[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czylipowiedzieć, że musi załatwić jakąś sprawę w mieście.Zamierzał uczynić to właśnie dzisiaj rano.Toteż po śniadaniu w małym saloniku Viggo skierował swe kroki do gabinetu pana Sun.Nikt mu jednak nie odpowiedział, kiedy zapukał do drzwi.Sekretarka Sonya natychmiastwyjrzała ze swojego pokoju i wyjaśniła, że pan Sun nie czuje się najlepiej. Czy jest chory?Vigga ogarnęło współczucie dla starszego pana.Tak długo przygotowywał się do tego dnia iakurat teraz miałby zachorować?Sonya pokręciła głową, dodając, że pan Sun powinien niebawem być już na nogach. Czyli to nic poważnego?Znowu pokręciła głową, choć z jej miny dawało się wywnioskować, że nie do końca w towierzy.Tak więc Viggo na razie poszedł do ogrodu zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.Nagleprzeprowadzanie testu wymyślonego przez Stinę wydało mu się zupełnie zbędne.Gdyby chciał sięgdzieś wybrać, chyba nikt by mu w tym nie przeszkodził.Jednocześnie zdał sobie sprawę, że nie ma przy sobie portfela.Zasugerowano im bowiemoddanie swoich codziennych rzeczy na przechowanie w kasie pancernej w recepcji.Podobno częstozdarzały się tu włamania.A ponieważ dotychczas nie robili nic innego, tylko ciągle pracowali, niepotrzebował pieniędzy.Komórka też leżała w szafie, bo i tak nie działała na terenie hotelu.Czyli tak czy inaczej, nie uda mu się przeprowadzić planu Stiny, nawet jeśli podejmie takąpróbę.Na wszelki wypadek rozejrzał się po ogrodzie.Czy gdzieś tutaj znajdują się ukryte kamery?Tak, przy furtce, ale były raczej skierowane na wchodzących niż wychodzących.Nigdzie też niedostrzegłnikogo, kto by go obserwował.Ludzi było mnóstwo, kręcili się wszędzie, krzątali się,dzwigali różne rzeczy, ale nikt nie przyglądał się Viggowi.Spacer po ogrodzie choć właściwie słowo park byłoby tu bardziej odpowiednimokreśleniem odsłonił przed nim zadziwiającą metamorfozę otoczenia domu.Pomijającnadzwyczajne rabaty kwiatowe różnego rodzaju, dokonały się w nim także głębsze zmiany.Największa to nowa budowla przy drugim końcu domu.Okrągła konstrukcjaprzypominająca amfiteatr.Wyglądała jak Koloseum w Rzymie, w miniaturze oczywiście.Pośrodkucoś na kształt sceny, a naokoło stopnie, na których mogli siedzieć widzowie.Ale jedna rzecz różniłają od amfiteatru.Między ową niedużą sceną a widownią biegło wąskie zagłębienie.Coś w rodzajutoru z liniami i flagami.Powałęsawszy się trochę, ruszył w kierunku wejścia.I wtedy zdarzyło się coś dziwnego.W małym, bardzo małym piwnicznym okienku ponad rabatką ujrzał czyjąś twarz.Podszedłdo szyby, ale wtedy twarz zniknęła.Zapukał, próbując zajrzeć do środka, lecz uniemożliwiała tozasłonka.Nie rozumiał do końca dlaczego, uznał jednak, że to ważne, żeby dowiedzieć się, kto to był.Miałwrażenie, że zobaczył twarz młodej dziewczyny, lecz nie miał pewności.Poza tym ta osobanie wyglądała na Azjatkę.A u pana Sun pracowali raczej wyłącznie miejscowi.Wszedł do domu.Poprosił Sonyę, żeby zawołała kogoś, kto najlepiej zna cały dom.Dziewczyna usłużnie dygnęła i wykręciła jakiś numer.Podała mu słuchawkę, wyjaśniając, że todozorca.Viggo przedstawił się i spytał go, czy zna pomieszczenia w piwnicy. One nie są używane.Są puste.Viggo opisał mu, co przed chwilą przeżył.%7łe widział w okienku twarz młodej dziewczyny. To sprzątaczka oznajmił wreszcie dozorca. Widział pan sprzątaczkę, która robiła tamporządek. Nie sądzę rzekł Viggo.Zachodnia sprzątaczka w Szanghaju? To nie wydawało się prawdopodobne. Czy byłby pan tak uprzejmy i zechciał otworzyć ten pokój, żebym mógł do niego zajrzeć?Mężczyzna zwrócił się teraz do kogoś. Dziesięć minut.Po dziesięciu minutach Viggo znowu stał przed tym samym okienkiem.Dozorca, niedużymężczyzna o grubej skórze, który unikał jego wzroku, podszedł bliżej. Here? spytał.Viggo potwierdził, chodziło o to okienko.Mężczyzna powtórzył, że ten pokój jest zamknięty i że był sprzątany rano. Sprzątaczka rzekł to sprzątaczkę pan tutaj widział. Czy może pan otworzyć?Viggo ruszył w stronę wejścia.Dozorca biegł za nim, mamrocząc coś pod nosem.Weszli przez drzwi prowadzące do piwnicy, a potem schodami w dół.Vigga od razu uderzyłzapach stęchlizny.Na poręczy leżała warstwa kurzu.Tutaj na pewno nikt nie sprzątał.Dozorca szedł pierwszy wąskim korytarzem.Po obu stronach były drzwi.W końcuzatrzymał się przed jednymi z nich, wyjął pęk kluczy i otworzył.Wpuścił Vigga do środka.Była to typowa piwnica stało tu kilka półek i jakieś skrzynie.Viggo podszedł do okienka iodsunął zasłonkę. To nie to pomieszczenie. Ależ skąd! To samo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]