[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedziałam na brzegu jej łóżka i szczotkowałam włosy.- Nic na to nie poradzę.Oczywiście, zbyt wiele sobie wyobraża i to jest błąd.- Uległaś, zostając na noc, prawda?- Nie chciałam robić skandalu.Poza tym nie znam drogi do domu.- Wiem, jak papa sobie z tym radzi.Chce cię tu zatrzymać.Najpierw śpimy dooporu, potem zasiądziemy do obfitego śniadania.Zabierze cię na przejażdżkę, może po-każe ci bibliotekę.Zajmie cię aż do następnej kolacji.- Och? - uniosłam brew.- Wygląda na to, że robi to często!- Jesteś zazdrosna! Oczywiście, że robił to wcześniej.Papa jest mężczyzną i nie-jedna kobieta wpadła mu w oko.Nie myśl, że jesteś jedyna.Różnica polega na tym, żejesteś współwłaścicielką SD.- Nie obchodzą mnie jego motywy - oświadczyłam spokojnie.- W każdym raziezamierzam wyjechać bardzo wcześnie, zanim obudzą się pozostali goście.Ponieważ po-dobnie jak ja też tego chcesz, schowaj pazury i obudz mnie, powiedzmy o szóstej lubsiódmej.Mam nadzieję, że będzie jeszcze spał!Odwróciła się z błyszczącymi oczami.- Mówisz poważnie? Zrobisz coś takiego papie? Och, chyba go krew zaleje! MójBoże, jak ja mu się potem pokażę na oczy?- Pewna jestem, że znajdziesz sposób, by całą winę zrzucić na mnie.Powiedz mu,że się uparłam i nic nie było w stanie mnie powstrzymać.W końcu nie jestem jego więz-niem!Flo zachichotała mściwie.- Chciałabym zobaczyć jego twarz, jak się będzie na mnie wściekał! Naprawdęmówisz poważnie? On oczywiście wstaje bardzo wcześnie.Budzi się o szóstej, jak resztaSR ludzi, bez względu na to, o której się kładzie, i wyjeżdża razem z nimi.Ale nie wróciprzed dziewiątą lub dziesiątą.Jeśli jesteś zdecydowana, pożyczę ci moją amazonkę - za-śmiała się.- Może pojadę z tobą kawałek, bo nie chcę spotkać papy ani Marka zanimochłoną.- To miło z twojej strony.Możesz pojechać ze mną do końca, jeśli chcesz.Niewątpię, że Marta przygotuje nam pyszne śniadanie.- Ziewnęłam.- Skoro więc wszystkojuż ustaliłyśmy, prześpijmy się trochę.- Muszę przyznać, że jesteś bardzo opanowana - stwierdziła lakonicznie Flo i poło-żyła się na szerokim łożu obok mnie.Przeciągnęła się i ziewnęła.- Wielkie nieba, ale jestem zmęczona.Nie martw się, obudzę się na czas.Przyzwy-czajona jestem do wczesnego wstawania.Ja również byłam wyczerpana i choć nie byłam przyzwyczajona do dzielenia z ni-kim łoża, zasnęłam w mgnieniu oka.Obudziło mnie szarpanie Flo.- Minęła szósta! Papa wyjechał ponad godzinę temu w pośpiechu, gdyż jeden zkowbojów przyniósł wiadomość, że ktoś przeciął ogrodzenie.Mamy zatem więcej czasu.Czy nadal chcesz jechać?Siadłam wyprostowana, strząsając włosy z oczu.- Z całą pewnością.Flo była już ubrana w wiśniową amazonkę z rozciętą spódnicą.Tego ranka okazałasię niezwykle uczynna.- W dzbanku jest gorąca woda, przygotowałam też dla ciebie zieloną amazonkę.Jezdzisz na koniu okrakiem, prawda?- Tak - przyznałam ponuro, przypominając sobie komentarze zszokowanych dam zJhanpuru.- Ubierz się, a ja każę osiodłać dwa konie.Pośpiesz się, bo jak papa się dowie, mo-że ruszyć w pościg!Pośpieszyłam się, bo szybka zmiana strojów nie była mi obca.Przed snem złoży-łam starannie moją aksamitną suknię, ale teraz musiałam ją zostawić.Być może Mark jąSR przywiezie.Biżuterię wsunęłam do kieszeni amazonki Flo, pasującej na mnie jak ulał.Nie było czasu na układanie włosów; rozczesałam je tylko i splotłam w luzny warkocz naplecach.Kiedy skończyłam, do pokoju wpadła Flo i zamknęła z przesadną ostrożnościądrzwi.- No chodz! Tylko nie rób hałasu, bo pokój Marka znajduje się po drugiej stroniekorytarza.Nie chcę, aby nas usłyszał.Przypominało mi to szkolną eskapadę - figle, na które nigdy nie mogłam sobie po-zwolić.Po raz pierwszy poczułam się niezręcznie - obawiałam się, że postępuję w głupi izłośliwy sposób.Jednak nie miałam czego żałować.Jeśli Todd Shannon będzie miał sa-tysfakcję, że przed nim uciekam, jego sprawa! Teraz w głowie mi była tylko ucieczka.Kiedy obie z Flo wyszłyśmy z domu, młody chłopak trzymający konie nie spusz-czał z nas wzroku.Flo rzuciła mu zniewalający uśmiech, a on zaszurał nogami i oblał sięrumieńcem.- Ben, jesteś najmilszy i najlepszy! Przypomnę ci o tym, kiedy wrócimy, słyszysz?- Ech.panienko Jeffords - wydukał.- Chyba nie jadą panie zbyt daleko? To by sięnie spodobało panu Shannonowi.gdyby pomyślał.Pomógł Flo dosiąść konia, podczas gdy ja wskoczyłam na siodło samodzielnie.Floklepnęła go delikatnie po ramieniu, a on zaniemówił z wrażenia.- Ben! Wiesz, że jestem zawsze ostrożna.Ta dama to córka pana Dangerfielda.Niemiała okazji zobaczyć naszej części rancza.Prawda, Roweno?Współczułam biednemu, oczarowanemu Benowi, ale uśmiechnęłam się do niegoprzebiegle i potwierdziłam, że zamierzamy jedynie odbyć małą przejażdżkę, zanim wsta-nie słońce.Flo wybuchnęła śmiechem, kiedy stracił nas z widoku.- Biedak! Czy widziałaś ten jego cielęcy wzrok? Zrobi dla mnie wszystko, co mukażę!Pomyślałam nagle o Luke'u Cordzie, młodzieńcu, który podobno prawie zgwałciłFlo.Czy i on, podobnie jak Ben, stracił dla niej głowę? Czy wiedziała, że pojawił się wSR tych stronach?Flo Jeffords rozbudziła moją ciekawość.Była atrakcyjną kobietą, świadomą swegouroku i władzy nad mężczyznami.Jaka była w wieku piętnastu lat?Flo trzymała się w siodle doskonale i kiedy przekonała się, że potrafię dotrzymaćjej kroku, popędziła swą małą klacz do galopu.Pokłusowałam za nią.Jechałam na koniumaści arabskiej, nieco mniejszym i bardziej zawziętym.Był to czteroletni wałach, trochęrozbrykany, ale przywróciłam go do porządku.Po paru chwilach dogoniłam Flo.Jechałyśmy obok siebie po lekkich zagłębieniachpozostawionych przez wozy i fury [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed