[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na ścianie za ladąwisiała bardzo stara dwuwymiarowa fotografia Elied z jej partnerką Oni: Oni Elied ładna,wysoka, o rozmarzonych oczach, Elied Oni malutka, pełna życia, śliczna.Trzydzieści lattemu aresztowano je za zboczenie seksualne i szerzenie wstecznych nauk.Wysłano je doobozu reedukacyjnego na zachodnim wybrzeżu.Oni umarła w nim, Elied wróciła podziesięciu latach, kulawa, bez zębów; nigdy nie powiedziała, czyje jej wybito, czy straciła jeprzez szkorbut.Nie mówiła o sobie, żonie, swoim wieku czy troskach.Dni upływały jej wnieodmiennym rytuale dotyczącym wszystkich cielesnych potrzeb i funkcji:przygotowywanie posiłków, sen, nauczanie, ale przede wszystkim czytanie i opowiadanie,ciche, niekończące się powtórki tekstów, których uczyła się przez całe życie.Początkowo Satti uznała ją za nieludzką, niedostępną i obojętną jak chmura miejscowaświęta, żyjąca całkowicie we własnym świecie, rodzaj automatu bez emocji i charakteru.Bałasię jej.Bała się, że ta kobieta, która tak doskonale ucieleśniała system i która oddała mu całeżycie, okaże się histeryczką, ofiarą obsesji, despotką nieznoszącą sprzeciwu wszystkim,czego się bała i czym nie chciała się stać.Ale kiedy zaczęła słuchać jej opowiadań, ukazałasię jej kobieta o zdyscyplinowanym, rzeczowym umyśle, choć mówiła o rzeczach niedającychsię objąć rozumem.Elied mówiła o nich nierozumne.Niegdyś, kiedy Satti usiłowałaznalezć myśl łączącą kilka różnych opowiadań, Elied powiedziała: To, co robimy, jest nierozumne, joz. Ale jest w tym mądrość? Być może. Nie rozumiem zasady.Miejsca, ważnych spraw.Wczoraj opowiadałaś historię o łamaniei Deberren, ale jej nie skończyłaś, a dziś czytałaś opis liści drzew w zagajniku na ZłotejGórze.Nie rozumiem, co mają ze sobą wspólnego.Czy chodzi o to, że określony materiał jestprzypisany określonym dniom? A może moje pytania są.głupie?Elied roześmiała się cicho, wstydliwe, ukazując bezzębne dziąsła. Nie. A po chwili namysłu dodała. Męczy mnie pamiętanie.Dlatego czytam.To niema znaczenia.To wszystko liście jednego drzewa. Więc.wszystko.wszystko, co jest w książkach, ma taką samą wagę?Stara maz zastanowiła się poważnie. Nie.Tak. Odetchnęła z trudem.Szybko się męczyła, jeśli nie mogła odpocząć wstrumieniu rytualnych zachowań i języka, ale nigdy nie unikała pytań Satti. To wszystko,co mamy.Rozumiesz? Tak właśnie posiadamy świat.Bez opowiadania nie mamy zupełnienic.Chwila mija jak woda w rzece.Zginęlibyśmy, gdybyśmy chcieli żyć chwilą.Bylibyśmyjak dzieci.Dzieci to potrafią, ale my byśmy utonęli.Nasze umysły chcą opowiadań,potrzebują ich.%7łeby się czegoś uchwycić.W przyszłości nie znajdziemy punktu oparcia.Przyszłość na razie nie istnieje, fak można nią żyć? Więc wszystko, co mamy, to słowaopowiadające, co się stało i staje, co było i jest. Pamięć? podpowiedziała Satti. Historia?Elied skinęła głową z powątpiewaniem, nieusatysfakcjonowana tymi określeniami.Przezjakiś czas siedziała w zamyśleniu i wreszcie oznajmiła: Nie istniejemy poza światem, joz.Wiesz? Jesteśmy nim.Jesteśmy j ego językiem.Więcżyjemy i on także żyje.Rozumiesz? Jeśli nie wypowiadamy słów, czym jest nasz