[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak.tyle że ostatnio niewiele się dzieje.O ile mi wiadomo wszystko działaprawidłowo.Pogrzebię trochę i zadzwonię wieczorem by powiedzieć ci coznalazłem.Ach byłbym zapomniał: jak nazywa się twoja przyjaciółka? Siobhan Morgan.Jej numer telefonu to 555-7325.Chase wszystko zapisał. Siobhan, ok.Porozmawiam z lekarzem i dam ci znać.Po ucałowaniu mnie w czoło, przyciągnął mnie do siebie całując jak należy.Kiedy odzyskałam oddech oboje wyszliśmy.Znieg padał coraz mocniej, zadrżałam.Zima była ciężką porą roku; wszystko było skute lodem.Patrząc w dół ujrzałam, że ziemia była pokryta cienką warstwą bieli. Zastanawiam się jak długo to będzie trwało, powiedział Chase. Możesz spytać Camille.Jest związana z pogodą: błyskawice, śnieg, wszystko cojest niesione przez wiatr.Chase otworzył drzwi mojego jeepa.Do zobaczenia pózniej, powiedział machającmi.Nie wiadomo skąd naszło mnie przeczucie, że w powietrzu coś wisi.Kiedy zaparkowałam na podjezdzie, Lexus Camille już tam stał co oznaczało, żezamknęła sklep wcześniej.Będąc w środku usłyszałam śmiech dochodzący z salonu.Rzeczywiście, Iris i Camille ubierały choinkę wysoką na co najmniej trzy metry.Prawie dotykała sufitu.Była ozdobiona kryształowymi księżycami i słońcami-twarzami.Do tego bombki w kolorze kości słoniowej i długie złote girlandy tworzącemasę linii. Iris, mam twoją paczkę, powiedziałam pokazując jej pudełko. Fantastycznie! odparła.To jest moja sukienka na święto zimowego przesilenia.Możesz ją położyć na krześle? Co o tym myślisz?Rozglądnęłam się wokoło podziwiając pięknie urządzony salon.Choinkę ozdabiałagirlanda z owiniętą dookoła żurawiną.Gałęzie obwiązane były wstęgami i girlandamiw kolorze burgunda.Iris cofnęła się, podziwiając swoje dzieło.Kiedy klasnęła w ręcereszta dekoracji uniosła się w powietrzu by osiąść na najwyższych gałęziach. Ty i twoja magia domu, powiedziałam z uśmiechem.To bardzo wygodne.Potrząsnęła głową. Tylko wtedy gdy jest związane z domem.Camille rozpromieniona wyciągnęła do mnie rękę.Dołączyłam do niej, oplatającramię wokół jej talii.Oparła głowę na moim ramieniu. Chciałabym żeby mama żyła.i mogla to zobaczyć, odparłam.Jest naprawdępięknie, spodobało by jej się. Masz rację, powiedziała Camille.Ojcu również.Szkoda że nie mamy od niegożadnych wieści, nie lubię się tak martwić.Trillian wrócił do siebie.Postara sięposzukać ciotki Rythwar by mieć pewność, że jest bezpieczna i czy nie ma dla nasjakiś wiadomości.Moja irytacja Trillianem zmalała.Dla mnie i Menolly było tak, jakby w ogóle nie istniał.Jednak stale walczył przynaszym boku.Na zewnątrz zapadał zmierzch.Usłyszałyśmy w kuchni ruch.Chwilę pózniejdołączyła do nas Menolly.Widać dopiero co się obudziła, bo nie miała czasu aby sięuczesać.Tego wieczoru miała na sobie czarne spodnie i sweter z dekoltem wkształcie litery V w kolorze błękitnego kobaltu.Wyglądała pięknie. Widzę że byłyście zajęte, powiedziała uśmiechając się.Na widok jej wpół wysuniętych kłów, zadrżałam. Widać ci kły, zauważyłam.Mrugając przejechała po nich językiem. Ups, przepraszam.Umieram z głodu.Na pewno wyjdę dziś odrobinę wcześniej bysię pożywić.Camille