[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczęło się to już bardzo wcześnie, kiedy okazało się, żenie potrafi biegać tak szybko jak inne dzieci.Dopóki byłam w domu,występowałam zawsze w jej obronie, ale przecież wyjechałam do Warszawy,kiedy ona miała zaledwie dziewięć lat.Od tego czasu widywałyśmy się tylkosporadycznie, kiedy odwiedzałam ojca.Mam wrażenie, że dawne poczucie krzywdy nie opuściło jej dotąd, zopowieści o rodzinie wyzierały bowiem i skargi.Nie wiem, ile w tymprawdy, a ile urojenia, że kochają ją mniej, że nie odnoszą się do niej tak, jakpowinni.- Mam wrażenie, kochanie, że ty jesteś trochę przewrażliwiona.Zupełnieniepotrzebnie rozpamiętujesz jakieś urazy z dzieciństwa.Teraz wszyscyjesteśmy inni po wojennych przejściach.Przecież chyba nikt z rodziny niedokucza ci, bo i jak, kiedy widujecie się rzadko.Wszystko się terazprzewartościowało i nie stwarzaj sobie problemów, których nie ma.- Ty tego Zosiu nie rozumiesz, bo ty jesteś inna.- Nie zaprzątaj sobie tym głowy, a zobaczysz, że jak okażesz ludziomwięcej zaufania, wydadzą ci się lepsi, niż sądzisz.Zresztą o czym tumówimy? To są w gruncie rzeczy głupstwa.Pomyśl na przykład o rodziniePiotra - tacy byli liczni i nikt z nich nie ocalał.Wyobrażasz sobie: takogromna rzesza Polaków została unicestwiona, a my żyjemy! I to jestnajważniejsze, a nie to, że ktoś się skrzywi albo powie to czy owo.%7łyciebywa często łaskawsze dla tych, którzy patrzą na nie życzliwiej, wierzaj mi.Powiedz lepiej, dlaczego ojciec wyjechał z Częstochowy?- Przy ludziach, którzy teraz tam rządzą, nie miał najmniejszej szansyznalezienia pracy.Wytykali go palcami jako typowego przedstawicielasanacji.Wiesz, że teraz wszędzie szuka się wrogów ludu.W końcu goostrzeżono, że powinien zniknąć z pola widzenia niektórych osób.- Przecież ojciec nigdy nie demonstrował żadnej wrogości wobec plebsu.Nawet nie pamiętam, żeby w ogóle pasjonował się polityką.On dzielił swójczas między pracę zawodową i piękne kobiety.- Ale należał do częstochowskiej elity.Piastował wysokie stanowiska i towystarcza, żeby teraz był celem napaści.RS29- Polityka to najgorsze co może być.Stąd się biorą wszystkie nieszczęścia,ale jak świat światem nie da się jej uniknąć.Radosny pisk Ani, podobny do gwizdka lokomotywy, oznajmił nam, że jejstarsza siostrzyczka wróciła właśnie ze szkoły.Rzuciła teczkę i uściskała małą, a potem nieśmiało podeszła do Janki,przyglądając się jej ciekawie.- Nie ucałujesz cioci? Pewnie ci się nie podobam.- Ucałuję.Bardzo mi się podobasz.- No widzisz! - powiedziałam do Jani - a narzekasz, że nikt cię nie lubi.- Strasznie cię lubię - wyznała Kasia.- Zawsze chciałam mieć prawdziwąciocię.- Nie marszcz noska, wyglądasz jak Pikus - powiedziała uszczęśliwionaprawdziwa ciocia.- A kto to jest Pikus?- Pikus to mały piesek.- Bardzo lubię pieski.Mogę sobie wyglądać tak jak one.Nie mam nicprzeciwko temu.- Straszna z ciebie mądrala.Widać od razu, że Janka ma dużo do czynienia z małymi dziećmi, nawetdo Kasi podchodzi jak do przedszkolaka.Nie wie jeszcze, co to za ziółko.Janka jest u nas już prawie tydzień.Jestem szczęśliwa, że mam ją przysobie.Dzięki jej opowieściom oddaleni przez lata wojny wszyscy moi bliscy,o których nie potrafiłam od dawna myśleć bez bolesnego ukłucia w sercu,ożyli na nowo w mojej wyobrazni.Postanowiłam, że latem, gdy Kasiabędzie miała wakacje, pojadę z dziećmi, żeby zobaczyć się z rodziną.RS30ROZDZIAA TRZECIZosiu - powiedziała do mnie siostra.- Czemu Teofil tak długo dziś niewraca? Miałyśmy po południu pójść na dworzec, żeby kupić dla mnie biletna jutro.Spojrzałam na zegarek.Była godzina piąta.Po latach rozłąki miałyśmytyle tematów do poruszenia, że gdyby doba miała nawet czterdzieści osiemgodzin, potrafiłybyśmy ją przegadać.Toteż nie zauważyłam, że już dwiegodziny minęły od zwykłej pory powrotu z pracy mego męża.- Mój Boże, on pewnie znowu ma jakieś zebranie, a ja cię głodzę!Nakrywajmy do stołu.Dobrze, że dzieci nakarmiłam wcześniej.Wiesz,zjemy szybko i pójdziemy spacerkiem na dworzec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]