[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z kolei w 2001 roku Mimi Spencer, feministka i zaprzysięgła przeciwniczkaDworkin, napisała okrutnie: Jedyną wyraznie owłosioną kobietą na pierwszej linii frontufeministycznego jest Andrea Dworkin.Ale ona wygląda, jakby się nigdy nie depilowała, niemyła, nie podmywała ani nie czyściła zębów nitką - dlatego się nie liczy.Każdy przyzna, że taka wypowiedz to dopiero gwałt! Feministka gwałci drugąfeministkę.I to słowami.Przekracza przy tym wszelkie granice: krytyki, dobrego smaku igodności.Brzmi to jak obelga i potwarz.Szczególnie w wypadku kobiety.Przy Spencerwypowiedz znanego antyfeministy - stróża nocnego, listonosza, pracownika stoczni,stręczyciela na usługach luksusowych burdeli i przy tym porywającego wielu swoją prozą,pisarskiego punka Charlesa Bukowskiego (urodzonego w Niemczech; ojciec był Polakiem,matka Niemką), że: Feminizm istnieje tylko po to, aby brzydkie kobiety zjednoczyły się wewspólnotę - brzmi jak komplement.Mężczyzni też nie obchodzili się z Dworkin delikatnie.Najbardziej przywiązali się doprymitywnego argumentu, iż gwałt zajmuje ją tak bardzo tylko dlatego, że nie podoba siężadnemu mężczyznie.To nie tylko idiotycznie absurdalny zarzut, ale także zupełnienieprawdziwy.Dworkin podobała się mężczyznom i kobietom.Mówiła wprawdzie o sobie,że jest lesbijką, ale nie przeszkodziło jej to przez trzydzieści lat sypiać pod jednym dachem zpisarzem homoseksualistą, nazywającym siebie feministycznym aktywistą - JohnemStoltenbergiem.Związek ten Dworkin określiła kiedyś jako bardzo głęboki i ważny , aStoltenberga traktowała jak miłość życia.W 1998 roku wyszła za niego za mąż.Po jej śmierciw jednym z wywiadów Stoltenberg zdradził pewną tajemnicę: Zawsze wiedziałem, że nienależała do mnie.To tylko nasza miłość należała do nas.Dlatego nigdy nikomu niepowiedzieliśmy, że jesteśmy małżeństwem.Ludzie by tego nie zrozumieli.Myśleliby, że onanależy do mnie.A my nie chcieliśmy tego nonsensu..Szczuka przy Dworkin i Schwarzer jest zupełnie nieszkodliwa i trochę nawetinfantylna.Niech już całuje tych mężczyzn po rękach.Powinna jednak popracować nadtechniką.OBSESJAChciałaby być jego kochanką i chciałaby być kochana.W większości przypadków to sięwyklucza.Poza tym już więcej nie chce być żadnym przypadkiem.Za bardzo bolało ostatnimrazem, aby zaryzykować ponownie.Już nigdy więcej nie pozwoli się kaleczyć złym,dzielonym z innymi kobietami dotykiem.Gdyby miała go mieć (do dzisiaj nie wie - albo maza mało odwagi, aby wiedzieć - co to naprawdę mogłoby oznaczać), wolałaby, aby odbyło sięto w czystości.Mniej się tęskni do pocałunków i pieszczot.I nie ma poczucia, że się kogośposiadło, a więc - teoretycznie - nie ma zazdrości.Co wcale nie znaczy, że jest przy tymmniej smutno.Na dodatek, mając trzydzieści pięć lat, trudno mieć mężczyznę i zachowaćjednocześnie czystość.Coś takiego jak czystość - twierdzi Alicja, jej przyjaciółka z pracy -zdarza się siksom z ogólniaka albo rozpaczliwie wiernym i tak naprawdę zrozpaczonymżonom, które miesiącami lub nawet latami czekają, aż ich mężom przyjdzie do głowy, żemoże mogliby - zamiast ze mną na przykład - tak dla odmiany z nimi. Nie sądzisz, że w tejswojej obsesji jesteś bardziej naiwna od tych małolatów, chociaż masz tyle lat, że spokojniemogłabyś być ich matką?! , dodała ze śmiechem.Alicja potrafi się śmiać nawet wtedy, gdyjest bardzo smutna.A taka jest najczęściej.Dlatego ona i tak woli własny okresowy smutek.Taki jak ten wczorajszego poranka.Na lotnisku.Obudziła się za wcześnie.Jak zawsze, gdy nie wolno się spóznić.Wzięła prysznic,spięła włosy tak, jak on lubi, odkrywając szyję.Gdyby miał ją kiedyś całować, to chciałaby,aby zaczął od szyi.Ale gdyby zaczął od ust, piersi, podbrzusza, to też.Co też ?!!! Połknęłatabletkę.Najpierw myje zęby, a potem łyka tabletkę.Dzisiaj tę z przegródki poniedziałek.Włożyła sukienkę, którą kupiła dla niego wczoraj.Tabletki także kupuje tylko dla niego.Zprzystanku dojechała na lotnisko pierwszym kursem miejskiego autobusu.U zaspanejkelnerki zamówiła kawę.Zdjęła płaszcz.Wyłączyła telefon, aby nikt nie przeszkadzał.Trochęprzesadnie - o szóstej rano i tak nikt do niej nie dzwoni.O szóstej wieczorem, oprócz Alicji,od dwóch lat także nikt.Poprawiała włosy, dotykała warg, nerwowo spoglądała na zegarek.Zobaczyła go, gdy wbiegał spózniony, ciągnąc za sobą walizkę.Zapamiętała błękit rozpiętejkoszuli, rozwichrzone włosy i to, że jest nieogolony.Lubi go w błękitnych koszulach.Jegooczy są wtedy jeszcze bardziej niebieskie.Ale dzisiaj znowu była za daleko, aby je dostrzec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]