przytaknęła.Moją uwagę przyciągnęło jednak coś innego.Jedna zzawieszonych ozdób przedstawiająca wspaniałego pawia koloru kości słoniowej zdługim zachwycającym ogonem.Było coś w jego piórach co zapierało mi dech wpiersiach.Zmarszczyłam nos.O psia kość! Próbowałam się odwrócić ale było już zapózno.Pokój zaczął się kręcić i poczułam jak wpadam w wir.Wszystko to działo siępoza mną, zupełnie jakbym przekraczała wymiar i rzeczywistość.Moje ręce zamieniły się w łapy a paznokcie w pazury.Cały mój szkielet uległzmianie podobnie jak moje uszy.Odrzuciwszy głowę w tył poddałam siętransformacji nie mogąc z nią dłużej walczyć.Złote futro i cztery łapy.Nie do końca kot, raczej pomieszanie magii i rodowodów.Wszystko się zmieniło.Pokój stał się większy, kolory zniknęły, wszystko było wodcieniach szarości.Powietrze wypełnione było perfumami Camille, gumą do żuciaIris o smaku cynamonu, jodłowymi igłami i zapachem gotującego sie obiadu wkuchni.Wszystko pachniało o wiele silniej niż zwykle.zamrugałam ponownie ibyło po wszystkim.Widziałam swoje łapy i złote futro które stawało pod wpływem najlżejszegopowiewu.Byłam z powrotem w domu.W czasach które chciałam na zawszezachować w pamięci, gdzie życie było łatwiejsze, wybory prostsze a świat wydawałsię o wiele mniej skomplikowany. Zmienna , tak dzieci na mnie wołały w szkole.Mówiły tak drwiąc ze mnie.Jakimś sposobem wiedziały co sprawi, że się przemienięwbrew swojej woli.i nigdy nie będę chciała wrócić.Nagle zadziałał instynkt wymiatając wszystkie wspomnienia.Pokój wyglądał jakwielki plac zabaw z wiszącymi w zasięgu łap zabawkami.Spadające gałęzie wzdłużścian były tak kuszące! I drzewo.to drzewo! Przyciągało jak niezdobyty szczyt, zwszystkimi tymi czekającymi na mnie zabawkami.Zmarszczywszy nos,zamruczałam, miaucząc jednocześnie podekscytowana.Nie mogąc się dłużej powstrzymać, ruszyłam biegiem w kierunku drzewa.Natychmiast, rzuciła się na mnie Camille ale że była znacznie większa, a co za tymidzie mniej zgrabna, wymsknęłam się jej warcząc i nastroszając złote futro.Wykluczone by miała sabotować moje plany!Prześlizgnęłam się pomiędzy jej nogami sprawiając, że straciła równowagę.Jednocześnie usłyszałam mgliste "O, cholera!", Camille wpadła na mały stolikwydając przy tym uff.Wtedy przyszła kolej na Menolly, która też ośmieliła się stanąć na mojej drodze.Jejodruchy były lepsze niż moje.Próbować ją obejść, wpadłam w poślizg.Szorując popodłodze, starałam się za wszelką cenę wyhamować, niestety byłam na prostej liniido drzewa.Do wyścigu dołączyła Iris.Jednak kot mojego kalibru może poruszać się znacznieszybciej niż jakikolwiek duch domu.Skacząc przez nią, wylądowałam w dolnychgałęziach drzewa.W chwili gdy poczułam drewno pod moimi łapami, zaczęłamtorować sobie drogę przez gałęzie nie martwiąc się przy tym że wszystkie ozdobyspadały.gorączkowo kontynuowałam swoją wspinaczkę, nie do końca wiedząc cobędzie dalej, czując jednocześnie jak żywica oblepia całe moje futro.Na zdechłą mysz! Wszyscy będą na mnie wściekli! Czując narastającą panikę,zaczęłam wspinać się wyżej by tam znalezć kryjówkę.Dokładnie pod pięcioramiennągwiazdą która rozświetlała cały pokój
[ Pobierz całość w formacie PDF ]