nogę na ziemię pochylił i oparł łokcie na udach.- Jak to zrobiłeś? - Nie pytała o zdjęcie nogi ze stołu.- Już ci mówiłem.- Demony potrafią wywołać samozapłon?- Niektóre z nas tak.Zależy od rodzaju demona.- A ty?- Vregonis.Demon ognia.- Pstryknął palcami i pojawił się kolejny małypłomyk.Ujął go w dłonie, przechylił rękę.Płomień pełzał po jego palcach.Naoczach Megan powędrował w górę, do barku Greysona, stoczył się po rękawie izniknął.Megan była pod wrażeniem, ale starała się tego nie okazać.- To tylko sztuczka.- Jak rozdzielanie dwóch obręczy? - Uśmiechnął się.Megan wbrew sobieodwzajemniła uśmiech.- Wyobraziłam sobie ciebie, jak wyciągasz królika z kapelusza.- Są demony, które to potrafią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]