[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wychowana przez owdowiałą ciocię, za-wsze odczuwała pewien niedosyt.Szybko wróciła do rzeczywistości.Dopiero terazspostrzegła szkody, jakie wyrządziła Bitsy.Podłogausiana była rozbitymi talerzami, a dokoła leżałyporozrzucane chipsy i kanapki. Pomogę J.C.posprzątać.Reszta gości też włączyła się w sprzątanie.Tinaodprowadziła suczkę do garażu.Nim wróciła, więk-szość prac została zakończona.Zabawa rozpoczęła się na nowo.Tucker poszedłpo wino dla Ruth.Nagle ktoś dotknął jej ramienia.Odwróciła się.Ktoś przebrany za Mikołaja pytał,czego sobie życzy na Gwiazdkę.Popatrzyła mu prosto w oczy.Tak.Nie myli się.To na pewno Dillan.Poznała go, nawet w tymstroju.Uśmiechał się szeroko. Nie będę wiedział, co ci przynieść, jeśli niepowiesz, czego najbardziej pragniesz nalegał.Czego najbardziej pragnie? Ma takie marzenie,niezmiennie to samo od lat.Mieć swoją rodzinę.Prawdziwą rodzinę.Taką, w której jest mama, tata233i dużo dzieci, własnych czy adoptowanych, to jużbez znaczenia.Czy to tak dużo? Czy naprawdę ażtyle chce od życia?Popatrzyła uważnie na Dillana.Czekał na od-powiedz.Może to jednak zbyt wygórowane prag-nienie? Może powinna być wdzięczna losowi, że dałjej ciocię Shirley, która zastąpiła jej i Vivian rodzi-ców? Może powinna zadowolić się swoimi ucznia-mi, dla których przez cały rok jest nie tylko na-uczycielką, ale i czułą opiekunką?Pogada ze Zwiętym Mikołajem.Kiedyś, przedlaty, nie zdobyła się na wyznanie największegopragnienia.Bała się, że Vivian ją wyśmieje.Powie,że elektryczna kolejka to zabawka dla chłopców.W cichości duszy liczyła, że Mikołaj i tak będziewiedział.Gorzko się rozczarowała.Nigdy nie przy-niósł jej kolejki.Powinna wyciągnąć z tego nauczkę, by historiasię nie powtórzyła.Wspięła się na palce i szeptemwyjawiła Mikołajowi swoje sekretne pragnienia.Ktoś nastawił kolędy.Dillan słuchał uważnie,czuła na plecach jego dłoń.Gdy skończyła, popat-rzył na nią z rozbawieniem. Naprawdę?Zrobiło się jej gorąco.W milczeniu skinęłagłową. No cóż, ja jestem tylko Zwiętym Mikołajem mruknął i uśmiechnął się. Nie mogę spełnić tychżyczeń, ale jeśli chodzi o rodzinę, to wszystkow twoich rękach.I w tym cały problem.Wszystko zależy od niej.Zamyśliła się.W tej samej chwili nadszedł Tuc-234ker.Niósł dwa pełne kieliszki.Wręczył je Ruth,a sam niemal na siłę odciągnął na bok Dillana.Chciała iść za nimi, lecz z zajętymi rękami trudnojej było przedzierać się przez tłum tańczących.Odstawiła kieliszki, ale zrezygnowała po kilku kro-kach.Patrzyła z daleka, jak obaj mężczyzni tocząrozmowę.Dillan był wyraznie zdenerwowany.Przez chwilę było jej go żal.Tucker nadal goprzepytywał.Westchnęła ciężko.Od pierwszej chwili wiedzia-ła, że Dillan budzi w nim niechęć.Sama zresztą teżza nim nie przepadała.Miała tylko nadzieję, żeTucker zachowa się jak należy.Po chwili wrócił.Dillan nie patrzył w ich stronę,wyraznie unikał jej spojrzeń.Odszedł w najdalszykąt.Za to Tucker wyglądał na bardzo zadowolonegoz siebie.Otoczył ją mocnym ramieniem i pociągnął naśrodek sali, gdzie dwie pary tańczyły w rytm sen-tymentalnej bożonarodzeniowej piosenki w wyko-naniu Binga Crosby ego.Zaskoczył ją, ujmując delikatnie w swoje dłoniejej ręce i kładąc je sobie na szyi.Potem objął jąmocno i zakołysał się w tańcu. Jest ogólnie przyjęte, że dżentelmen najpierwprosi damę do tańca odezwała się Ruth, łagod-niejąc w jego objęciach.Przepełniło ją dziwne,niepokojące, a jednocześnie przyjemne uczucie. Jest też ogólnie przyjęte, że chroni swojątowarzyszkę przed awansami innych panów, zwła-szcza byłych chłopaków zareplikował.235 No nie, ,,kuzynie ! Zadziwiasz mnie.Gdy-bym nie wiedziała, jak sprawy stoją, mogłabymjeszcze pomyśleć, że jesteś zazdrosny! O niego? Przyciągnął ją do siebie.Miło byłoczuć dotyk jego mocnego torsu. Bardzo wątpliwe.Ten facet niezbyt mi się podoba.Ruth uśmiechnęła się do siebie.Co w nim takiegojest, że czuje się przy nim tak lekko, tak radośnie?Wypiła tylko kieliszek, czyli to nie z powodualkoholu.Zresztą na wszelki wypadek nie będziewięcej pić.Lepiej słuchać głosu rozsądku i zaufaćintuicji. Cóż, skoro tak, to coś ci powiem odezwałasię nieoczekiwanie, zrozumiawszy nagle ludzi, któ-rzy przychodzą do telewizji i bez żenady opowiada-ją o swoich najtajniejszych sekretach. Dillanrzucił mnie dla Vivian. Głupiec.Ruth wzruszyła ramionami.To już jej obojętne. To nie był pierwszy raz.Teraz, po czasie, patrzyła na to inaczej.Wtedyzdrada bolała.Na szczęście to już przeszłość.Trud-no, musi się pogodzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]