[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PODSTOLINANie mysl jednak, mój Rejencie,Ze to z gustu do odmianyWzielam inne przedsiewziecie;Syn twój, Waclaw, byl mi znany,Bardzo znany - jednym slowem,Na cóz mam sie kryc w tej mierze:Byl kochany - kochal szczerze.PAPKINklaskajac w palceTedy droga!PODSTOLINACóz to znaczy?Papkin tu?PAPKINTak, Papkin czeka,Az go Anna zoczyc raczy.PODSTOLINAdo RejentaWaszmosc cierpisz tego czleka?do PapkinaPrecz mi z oczu!PAPKINz pospiechemIde.REJENTCzekaj,Wasze!PAPKINCzekam.REJENTOdpis przecie.PODSTOLINAOn to zdradna swa wymowaMnie, zbyt slabej, mnie, kobiecie,Oplakane wyrwal slowo.PAPKINJa?PODSTOLINAI gdyby nie ta zmiana,Szlabym biedna w moc tyrana.PAPKINdo siebieDzien feralny!REJENTdo PodstolinyWola nieba,Z nia sie zawsze zgadzac trzeba.Ale teraz moje zdanie,Ze gdy Czesnik nie wie jeszczeO nam chlubnie zaszlej zmianie,Lubo w pismie rzecz umieszcze,Dobrze bedzie, gdy z twej stronyPapkin wezmie zapewnienieI powtórzy to, co w lisciePAPKINna stronieChce mnie zgubic, oczywiscie!REJENTDaj mu, pani, twe zlecenie,A ja skresle slówek pare.Odchodzi.SCENA SZÓSTAPODSTOLINA, PAPKINPAPKINodprowadzajac go oczymaPodstolino! mam dac wiare?Co to znaczy? gdzie sumienie?REJENTukazujac glowe w drzwiachProsze ciszéj.PAPKINPrawda, ciszéj.na stronieI przez mury czart ten slyszy.cicho do PodstolinyAch, co robisz, Podstolino?Z twej przyczyny wszyscy zgina -Czyliz Czesnik ci nie znany?On nie zniesie tego sromu,On pochodnia i zelazemSmierc wyrzuci w wasze sciany,Gruz zostawi z tego domu.Bój sie Boga, chodzmy razemogladajac sie i odprowadzajac coraz dalej na stroneAch, ty nie wiesz, gdzies przybyla.W jakiej strasznej jestes toni.Cicho!.Gdyby nie w tej dloniArtemizy grozna sila,Juz by.sza!.Niech Bóg nas broni!.Dalej we drzwi i na schody.PODSTOLINAwyrywajac sieWolna droga.PAPKINNiekoniecznie,Czterech stoi.PODSTOLINALecz wez wprzodyPozegnanie dla Czesnika:Klaniaj mu sie bardzo grzecznie,Powiedz oraz, jak ma duszeZbyt bolesnie zal przenika,Ze sie tak z nim rozstac musze -Niech porywczo mnie nie gani.PAPKINBanialuki, moja pani,Tych ode mnie nie uslyszy.SCENA SIÓDMAPODSTOLINA.PAPKIN, REJENTREJENTCiszéj z laski.PAPKINPrawda, ciszéj.REJENTOto jest list do sasiada.PAPKINAmbasada diable sliska!REJENTZegnam.PAPKINw uklonachPapkin nózki sciska.Za przyjecie dzieki sklada.Uklony i ceremonie az do konca sceny.REJENTNie ma za co.PAPKINO, i owszem.REJENTodprowadzajac goSluga, sluga unizony.PAPKINProsze wrócic.REJENTNie wypada.PAPKINSuplikuje.REJENTTylko z góry.PAPKINNie pozwole.Drzwi otwieraja sie i widac czterech pacholkówREJENTJest tam który!PAPKINO, bez wszelkich ceremonii.REJENTdo pacholkówPanu temu wskazac droge.PAPKINSciskam nózki - trafic moge.REJENTWziac pod rece - nie bez laski -Schody ciemne - macac trzeba -PAPKINSciskam nózki - zbytek laski.-Z uklonem, jednym susem za drzwiami sie znajduje, drzwi sie zamykaja, slychac loskot, jak gdyby kto zlecial ze schodów.Podstolina idzie ku Rejentowi.REJENTwracajacNiech sie dzieje wola nieba,Z nia sie zawsze zgadzac trzeba!AKT IVSala w domu Czesnika.Oprócz drzwi bocznych jedne wieksze w glebi, po prawej stronie od kaplicy, stoly po obu stronach, na stole po prawej stronie kalamarz i co trzeba do pisania, butelka i para kieliszków, w glebi przybijaja girlandy.SCENA PIERWSZACZESNIK, DYNDALSKIPrzy podniesieniu kurtyny Dyndalski stoi przy siedzacym Czesniku.trzymajac dwie karabele, trzecia Czesnik oglada podczas pierwszych wierszy.W glebi SMIGALSKI i PERELKA.CZESNIKtrzymajac karabeleNo, Smigalski! Czas przyspiesza,Dalej, dalej na deresza:Inwitacja nies piorunemI speln gladko me rozkazy.-Powtórz wszystkim po trzy razy,Ze na jutro, ja, pan mlody,Na weselne prosze gody.Rozumiesz? No! Ruszaj z Bogiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]