[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej córka wycierała nos w wymiętąchusteczkę.- Tylko nie kochanie! Skończyliśmy z tym dawno temu.- W oczach matki Eunicepojawiły się łzy.- Jak śmiesz wciągać ją w te sprawki? - Jej głos się załamał.- Jak śmieszwłóczyć ją po tych twoich sektach?! A jeśli coś jej się stanie? Wyglądacie, jakbyście ledwieprzeżyli.I Sabrina rozszlochała się na dobre.- Mamo.- nie zważając na brudne ubranie, Eunice przytuliła matkę.- Mamo, niepłacz.Nie płacz.- Sabrino, ja przepraszam.Naprawdę, przepraszam.- Charles.- Matka Eunice podniosła głos.Azy spływały jej po twarzy.- Charles,wynoś się stąd.Spierdalaj! Czy dobrze mnie słyszysz?! Spierdalaj i nigdy więcej tu niewracaj.Nie miał siły jej odpowiadać.Dłuższą chwilę stał bez ruchu, wpatrując się w matkę icórkę.Potem metodycznie, po kolei, pozbierał swoje rzeczy i tak jak stał, udał się na lotnisko.Wykupił bilet na pierwszy samolot.Eunice Wight została w domu i pocieszała matkę.Nie poszła tego dnia do szkoły.Spała aż do popołudnia, a potem usiadła w pidżamieprzy komputerze.Wyciszyła dzwięk i starała się udawać, że jej tutaj nie ma.Obawiała siękonfrontacji z matką.Czy bardzo się będzie wściekać? Albo, co gorsza, znowu się rozpłacze?Eunice jakoś nie żywiła złudzeń, że uda im się szczerze porozmawiać. Magia Ogród Hesperyd Sens życia Charles WightDziewczyna bezmyślnie wklepywała w wyszukiwarkę rozmaite hasła i nawet nieprzyglądała się wynikom.Program-komunikator milczał.Oczywiście nie spodziewała sięzastać kogokolwiek.Timothy najpewniej wciąż spał, a inni potrzebowali zwykłychkomputerów z dostępem do Internetu, aby nawiązać z nią kontakt.Ale mimo wszystko.- Ja ci ten Internet wyłączę.Ubrana w zmięty szlafrok Sabrina Wight stała w uchylonych drzwiach i przyglądałasię swojej córce z nieprzyjazną miną.- Mamo.- Telefon też.Wyjmę z gniazdka i schowam - dodała matka.- Mnie niepotrzebny.- Mamo, ale.- Gdzie ty masz rozum, żeby tak się włóczyć po nocy? Co wyście tam właściwierobili? Składaliście koty w ofierze? - wybuchła nagle Sabrina.- Masz mi powiedziećwszystko, bez krętactw.- Bez krętactw? - Eunice popatrzyła na matkę z rozpaczą i coś w niej pękło.- Nodobrze.Masz bez krętactw.Walczyliśmy ze Smokiem, który przyleciał z Grecji, żebyodzyskać jabłko, które tata ukradł z Ogrodu Hesperyd.To nie była łatwa walka, wiesz.Ja imoi przyjaciele daliśmy z siebie wszystko.- Przestań pyskować.- Usta Sabriny zadrżały, jakby zaraz miała zacząć krzyczeć albopłakać.- Nie pyskuję.- Dziewczynie już nie zależało, co zrobi matka.- Ukradł to jabłko dlaciebie, wiesz?- Bronisz go?- Ja go bronię? Zrobił najgłupszą rzecz pod słońcem.- Eunice roześmiała się gorzko.-Zamiast szukać dla ciebie gwiazdki z nieba, powinien kochać cię i akceptować.To jest ten typczłowieka, który wzdycha na romantycznych filmach, bo chciałby cierpieć z miłości.Wieczny chłopiec.Tacy zawsze znajdą sposób, żeby sobie spieprzyć życie.Sabrina złagodniała.Przymknęła oczy; na jej twarzy malował się smutek.Doszły dogłosu bolesne wspomnienia.- Czasem za nim tęsknię.- westchnęła, i zaraz się zreflektowała.- Nie.Nie za nim.Za takim, jakim powinien być.- To ze mną jest tak samo.- Eunice oparła głowę na dłoni.- Całkiem tak samo.Przez dłuższą chwilę obie milczały.Potem odezwała się Sabrina.- Dlatego właśnie nie chcę, żebyś stała się taka, jak on.Uwierz, że sprawia mi to przykrość, ale muszę zastosować wobec ciebie areszt domowy.Niebędzie żadnych spotkań.%7ładnego Internetu.