[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Stałeś się nagle okropnie uprzejmy!- Uprzejmy? Ależ skąd! Po prostu nie lubię sypiać na podłodze.A twój strach możeoznaczać, że opowiesz o mnie innym.Tak więc ta uprzejmość i dobroć to zwyczajny egoizm.Mam zadanie do wykonania i nie wolno ci na mnie skarżyć.Tak to wygląda.- Jakie zadanie?- Zamknij się i śpij, mała suko!Te słowa tak ją rozgniewały, że wstała z łóżka i resztę nocy przesiedziała przy biurku.Tamlin dotrzymywał jej towarzystwa, a był wobec niej tak nadzwyczajnie złośliwy iuszczypliwy, że rankiem rozstali się jak wrogowie.Wydarzyło się to zeszłej nocy.A teraz Tamlin zniknął.Czy już mu się znudziła? A może zmienił miejsce pobytu, przeniósł się do bardziejzgodnej, gotowej na większe poświęcenie dziewczynki?Ta myśl pozostawiła w jej duszy bolesną ranę.I wtedy nagle dostrzegła za szybą cień szybujący po nocnym niebie.Zbliżał się, awreszcie wylądował przed domem.Vanja szeroko otworzyła okno.- Gdzieś ty był?- Gówno cię to obchodzi.- Nie bądz wulgarny! Sądziłam.Myślałam.Ku swemu niezadowoleniu zaczęła płakać.- Myślałaś, że już nigdy więcej nie wrócę? - spytał lodowatym tonem i przecisnął sięobok niej do pokoju.- To naprawdę słodkie.Vanja szybko otarła łzy.- Nie możesz mi powiedzieć, gdzie byłeś?- Nie.- Czy to.twoje zadanie?- Może.Zamknij się, chcę spać.Rzucił się do łóżka i zakrył kołdrą.Vanja nigdy nie miała pewności, czy Tamlin w ogóle sypia.Pewnie raczej po prostulubił spędzać czas w najbardziej przyjemny sposób, odpoczywając, nic nie robiąc, oczywiściewtedy, kiedy nie musiał koncentrować się na swym zadaniu.Niechętnie i ona się położyła, przed oczami miała jego plecy, bo on najwyrazniej nadalsię na nią gniewał za to, co wydarzyło się poprzedniej nocy.- Zimny jesteś - powiedziała.- No i co z tego? - prychnął.- Tam, gdzie byłem, nie docierają promienie słońca.Otoczyła go ramieniem i przyciągnęła do siebie.- Pierwszy raz widziałam, jak używasz skrzydeł, maluszku - uśmiechnęła się.- Niewiedziałam, że one już funkcjonują.Były dużo większe niż są teraz.Potrafisz je takzmniejszyć?- Nie nazywaj mnie maluszkiem, cholerna babo!- Czy znasz tylko to jedno słowo? No, i jesteś mniejszy niż ja.- To się może zmienić.Umilkł obrażony.Vanja starała się przez koszulę ogrzać jego lodowato zimne ciało.Nagle Tamlin przekręcił się, leżał teraz na plecach, ale odwrócony w jej stronę.- Zimno mi - szepnął jakby ze strachem.- Dziś w nocy moja dusza zmieniła się w lód.Vanja natychmiast mocno przytuliła go do siebie.- Ogrzej się przy mnie, Tamlinie.Choć na chwilę zapomnijmy o wszystkim, co złemiędzy nami.Przytulmy się do siebie, bo mnie także potrzeba twojej bliskości.Dziś w nocytak bardzo za tobą tęskniłam, nigdy nie odchodz ode mnie, nie mówiąc mi, dokąd idziesz!Chętnie przyjmował jej ciepło, którego tak bardzo chciała mu użyczyć.Czuła, żeTamlin drży od nieznanego lęku.Przestraszony demon? Cóż mogło spotkać go tej nocy?- Myślałaś, że gdzie jestem? - zaśmiał się niepewnie w jej okrytą flanelą pierś.- Nie wiedziałam.I to właśnie było takie okropne.Być może zeszłej nocy zraniłam cięzbyt głęboko, może.- Zraniłaś mnie? Czyś ty już całkiem oszalała, mnie nie można zranić.Nie jesteś aż takszczególną osobą.Ale miałaś w zanadrzu jeszcze jedno może ?- Nie, nic już nie powiem - odparła Vanja, bo tym razem uraził ją głęboko.Tamlin uniósł się na łokciu i teraz nie miał w sobie już nic z dziecka.- Mów! Powiedz mi! - syknął przez zęby.- Nie.Ja też mam prawo do tajemnic.- Diabelska dziewucho - szepnął rozwścieczony i pacnął ją w głowę.- Widzę, że już doszedłeś do siebie - sucho stwierdziła Vanja.- Nie muszę cię jużdłużej grzać.Odwróciła się do niego plecami.Ale Tamlin wsunął już rękę pod jej ramię, wślizgnął się pod koszulę i odnalazł jejpierś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]