[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chciałabym cię widzieć stwierdziła bez dodatkowychwyjaśnień czy gestów.Zawiodła się.Nawet bez okularów wzrok Reeve a pozostałnieodgadniony.Clea opadła na oparcie i zmru\yła oczy.Z jego strony nie mogłaoczekiwać pomocy.Opuściła ją śmiałość.Zapadła okropna cisza.Reeveupił łyk kawy.Wreszcie przemówił. Jeśli chodzi o ostatnią noc, Cleo.Głos brzmiał chłodno, wręcz szorstko.Serce Clei załomotało. Przepraszam oświadczył. Przepraszasz? powtórzyła zdezorientowana. Powiedzmy, \e winę ponosi wino i poświata księ\yca.I naszewspomnienia.Oszołomienie ustąpiło miejsca wściekłości.Więc jednak wszystkoskończone.A jeśli tak, powinni mieć przynajmniej odwagę przyznać, \eto coś dla nich znaczyło. Winę? spytała. Nie sądzę, aby ktokolwiek z nas ponosił tuwinę, Reeve.Wczorajsza noc była cudowna.Nie zamierzała puścić go tak łatwo. To ty byłaś cudowna, Cleo.Te słowa przyniosły jej ulgę. Ale ja postąpiłem zle.Straciłem kontrolę nad sobą.A więcpragnął wziąć na siebie winę.Mo\e i słusznie? Mo\e nie mieli innegowyjścia?Reeve odwrócił wzrok.Dopiero po chwili spojrzał na nią.Spostrzegła ból w jego oczach. Byliśmy jak dwoje ludzi goniących marzenia, które na pewnonigdy się nie spełnią. Tak zgodziła się.Có\ pozostało? Reeve miał rację. Jesteśmyrozsądni na tyle, aby skończyć to tutaj, zaraz. Tak. Nie zaprzeczysz jednak, \e prze\yliśmy dawniej parę miłychchwil stwierdziła, bezwiednie usiłując ocalić resztki marzeń. Przeszłość: oto właściwe słowo.Rzeczywiście: było, minęło.Znalazłoby się wiele dobrego, ale i wiele złego.Nie mogę o tymzapomnieć.A chciałbym. Przerwał na chwilę. Wczorajsza nocokazała się logicznym następstwem podró\y do Santa Inez. Logicznym następstwem powtórzyła ze smutkiem. Nie zamierzałem wyrazić się tak oschle.Kiedy przełamaliśmypierwsze lody, pracowało nam się razem bardzo dobrze i zostaliśmynawet przyjaciółmi, a potem. Poszliśmy do łó\ka dokończyła za niego. To jest logicznenastępstwo, o którym mówiłeś? Cleo, nie zadawaj bólu nam obojgu. Próbuję zapewniła.Chwycił ją za rękę. Wiem.Czy to Clea wyrwała dłoń? Czy on ją wypuścił z uścisku? Tylko w ksią\kach zdarzają się cudowne zakończenia, nie wprawdziwym \yciu powiedział Reeve. Postąpilibyśmy jak głupcy, wierząc, \e jakoś nam się uło\y, apózniej prze\ywając przykre rozczarowanie.Lepiej w ogóle niezaczynać.Clea kiwnęła głową. Mam nadzieję, \e zostaniemy przyjaciółmi? zagadnął.Piła małymi łyczkami kawę, zimną i gorzką jak dzień, który jączekał. Przyjaciółmi? Jasne odrzekła z uśmiechem. Cleo. zająknął się. Co, Reeve? ponagliła go.Reeve podjął decyzję za nich oboje.Nawet jeśli Clea zgodziła się znim, wolała, aby odpowiedzialność spadła na mę\czyznę.Gdybyprzebieg wydarzeń zale\ał od niej, wszystko mogłoby wyglądać zupełnieinaczej. Nie chciałem cię zranić.Jesteś ostatnią osobą na świecie, którąmógłbym skrzywdzić. Wiem.Oboje zdawali sobie sprawę, \e uchyliła się od odpowiedzi.Odetchnęła głęboko.Usiłowała odzyskać panowanie nad sobą.Wyjęła z torebki swoje okulary przeciwsłoneczne, \eby podobniejak Reeve ukryć uczucia, tak widoczne w jej wzroku.Reeve skrył się zapodwójną zasłoną: ciemnych okularów i własnej obojętności.Ufała, \e totylko poza. Masz całkowitą słuszność oznajmiła. Teraz jesteśmy starsi,doświadczeni, obarczeni baga\em uczuć.A ty nadal nie lubisz rodzinyMoore ów. Z wyjątkiem panny Moore, z którą w tej chwili rozmawiam.Clea zastanawiała się, czy za słowami Reeve a kryją sięjakiekolwiek uczucia.Nie potrafiła go rozszyfrować.Kelner przyniósł owoce i ciastka.Clea wzięła rogalik, lecznatychmiast go odło\yła.Nie była w stanie nic przełknąć. Chyba jutro odpłyniesz.Powiodły się poszukiwania nowejzałogi? Niewa\ne.Clea podniosła wzrok i zmarszczyła brwi. Rzeczywiście odje\d\am, ale nie na pokładzie Argosy.Zdumiona, czekała na dalsze wyjaśnienia. Postanowiłem rozejrzeć się w Denver.Zajmę się sprawąCharliego. Ale\, Reeve, to cudownie!Westchnienie ulgi wyrwało się z piersi Clei.Kiedy ju\ sądziła, \epoznała jego intencje i pogodziła się z tym, Reeve zaskoczył ją.I wtedyzaświtało jej w głowie okrutne podejrzenie. Czy twoja decyzja jest dla mnie nagrodą za ostatnią noc? Nie! stwierdził stanowczo. Nie wolno ci tak myśleć, Cleo.To, co się stało z nami, nie ma nic wspólnego z Charliem.Zapadła cisza.Po chwili Reeve wyjaśnił, dlaczego zmienił plany. Miniona noc przywołała w mojej pamięci mnóstwo wspomnień,pięknych wspomnień z czasów, gdy byliśmy razem.Có\, potemzerwaliśmy. wzruszył ramionami. Popłynąłem do Santa Inez natwoją prośbę, bo chciałem poznać przyczyny kłopotów Charliego i raz nazawsze zakończyć nasze rachunki.Wiem jednak, \e to się nie udało i niezałatwiona sprawa wcią\ wisi nade mną.Clea czekała, czując, \e to nie wszystko. Poza tym nie chciałem, \ebyś pojechała do Denver. Nie zamierzałam. Owszem, nie wypieraj się.Gdybym dziś rano odpłynął na Argosy , ty wyruszyłabyś do Denver na poszukiwanie tajemniczegoBrowninga.Miał rację. Nadal uwa\am, \e powinnam tam jechać. Och, nie! Reeve. Nie, Cleo.Na razie poczekaj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]