[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obróciła się na składanym stołku, złapała leżącą na połówce wypłowiałą skórzanąkamizelę i włożyła ją przez głowę.Kaftan miał długie frędzle sięgające poniżej pasa i byłozdobiony wyszytymi czerwoną i czarną nicią wizerunkami niedzwiedzi, orłów i wydr.- Mówiąc o ubieraniu, miałem na myśli skafandry ochronne.- Zwietnie, odparła, ściągając długie czarne włosy w lśniący koński ogon i wykładającgo na wierzch kaftana.- Ale jako reprezentant plemienia muszę mieć na sobie święty strój.-Nakładając na wierzch kurtkę, dodała - Będę też potrzebować chwili, żeby powiedzieć paręsłów nad każdym grobem, który otworzycie.- Ale to będą rosyjskie groby, nie innuickie - przypomniał jej Slater, a Nika tylkowzruszyła ramionami, mijając go i wychodząc na chodnik z gumowych mat.Jej buty zchlupotem brnęły przez lodowatą breję.- Nasza ziemia, nasze zasady - powiedziała z uśmiechem.- Przywilej gospodarzy.Slater nie był pewien, na mocy jakiego przywileju to się stanie, wiedział jednak, żeodtąd będą obowiązywać jego zasady.Przy bramie kolonii spotkali się z Lantos i profesorem,po czym wszyscy czworo, w ciepłych kurtkach, czapkach i rękawicach chroniących przedzimnym wiatrem od oceanu, pomaszerowali ścieżką w kierunku drzew.Sierżant Groves i jegozałoga wycięli w lesie szlak, ale zarośla znów zaczęły im wchodzić w drogę; uginające siępod ciężarem śniegu konary zwieszały się nisko nad głową, a ostre gałązki zahaczały o gruberękawy puchowej kurtki.W niczym nie przypominało to jego poprzednich wyjazdów, naktórych największe zagrożenie stanowiły zwykle udar słoneczny i ukąszenia skorpionów.Choć w zasadzie było wczesne popołudnie, słońce świeciło tak słabo, że naustawionych wzdłuż szlaku co kilka metrów słupach zapalono wszystkie lampy.Rzucały nadrogę nieco upiorny blask.Zbliżając się do słupków bramy cmentarnej z wyrytymanonimowym błaganiem Wybaczcie mi , Slater zerknął w stronę cypla, gdzie dostrzegłGrovesa i strażników, ubranych w skafandry ochronne, którzy ustawiali młot pneumatyczny,by wzruszyć resztę zamarzniętej ziemi w granicach wytyczonych poprzednio przez Kozaka.Całe płaty wilgotnej darni zostały już usunięte i, zgodnie z instrukcją Slatera, ułożone na bokuna brezentowej płachcie.Po zakończeniu ekshumacji mieli w miarę możliwości przywrócićgrobowi poprzedni stan, a płachtę spalić.Tymczasem po lewej stronie od wejścia postawiono przebieralnię i gdy Groves oddałjeszcze jedną głośną salwę młotem pneumatycznym, Slater zaprowadził swój zespół donamiotu.Aluminiowa podłoga zadudniła pod naciskiem ich butów.W przebieralnipostawiono wieszak z pełnym wyborem białych skafandrów ochronnych z tyveku ikombinezonów termicznych wiszących na hakach, nad którymi zamontowano półkę zhełmami; poniżej stał szereg białych ochraniaczy na buty.Choć Slater wiedział, że Santos i Kozak znają procedurę, zalecił wszystkim zdjąćkurtki, założyć kombinezony, a na nie białe skafandry.Zgodnie z jego przewidywaniem Kozak już sapał, próbując się wcisnąć w strójochronny, a Lantos pomagała ubrać się Nice; skórzany kaftan nie ułatwiał jej zadania,zwłaszcza gdy Slater zwrócił jej uwagę, że powinien znalezć się wewnątrz skafandra.- W przeciwnym razie będziesz się go pózniej musiała pozbyć - dodał.- Nie ma mowy - odparła Nika, usiłując zasunąć do końca zamek błyskawiczny.-Należy do mojego plemienia od co najmniej dwustu lat.Kiedy się w końcu dopięła, Lantos także nałożyła kombinezon i skafander, a Slater,ubrany podobnie, sprawdził, czy elastyczne opaski na kostkach i przegubach Niki są mocnozaciśnięte.Potem pomógł jej nałożyć białe ochraniacze na buty.Pociągając się za rękaw,Nika oświadczyła:- Chyba wolę naturalne tkaniny.Z czego to właściwie jest zrobione?