%7ładnych telefonów.- Mamo.! - jęknęła dziewczyna.Matka wzruszyła ramionami.- Trudno.Moja córka musi wiedzieć, że nie ma Smoków z Ogrodu Hesperyd.Jeżelitrzeba, przyjdę po ciebie do szkoły.Nie oddam cię żadnym sekciarzom.Nie stanę się taka jak on, ani taka jak ty, pomyślała Eunice i mimowolnie włączyławieżę, nastawiając jedną z ballad Neverlandu.Nie chcę powtarzać waszych błędów.Od dawna wiedziała, że będąc magiem, ryzykowała życie.Ale dopiero terazuświadomiła to sobie w pełni.Po tym, co wydarzyło się poprzedniej nocy, równie dobrzemogła odwrócić się od magii i zamknąć się w swoim własnym światku.Zaprzepaścić całąswoją moc i udawać, że się nic nie dzieje.Ale nie potrafiła.Nie dlatego, żeby magia oferowała jej lepsze życie niż zwykłarzeczywistość.Niezwykłość miała swoją cenę i możliwe, że magowie nie mogli być zupełnieszczęśliwi.Zapewne potrzebowali też o wiele większej dawki rozsądku niż inni ludzie.Niemogli udawać, że skoro istnieje magia, rzeczywistość jest mniej ważna, nie mogli szukaćcudownych rozwiązań wszystkich swoich problemów.Eunice wiedziała, kim jest.Nie chciała uciekać ani od magii, ani od rzeczywistości.Miała swoją własną ścieżkę i niezależnie od ryzyka, zamierzała nią podążać.* * *Gabriel Shade usiadł w pozycji kwiatu lotosu, przymknął oczy i położył ręce nakolanach.Wyciszył się wewnętrznie pozwolił, aby moc przepływała przez jego ciało.Czuł,jak w dłoniach gromadzi się ciepło.Po raz pierwszy od kilkunastu dni energia krążyłaswobodnie; koncentracja przychodziła mu dużo łatwiej.Zaczął przyzwyczajać się do swojegoodbicia w lustrze, a przynajmniej to sobie wmawiał.Wiedział, że prędzej czy pózniej bliznyznikną.Obecnie były jednak aż zanadto widoczne.Tydzień temu zjawił się na koncercie i, oczywiście, wywołał sensację.Prasa branżowarozpisywała się o napadzie z bronią, jakiego rzekomo doświadczył.Zapinał koszulę pod szyję i nie pokazywał nagiego torsu.Brakowało mu cynizmu, abypublicznie demonstrować swoje blizny i z premedytacją czerpać z tego zyski.Jakiśdziennikarz to zauważył i od razu napisał stosowny artykuł.Pewien sprytny fan domalowałczerwoną kreskę na koszulce z portretem wokalisty Neverlandu i niejedna osoba poszła jegośladem.Sprzedaż płyt wzrosła o trzydzieści procent.Gabriel czuł się z tego powodu zażenowany.Dowiedział się o sobie czegoś nowego -wbrew temu, co myślał, nigdy nie był typem ekshibicjonistycznego idola.Zawsze pokazywałludziom iluzję, dawał im to, czego chcieli.Blizny były prawdziwe, a teraz również wydawałysię częścią przedstawienia.Płyty sprzedawały się dobrze, ale piosenkarz odczuwał niesmak,zarabiając na tak prywatnym przeżyciu.%7ładen z jego fanów nie miał pojęcia, że ich idolnaprawdę otarł się o śmierć.Emily Spencer nalegała, żeby na czas remontu Domu Wschodzącego Słońca wszyscyprzeprowadzili się do Mandali.Długo i rozwlekle tłumaczyła się z nieudanej próby pomocyKrzysztofowi, aż wszyscy mieli serdecznie dość jej wyjaśnień.Piosenkarz wiedział, że nieobędzie się bez sprzeczek - wystarczyło popatrzeć, jakie spojrzenia rzucali sobie nawzajemAnton i Lloyd.Na razie jednak magowie nie mieli lepszego wyjścia.Najmłodszy uczeń EmilySpencer, prawnik Preston Johns, namolnie próbował wkraść się w łaski starszych magów,popełniając przy tym gafę za gafą.Gabriel zastanawiał się, kto pierwszy straci cierpliwość -szermierz, cybermag, czy też on sam.Pobyt w Mandali nie zapowiadał się więc różowo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]