[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ona próbowała, próbowała mnie skłonić do rozmowy, ale ja nie chciałam.Przecież nie mam ni-kogo innego.Nie rozmawiam o takich sprawach z przyjaciółmi, nigdy tego nie robiłam, to nie leży w mo-im charakterze.Są moje siostry, ale nie potrafię.nie mogę z nimi rozmawiać.One uważają, że to ja mamwszystko poukładane, to ja jestem szczęśliwa w małżeństwie.Bardziej zawodziła, niż mówiła.Kathleen wzięła z parapetu okiennego pudełko chusteczek i podałajej.Jennifer wytarła nos.- Czy świat by się zawalił, gdybyś im powiedziała, że nie wszystko masz poukładane? %7łe nie zaw-sze jesteś szczęśliwa? Czy im się wszystko tak doskonale udaje?- Nie mam pojęcia.- Bo mnie się wydaje, że jeśli nie są ślepe i głuche, to muszą już wiedzieć.- O czym ty mówisz?RLT- O tym, że dla mnie jest zupełnie oczywiste, że wy obydwoje macie jakieś problemy.- Naprawdę? - w głosie Jennifer brzmiało niedowierzanie.Kathleen uśmiechnęła się ze współczuciem.- Naturalnie! Czy uważasz, że wszyscy jesteśmy ślepi?Kiedy jesteście tu obydwoje, można nożem kroić powietrze.Kiedy byliście przed świętami, nie zauważy-łam, żebyście się dotknęli choć raz.Wstyd mi było za niego, kiedy tata przyczepił się do ciebie przy stole,a on nie stanął w twojej obronie.- Ale nic nie powiedziałaś.- Co miałam powiedzieć? Ludzie nie chcą, żeby się wtrącać w ich sprawy.Trzeba poczekać, aż sa-mi z nimi przyjdą.- Czy Stephen przyszedł do ciebie?- Nie.Stephen nie powiedział ani słowa.Głuptas.Ale ty powiedziałaś.Jennifer czuła, że znowu może się rozpłakać.- Nie wiem, co robić.Zupełnie nam się nie układa.Wytłumaczyła teściowej najlepiej, jak umiała, co się dzieje: pogorszenie, dystans.Parę razy oba-wiała się, czy nie posunęła się za daleko - w końcu Stephen był synem Kathleen - jednak teściowa pod-niosła rękę i powiedziała, że on potrafi być świnią i ona świetnie o tym wie.- Nie jestem ślepa na jego wady, nie bardziej niż na wady jego ojca - powiedziała.Im więcej Jennifer mówiła, tym bardziej beznadziejnie się czuła.Było tyle spraw, tyle przykładów,składały się na tak przygnębiający obraz.Kiedy skończyła, siedziała zawstydzona przy stole, czekając nawerdykt Kathleen.Czekała na pomoc, na ratunek.- Kochanie, nie znam odpowiedzi.Nie umiem ci doradzić, co masz robić.Chyba wpakowaliście sięw prawdziwe kłopoty.Wstała i ponownie nastawiła czajnik.Jennifer wiedziała, że chce w ten sposób zyskać na czasie, za-stanowić się nad tym, co powinna powiedzieć.Wyglądała przez okno z nadzieją, że Brian nie wróci wcze-śniej.Wystarczyło, że tak się załamała w obecności Kathleen.Nie zniosłaby, gdyby Brian miał ją zobaczyćw takim stanie.Kiedy Kathleen usiadła przy stole z kubkami świeżej herbaty, zdawała się zdecydowana.Położyłana stole obie dłonie, rozsunęła palce i wpatrywała się w nie, kiedy zaczęła mówić.- Jennifer, mogę ci powiedzieć tylko trzy rzeczy.Po pierwsze, że cię kocham jak własną córkę.Totylko przy okazji, ale chciałam, żebyś to wiedziała.Możesz przyjść do mnie czy teraz, czy w przyszłości,cokolwiek się wydarzy, nadal będę tak czuła, rozumiesz? - Jennifer uśmiechnęła się z wdzięcznością.- Podrugie, naprawdę wierzę, że mój syn cię kocha.Pamiętam, jak wrócił z tamtego wesela, na którym cię po-znał.Wszedł za próg, gwizdał jak szalony i wyglądał na tak cholernie zadowolonego.Powiedział: Pozna-łem dziewczynę, z którą się ożenię".Nie wiem, w co byłaś ubrana, co powiedziałaś ani jak to zrobiłaś, alewtedy, kiedy się poznaliście, rzuciłaś na niego czar i wydaje mi się, że on jeszcze trwa.On cię kocha.Nigdy nie widziałam, żeby chociaż w połowie tak się kimś entuzjazmował, i nie wyobrażam sobie, żeby toRLTjeszcze kiedykolwiek miało się powtórzyć.Dlaczego doprowadził się do takiego stanu, że nie potrafi citego powiedzieć, okazać czy dać odczuć, nie mam pojęcia.Chciałabym nim potrząsnąć, naprawdę.A potrzecie, chciałam powiedzieć, a mówiąc to, nie jestem nielojalna, bo naprawdę w to wierzę, że sama zgo-dziłam się na jego ojca.Zrobiłam to w dniu, kiedy za niego wyszłam, i byłam z tym pogodzona przez całyczas od ślubu.Moje małżeństwo w najlepszym razie było zadowalające, a w najgorszym przypominałowyrok.Dni prawdziwego szczęścia, które przeżyliśmy razem, mogę policzyć na palcach jednej ręki.Nietyle byłam nieszczęśliwa, co nie byłam bardzo szczęśliwa, a fakt, że do tego dopuściłam, był największymbłędem mojego życia, czymś, czego bardzo żałuję.Twoja mama wyszła ze złego małżeństwa.Ja w moim zostałam, ponieważ nie było wystarczającozłe, i zobacz, co mi z tego przyszło! Twoja mama miała Marka i twoją siostrę, zaczęła nowe życie.I z tego,co zdążyłam zobaczyć, było to cholernie wspaniałe życie.Popatrz na mnie, ja mam Briana.Dla mnie jestjuż za pózno.Zbudowałam swoje życie wokół niego.Ale, szczerze mówiąc, w dużej mierze przebiega onopoza nim.Nie wyrywam sobie włosów z rozpaczy, nie o to mi chodzi.Jest w porządku.Mam dzieci, wnu-ki, jestem zdrowa, mam dom.Jestem w lepszej sytuacji niż większość ludzi.Ale są takie dni, kiedy myślę,że byłam głupia.Myślę o tym, jakie to marnotrawstwo.Nie bądz taka, Jennifer.Jeśli jest coś, co możesz zmienić, co możesz przywrócić do stanu poprzed-niego lub nawet poprawić, rób to, moja droga, nie zwlekaj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]