[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przy cisnę ich do pod ło gi, a po tem każę po dejść i strzelać przez okna po wiedział ko misarz. Może by ć ranio ny, by le ży w. Do brze.To każcie strzel com wlezć na sto do łę i pu kać w okna zgo dził się %7łu ro milski.Niech kil ku pod krad nie się cich cem pod okno.Z bliska łatwiej.Niech ty l ko wszy st kich nie ubiją.A po tem niech zaraz biegną brać plen ny ch. Wy dam rozkazy mruknął ko mi sarz i od szedł w ciemność.Pierw sza pró ba po dejścia pod chału pę zakoń czy ła się jed nak po rażką.Obroń cy wy rzu ci ligranat i po rani li strzel ca.Eks plo zja dała bolszewikom do my ślenia, bo wskazy wała na do breuzbro jenie lu dzi w chału pie.Pod ogniem ran nego wy wlekli inni strzel cy, ale jeń ców nie wziętoi chęć dal szego atako wania wy raznie zmalała.Wtedy %7łu ro milski, któ ry uważał, że ma lep szeprzeszko lenie, uznał, że oso bi ście zajmie się wzięciem napast ni ków.Kilkanaście mi nut pózniej %7łu ro milski pod czoł gał się pod ścianę chału py.Za nim po su wał sięjeden ze strzelców ze wsi.Po ko nanie kil ku metrów po dwó rza zajęło im dużo czasu, bo po su wali sięwolno, unikając ro bienia najmniejszego hałasu i trzy mając gło wy blisko ziemi.Nad nimi przela-ty wały wy celo wane w okna kule.%7łu ro milski bardziej bał się ognia swo ich niż strzałów z chału pyi kiedy pod su nął się pod ścianę, zamachał uniesio ny m w górę karabi nem.Chwilę pózniej strzałyucichły.%7łu ro milski leżał pod ścianą i słu chał.Z wnętrza nie do cho dziły go żad ne od gło sy i nie mógłzlo kalizo wać obroń ców.W koń cu usły szał szept, wtedy zdecy do wał się, wstał, wsadził karabinprzez okno i strzelił w pierw szy ciemny kształt na tle jasnej ściany izby.Naty ch miast padł na zie-mię.Kula wpadła przez okno i uderzy ła w ścianę o kilka cen ty metrów nad gło wą Czerskiego.Gdy by nie po chy lił się nad zmarły m, by ło by już po wszy stkim.Czerski rozpłaszczy ł się na pod ło -dze i wy celo wał rewol wer w okno, ale nic nie wi dział.Usły szał za to od głos repeto wania karabi nui tu pot wielu nóg.Po turlał się pod okno, czu jąc, jak na czo ło wy stępu je mu zimny pot, pierw szaoznaka strachu przed śmiercią.Dru gi strzał zno wu precy zy jnie wpadł przez okno, po chwili na-stęp ny trafił w dru gie.Po ciski szły z góry i uderzały w deski pod ło gi albo w ściany tuż nad pod ło -gą.Strzel cy mu sieli znajdo wać się wy so ko to by ła ich niespo dzian ka.Celność strzałów i wy bórpo zy cji, z któ rej mo gli razić cel na pod ło dze chaty, wskazy wały na przemy ślane działanie.Plano wość ataku po my ślał Czerski ktoś wy dający rozkazy, cel ność ognia, spo sób atako -wania, to wszy stko mówi mi, że we wsi osadzo no daw ny ch żołnierzy.Zresztą czemu nie.To bar-dzo do bry po my sł, jest zabezpieczenie własny ch działań przez granicę i możli wość obro ny.Bol -szewicy my ślą z wy przedzeniem, zapew ne zo stawi li ty ch lu dzi jako tu tejszy ch chło pów pod czasod wro tu jesienią 1920.Tu pot kro ków zbliżał się z zatrważającą szy b ko ścią.Czerski pod su nął się pod drzwi wejścio wei szy b ko wy strzelał cały bębenek rewol weru w ciemność.Siedem celo wany ch strzałów do ru cho -my ch, lecz wi doczny ch celów.Ty m razem napast ni cy nie mieli szczęścia, gdy ż księży c wy szedłzza chmur i Czerski wi dział ich biegnący ch przez po dwó rze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]