- Z polietylenu o dużej gęstości - wyjaśnił.- Prawie niezniszczalnego.Ochroni cięprzed każdym patogenem przenoszonym drogą krwi albo cząstkami stałymi o średnicypołowy mikrometra.- Ale na pewno się w tym nie ugotujemy?- Nie tak, jak się obawiasz - wtrąciła Lantos.- Chociaż materiał jest barierą przedwodą i cząsteczkami innych płynów, odprowadza ciepło i opary potu.Co nie znaczy - dodała,podając jej hełm, na który Nika spoglądała dość sceptycznie - że będzie ci w tym wygodnie.- Dobra, teraz hełmy - zakomenderował Slater i wszyscy nabrali ostatni haustświeżego powietrza, po czym nałożyli kaptury z wizjerami, których dolna część sięgałaramion.Stali w namiocie wszyscy czworo opatuleni jak mumie, więc coraz trudniej było imwykonać ruch, nie zderzając się z kimś innym.Lantos wsunęła pod pachę zestaw narzędzichirurgicznych i gdy Slater rozsunął poły namiotu, wśród wybuchów nerwowego śmiechuwyszli na zewnątrz; wyglądali jak grupa pszczelarzy idąca do pracy w pasiece.Ale gdy ich kombinezonami szarpnął pierwszy podmuch wiatru, nastrój się zmienił.Kiedy gęsiego posuwali się przez cmentarz, na czele z Kozakiem, który ostrożnie prowadziłich ścieżką oznaczoną wcześniej chorągiewkami, a pochód zamykał Slater, w pełniuświadomili sobie wagę tego, co mieli zrobić.Przy grobie czekał na nich sierżant Groves ifunkcjonariusze Straży Przybrzeżnej, którzy stali obok wysokoprężnej lampy sodowej.Dlanich początek ekshumacji oznaczał zejście z posterunku.Pracowali przez wiele godzin izasługiwali na odpoczynek.Groves zasalutował, dotykając dwoma palcami plastikowejprzyłbicy hełmu i dzwignąwszy młot pneumatyczny, skierował się do przebieralni.Nagrobek, ozdobiony dwojgiem drzwi wyrzezbionych w górnych rogach, położono zboku przy noszach, gdzie wyglądał trochę niestosownie.Mimo że nazwisko zostało dawnostarte z kamienia, Slater zobaczył, że na samym dole, gdzie zamarznięta ziemia chroniła goprzed wpływem żywiołów, widnieje kształt przypominający półksiężyc.- Co to oznacza? - zapytał, pokazując to profesorowi.- Widziałem to także nasłupkach przy wejściu i na innych nagrobkach.- Niektórzy twierdzą, że to symbol islamu i że zawsze jest na dole, aby pokazaćzwycięstwo Chrystusa nad niewiernymi.- Mówisz, jakbyś się z tym nie zgadzał.- Bo się nie zgadzam.Moim zdaniem oznacza kotwicę.Według rosyjskiej wiary tosymbol nadziei zbawienia.Nadziei, którą daje Kościół.- Podrapał się w hełm, jak gdyby tobyła głowa.- Ale dwoje drzwi? Tego nie wiem.Choć zbawienie pozostaje niepewne, pomyślał Slater, to zmartwychwstanie -przynajmniej w sensie cielesnym - nieuchronnie się zbliża.Zaglądając do otwartego grobu,pod cienką warstwą ziemi i kamieni dostrzegł jasną plamę drewna, które zbielało podziesiątkach lat w mogile.Zauważył nawet kilka głębokich szczelin w wieku trumny.- Tak jak się spodziewałem - wtrącił Kozak.- Wysadzenie gruntu uszkodziło trumnę.Lantos i Nika stały po drugiej stronie grobu.Lantos przyglądała się miejscuekshumacji profesjonalnym okiem, natomiast Nika z pochyloną głową odmawiałaprawdopodobnie jakąś modlitwę albo błogosławieństwo.Slater nie wiedział, co właściwiesądzi o tym ponurym widowisku, lecz przez szacunek dla niej znacząco trącił Kozaka i przeznastępną minutę obaj milczeli.Słyszał tylko jej dobiegający spod hełmu przyciszonymonotonny głos, zauważył też, że lekko kołysze się na piętach jak gdyby w jakimśpradawnym rytmie, którego nikt poza nią nie słyszał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]