[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uszyty zprzypominającego jedwab poliestru, był prosty i wygodny w no-szeniu.Potem zjadła kanapkę na lunch i wróciła do hotelu po baga-że.Zamówioną taksówką pojechała do Pierce'a, żeby zabrać Par-sona i pożegnać się z Hooperem i Louisa.W dzień poprzedzający ślub przyjechała do tego samego ho-telu, żeby się przygotować na przyjęcie, które wydawała paniShintaro.Miał na nim być Ben, co bardzo ucieszyło Holly.Byłaciekawa, jak potoczyła się sprawa z jego dziewczyną.Od czasupamiętnego lunchu nawet do niej nie zadzwonił.Gdy była w Norfolk, Pierce dzwonił do niej codziennie, alejego telefony były bardzo rzeczowe i dotyczyły bieżących spraw.Ani słowem nie wspomniał, że nie może się doczekać dnia ślubu.Kiedy przyjechał do hotelu, by zabrać ją na przyjęcie u Fujiko,miała na sobie obcisłą suknię w jasnoczerwonym kolorze.Gdy zo-baczył ją wysiadającą z windy, zauważyła, że jest zaskoczony.Niewiedziała jednak, czy miło.W każdym razie nie ruszył jej na spo-tkanie, tylko czekał, stojąc przy recepcji.Na ramionach miała czarny szal z jagnięcej wełny, a w rękumałą czarną torebkę.- Witaj - powiedziała z uśmiechem, nadstawiając policzek dopocałunku.- Witaj.Kiedy się nad nią pochylił, poczuła zapach wody po goleniu.Pierce zawsze robił takie wrażenie, jakby przed chwilą wyszedł odfryzjera, krawca i manikiurzystki.- Nigdy przedtem nie widziałem cię w czerwieni.Wyglądaszwspaniale.129SR- Dziękuję.Mam nadzieję, że nie zmarznę w tej sukni.Wciągu dnia było całkiem ciepło.Pierce przyjechał taksówką, zapewne po to, by móc wypićtrochę alkoholu.Wsiedli do czekającego samochodu i wyruszyli.Odkąd widzieli się po raz ostatni, Holly nie przestawała my-śleć o Piersie i o obiecanej nocy poślubnej.Teraz, kiedy ich wy-jazd do Wenecji miał nastąpić za mniej niż dwadzieścia czterygodziny, czuła się jeszcze bardziej podekscytowana.- Zostawiłaś Parsona u mnie? Przyjechałem prosto z biura.Tam się wykąpałem i przebrałem, żeby nie tracić czasu i nie by-łem w domu - wyjaśnił.- Pan Hooper powiedział mi, że miałeś dziś bardzo ciężkidzień.Zapewne jesteś już tak zmęczony, że perspektywa przyję-cia wcale cię nie cieszy.- Twój widok w tej sukience przywrócił mnie do życia.Je-stem wściekły, że te problemy w Afryce musiały zaistnieć właśnieteraz.Jakby nie dość było zamieszania bez tego.Holly oglądała w pokoju hotelowym telewizyjne wiado-mości, ale bez zbytniej uwagi.Dopiero teraz dotarło do niej, żezamieszki w afrykańskich krajach mogą mieć wpływ na działal-ność prowadzonej przez Pierce'a organizacji.- Możemy przełożyć naszą podróż, jeśli wolałbyś zostać teraztutaj.- %7łartujesz? Przełożyć podróż poślubną? Nic z tego.Przysu-nął się do niej i ujął za rękę.Poczuła bijące od niego ciepło i siłę.Potrzeba było znacznie więcej niż jednego męczącego dnia, byzmniejszyć zapas jego życiowej energii.- Jutro o tej porze będziemy w Wenecji - powiedział, ścisza-jąc głos, choć oddzielony szklaną przesłoną kierowca i tak niemógł słyszeć, o czym rozmawiają.- Jesteś pierwszą osobą, którą130SRzaprosiłem do mojego włoskiego domu.Nigdy dotąd nikogo tamnie gościłem.Poczuła nagły przypływ uczuć i kierowana impulsem, przy-tuliła się do Pierce'a.- Nie mogę się doczekać, kiedy tam będziemy.- Naprawdę?- Naturalnie.Ja.- W ostatniej chwili ugryzła się w język.-Nauczyłam się nawet kilku słów po włosku.Domyślam się, że tyświetnie władasz tym językiem.- Tak - odparł szorstko.Holly wyczuła jego niezadowolenie, nie wiedziała jednak,skąd się wzięło.Być może nie spodobało mu się, że się do niegoprzytuliła.Zapewne oczekuje od kobiety bardziej wyrafinowanychgestów, którymi zasygnalizuje mu swoje pożądanie.Spodziewasię z jej strony śmielszych pieszczot, którymi ona przecież niemogła go obdarzyć.Jeszcze nie teraz.Nadal byli sobie zbyt ob-cy.Gdyby ją kochał, być może zdobyłaby się na to, by odrzucićprzesądy i okazać mu swą miłość, jednak świadomość, że jest nieodwzajemniona, skutecznie ją przed tym powstrzymywała.Kiedy zajechali pod dom, w którym mieszkała Fujiko, pod-szedł do nich ubrany w liberię boy i otworzył drzwi taksówki.Pierce pomógł Holly wysiąść.- Nie jest aż tak zimno, proszę pani powiedział z uśmie-chem boy, widząc, jak Holly otula się szalem.Po jego minie widaćbyło, że Holly bardzo mu się spodobała.Pierce spojrzał na niego takim wzrokiem, że chłopak zaru-mienił się po czubki włosów.Odwrócił speszony głowę.Gdy we-szli do hallu, podszedł do starszego portiera.- Chłopiec przy drzwiach powinien nauczyć się trzymać swo-je uwagi dla siebie.Powie panu, o co mi chodzi.Proszę z nim po-rozmawiać, dobrze?131SR- Oczywiście, sir.- Mężczyzna odprowadził ich do windy.- Czy nie potraktowałeś go zbyt surowo, Pierce? - spytałaHolly, kiedy drzwi windy zamknęły się za nimi.- Może miećprzez ciebie kłopoty.- Sam się o nie prosi, patrząc na kobiety w taki sposób.Miałszczęście, że nie wymierzyłem mu policzka.Holly przypomniała sobie jedną z rozmów z ojcem, w którejprzestrzegał ją przed zazdrosnymi mężczyznami.Dobrze pamięta-ła jego słowa:- Zazdrość, to choroba.choroba umysłu.Ludzie, którzy nanią cierpią, patrzą na świat przez zniekształcające okulary.Samiokrutnie cierpią i zamieniają życie innych w piekło.Jeśli zauwa-żysz u kogoś objawy zazdrości, uciekaj od niego jak najdalej, nie-zależnie od tego, jak bardzo będziesz go lubić.Niebezpieczniejest związać się z kimś takim.Spojrzała na Pierce'a.Czyżby mężczyzna, którego mawkrótce poślubić, należał do ludzi, przed którymi ostrzegał ją oj-ciec?132SRROZDZIAA DZIEWITYNa obiad zaproszonych zostało dwanaście osób, z którychniemal każda urodziła się w innym kraju.Holly została posadzonaobok Francuza, znacznie starszego od niej.- To pani jest tą piękną ogrodniczką, która porwała Pierce'aSutherlanda? - zaczął rozmowę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]