[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.380Most.Skunks z wyciągniętą ręką.List samobójczy.Czy tego chcieli? Myśleli, że list Southerna zawierał listę ce-lów dla Módl Się?Wymacywała drogę wzdłuż ściany.Miała paskudne wraże-nie, że w oczach Amesa stanowiła rozstrzygający cel.Płacz Sophie dochodził teraz z bliższej odległości.Jo wie-działa, że dziecko musiało czuć się schwytane w pułapkę, kom-pletnie odcięte, a nie mogła zawołać małej, nie zwracając uwagiMódl Się.Szczęki bolały ją od zaciskania zębów.Pociły się jej ręce.Otarła je o spodnie.Z każdym uderze-niem serca widziała coraz lepiej.W ciemności dawało to złu-dzenie, jakby korytarz pulsował.Jakby falował, przygotowującsię, by ją połknąć.Spojrzała w górę.Sufit wyglądał solidnie, alebudynek został w połowie wyburzony, a rusztowanie wzdłużściany zewnętrznej zawaliło się podczas trzęsienia ziemi.Coś ty narobiła, Sophie?Jo dotarła do otworu drzwiowego i przesunęła dłońmi pokrawędzi.Płacz dochodził zza ściany.Prześliznęła się za fra-mugę i sunęła stopami wzdłuż ściany.Widziała cienie, słabyblask księżyca sączący się przez zakurzone okna.Płacz dochodził z dołu.Powoli przesuwała się do przodu.Stopą namacała złamanądeskę podłogową.Sophie była w piwnicy.Podłogi po prostu nie było.Zamiastniej była dziura.Czy dziewczynka przez nią wpadła?Usłyszała kroki w głównym korytarzu.Módl Się wszedł dobudynku.Cofnęła się o krok i przylgnęła do ściany.Obraz, jaki widziała, nadal pulsował.Miała z tego powoduwrażenie, że budynek oddycha.A coś, co oddycha, może cię teżpołknąć.Zacisnęła pięści.Nie, nie rób tego teraz, Beckett.Nie teraz.381Opadła na kolana i powoli przybliżyła się do brzegu dziury. Sophie wyszeptała. Nic nie mów.Jestem tutaj.Płacz gwałtownie umilkł.Proszę, nie wołaj mnie po imieniu,nie zdradz mnie.błagała dziewczynkę w myślach. Nic nie mów szepnęła. Możesz dalej płakać.On sięnie może dowiedzieć, że tu jestem. Otarła pot z czoła.Wyciągnę cię stąd.Wpatrywała się w ciemną otchłań poniżej, nie mając poję-cia, jak to zrobić.f& f& f&Wytężyła wzrok, ale widziała tylko otwór gotowy ją połknąć.Nie miała szansy znalezć drabiny.Ani wydobyć Sophie z głębiza pomocą lewitacji.Jeżeli dziewczynka była w piwnicy, to oznaczało, że istniałyschody.Skoro zeszła na dół, mogłaby też wejść na górę.Taką miała nadzieję.Powoli, najciszej jak mogła, położyła się płasko na brzuchurównolegle do dziury w podłodze, przerzuciła nogi nad krawę-dzią i zawisła na rękach.Nie wiedziała, jak daleko ma do pod-łogi ani czy poniżej jest coś, na czym wyląduje. Sophie syknęła widzisz mnie? Po prostu zapłacz.Mała zapłakała. Mogę skoczyć?Sophie znów zapłakała.Jo oceniła odległość na metr do półtora taką miała na-dzieję.Musiała liczyć na łut szczęścia.Puściła się.Uderzyła stopami o podłogę.Zgięła się i przetoczyła.Przezsekundę leżała nieruchomo, nie chcąc znów zakłócać ciszy.Noga bolała jak diabli.Powoli wstała. Sophie?Kierując się płaczem, kucnęła z wyciągniętymi rękami.382Wymacała otwór drzwiowy zastawiony deskami zbitymi nakrzyż.Płacz dochodził z drugiej strony tej zapory.Przeczołgałasię pod spodem i znalazła się w pomieszczeniu z kamiennąpodłogą, która była zimna w dotyku i cuchnęła wilgocią. Jo. doszedł ją szept.Wymacała drogę naprzód.Usłyszała pociąganie nosem, zo-baczyła niewyrazny cień.Znalazła ją.Sophie schowała głowęna jej piersi, chwyciła ją za koszulkę i przełknęła głośny szloch.Jo odczekała chwilę, przyłożyła usta do ucha dziewczynki iwyszeptała: Jesteś bardzo dzielna.Zwietnie sobie radzisz.Spazmatycznie łapiąc oddech, dziecko szeptało: Spadłam ze zjeżdżalni.Nie chciałam wchodzić.Wiem, żetakie budynki są niebezpieczne.Jasne, Johanna mogła się założyć, że Gabe pouczył swojącórkę w kwestiach bezpieczeństwa.Ale zjeżdżalnia? Rozejrzałasię po atramentowoczamym pomieszczeniu.Nikłe pasemkadochodziły z góry, z miejsca wysoko na ścianie.Znajdowały się w piwnicy na węgiel.To był stary wiktoriań-ski budynek.Sophie wpadła do zsypu na węgiel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]