świat?Dygotała, dłonie i usta drżały jej w spazmach, które usiłowała ukryć.Satti podziękowała jejgestem góry-serca, przeprosiła za zmęczenie, na które ją naraziła.Elied uśmiechnęła sięwstydliwym bezzębnym uśmiechem. O, joz, dzięki mówieniu żyję.Tak jak świat.Satti odeszła i pogrążyła się w rozmyślaniach.Więc chodzi o język.Zawsze wracała cosłów.Tak jak Grecy mieli Logos, Hebrajczycy Słowo, które było Bogiem.A tutaj słowa.NieLogos, nie Słowo, lecz słowa.Nie jedno, lecz wiele, wiele.Nikt nie stworzył świata, nikt nierządził światem.Zwiat był.Był dzięki ludziom, dzięki nim był światem ludzkim.Dziękijęzykowi? Opowiadaniu, co w nim się wydarza lub wydarzyło? Wszystko, dosłowniewszystko opowieści o herosach, mapy gwiazd, pieśni miłosne, opis budowy liści.Przezchwilę wydawało się jej, że zrozumiała.Zwróciła się z tą na wpół sprecyzowaną wiedzą do Maz Ottiar Uming, z którą zawszerozmawiało się jej lepiej niż z Elied.Usiłowała to ująć w słowa, ale Ottiar była zajętaśpiewaniem, więc Satti zaczęła rozmawiać z Umingiem, lecz jej słowa nagle stały się martwe,zniekształcone.Nie potrafiła wyrazić tego, co podpowiadała jej intuicja.Kiedy tak usiłowali się nawzajem zrozumieć, Uming Ottiar pokazał się jej z nowej strony.Był to chyba pierwszy raz, kiedy spotkała się z goryczą ze strony tych cichych nauczycieli.Mimo kalectwa mówienie przychodziło mu bez trudu, więc zaczął swobodnie, początkowodość łagodnie: Zwierzęta nie mają języka.Mają własną naturę.Rozumiesz? Wiedzą wszystko, wiedzągdzie iść i jak, idą za swoją naturą.Ale my jesteśmy zwierzętami bez natury.Hm? Zwierzętabez natury! Jesteśmy dziwni! Musimy mówić o tym, jak chodzić, myśleć o tym, uczyć się,studiować.Hm? Jesteśmy urodzeni, by być rozumni, więc rodzimy się nierozumni.Rozumiesz? Jeśli nikt nie pokaże małemu dziecku, dwu, trzylatkowi, jak szukać drogi, jakwygląda droga, wtedy ono zgubi się w górach, prawda? I umrze w nocy, na zimnie.No.No. Zakołysał się lekko.Po drugiej stronie małego pokoiku Maz Ottiar stukała w bębenek, mamrocząc długą kronikędawnych dni sennemu dziesięciolatkowi. Więc bez opowiadania kamienie, rośliny i zwierzęta radzą sobie w życiu, ale nie ludzie.Ludzie błądzą.Nie odróżnią góry od jej odbicia w kałuży.Nie odróżnią ścieżki od przepaści.Krzywdzą się.Gniewają się na siebie nawzajem i robią inne rzeczy.Krzywdzą w gniewiezwierzęta.Kłócą się i oszukują.Zbyt wiele pragną.Zaniedbują obowiązki.Nie sieją.Siejązbyt dużo.Zanieczyszczają łajnem rzeki.Poją ziemię trucizną.Ludzie jedzą zatrutą żywność.Wszystko idzie na opak.Wszyscy są chorzy.Nikt się nie opiekuje chorymi ludzmi, chorymirzeczami.Ale to bardzo zle, bardzo zle, hm? Ponieważ powinniśmy się opiekować różnymistworzeniami, to nasze zadanie.Opiekować się stworzeniami, opiekować się sobą nawzajem.Kto to zrobi, jeśli nie my? Drzewa? Rzeki? Zwierzęta? One są, czym są.Ale my jesteśmy imusimy się nauczyć, jak tu być, jak robić różne rzeczy, jak sprawiać, żeby wszystko szłoswoim torem.Reszta świata wie, co do niej należy.Zna Jeden i Milion, Drzewo i Liście.Alemy potrafimy tylko nauczać.Jak się uczyć, jak mówić, jak opowiadać świat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]