[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Aniołek, działając jako prezes komitetu uwolnienia Andrzeja, powiadomiłnatychmiast o nadarzającej się okazji Hanię, zapraszając ją na najbliższe posiedzeniekomitetu, odbyć się mające dziś właśnie o godzinie ósmej wieczorem.Przypomniawszy sobie to, Jumbo przyśpieszył kroku.Hania stawiła się Pod Minogą punktualnie.Zmizerniała bardzo przez te trzytygodnie ciągłej obawy o los Andrzeja, przy którym nic kompromitującego co prawdanie znaleziono, ale dla gestapo wystarczył w tym wypadku sam fakt ukryciaprawdziwego zawodu, w dodatku jeszcze takiego jak dziennikarstwo.Wysyłka doobozu była murowana, o ile nie coś jeszcze gorszego, o czym bała się myśleć.Pan Aniołek zaprosił Hanię na górę do swego prywatnego mieszkania, gdzie jużzebrany był komitet in corpore, z panem Konfiteorem, Maniusiem Kitajcem iMurzynem, który właśnie nadszedł.Czekano na konfidenta.Prezes zagajającposiedzenie oświadczył:- Przede wszystkim, pani szanowna, bez nerw, przejmować się nam nie wolno! Owiele chcemy Dolka, w ząbek czesanego łobuza, przetrzymać, musiem się jako takoodżywiać.To mówiąc położył jej na talerzu pół kaczki i przysunął salaterkę pełną kompotu.Niepomogło wymawianie się, musiała zjeść udko, wypijając kieliszek bimbru, bo pod tymjedynie warunkiem komitet zgadzał się przystąpić do obrad.Gdy wykonanie tegożądania zostało protokolarnie stwierdzone, przewodniczący chrząknął, przygotowującsię do przemówienia.Ale przerwało mu trzykrotne pukanie do drzwi.- Jest! - szepnął pan Aniołek.- Kitajec, Szuwaks i pan, panie Celestyn, schowajciesię żywo do szafy, bo jak zobaczy tyle osób, może się spietrać.Wymienieni panowie szybko ulokowali się w wielkiej dębowej szafie gdańskiej, panAniołek zamknął za nimi drzwi, pozostawiając tylko wąską szparę, pozwalającą nawysłuchanie przebiegu ciekawej sprawy.44Dokonawszy tego pan Konstanty pośpieszył do drzwi i za chwilę zjawił się w pokojuz chudym, płaskim, jak gdyby przez wyżymaczkę przepuszczonym panem oniespokojnie biegających maleńkich oczkach i długim, haczykowatym nosie.Pan Aniołek, nie przedstawiając Hani przybyłego pana, wskazał mu krzesło i od razuprzystąpił do rzeczy:- No, panie tego, co ten interes ma kosztować?Konfident obrzucił bacznym spojrzeniem Hanię, a potem pokój i przymrużającjeszcze, o ile to było możliwe, swoje minimalne oczki, odparł z westchnieniem:- Zaraz.zaraz, drogi panie.tak nie można, pieniążki nie są w tym wypadkunajważniejszą rzeczą.Najpierw muszę się dowiedzieć, o kogo chodzi i w jakichwarunkach nastąpiło aresztowanie.Hania opowiedziała mu krótko okoliczności aresztowania i dotychczasowy przebiegśledztwa.Spłaszczony pan wzniósł oczy w górę.- Boziu! Boziu! co za czasy.młodzież, kwiat narodu.w lochach więziennych!Wszy, pluskwy, szczury.katowanie.straszne.straszne.- i oczy zaszkliły mu sięłzami.Pan Aniołek patrzył na niego z wściekłością.- No faktycznie, ale wiele pan żądasz, żeby pana Zagórskiego z tych lochówwypuścić?- Ja? Ja? Ja nic.ja wyłącznie przez współczucie, dla tej naszej przyszłości, dlamłodzieży.To Niemcy, Niemcy żądają.A państwo drodzy jak sobie życzą.wmięciutkich.w twardzioszkach.czy też może brylanciki jakieś są?W tej chwili w szafie coś stuknęło.Konfident obejrzał się niespokojnie, ale panAniołek odwrócił jego uwagę mówiąc:- Nie, panie szanowny, my góralami.- Och, to słabiutka walutka.słabiutka, coraz słabsza.dużą harmonijkę tego trzebabędzie, dużą!- No wiele.Wyduś że pan nareszcie.- Tak myślę.że z pół setuchny tysiączków.W szafie rozległ się wyrazny łomot.Konfident zerwał się z krzesła,- To u sąsiadów przez ścianę - uspokoił go pan Aniołek.- Bój się pan Boga, za copięćdziesiąt kawałków, żeby Franka zastrzelił albo chociaż Fischera, toby było warto,ale w zwyczajnej łapance bez dowodów wpadł.- Wiem, wiem, słyszałem, słyszałem, ale cóż, koszta własne zabijają.Tu prezencik,tam prezencik, tu kolacyjka, tam śniadanko, a Warszawka śliczne miasteczko, aledrogie, bardzo drogie.- Nie, panie, to jest żywa granda, tyle nie damy.Nagle rozległ się potężny trzask, drzwi szafy rozwarły się na całą szerokość i wypadłz nich Murzyn Jumbo, przyciskając do siebie suto wyszywaną dżetami, balową toaletępani Aniołkowej, razem z ramiączkiem.Straciwszy równowagę Jumbo spadł wprost nakonfidenta, okręcając mu głowę wymienioną toaletą.Przerażony pośrednik padł nakolana, zduszonym głosem wołając o litość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]