[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy oni tu pracują ispotykają się raz na miesiąc w greckiej restauracji.Uśmiechnął się i dodał:- Dania, których jutro spróbujesz, będą zupełnie inne niż te, które dziśzjedliśmy.A poza tym chciałbym, żebyś poznała kilku moich poddanych.- A czy oni nie będą mieli nic przeciwko temu? - spytała.- Poczują się zaszczyceni mogąc poznać mego przyjaciela, zwłaszcza kogośtak pięknego jak ty.Każdy Grek potrafi docenić piękno.- Naprawdę.zabierzesz mnie ze sobą?- Nie zapraszałbym cię, gdybym spodziewał się jakichś komplikacji.Ci ludzienie muszą wiedzieć, kim jesteś, a ponieważ nie należą do towarzystwa, wktórym obracacie się ty i twoja babcia, więc na pewno nie spotkasz ichponownie.Poznasz smak kefalnisk ich potraw i zobaczysz, jak bawią się Grecy.Przez głowę Angeliny przemknęła myśl, że tak samo pewnie będą się bawićna jego weselu, a on chyba odgadł to, bo dodał szybko:- Cieszę się, że skosztujesz naszych narodowych potraw i zobaczysz jak siębawią Grecy.Gdy wyjadę, te wspomnienia przybliżą mnie do ciebie.Jestem natyle zarozumiały, Angelino, by chcieć pozostać w twej pamięci.- Nigdy cię nie zapomnę - zapewniła.- A jeśli twoim zdaniem mogę pójść ztobą jutro, te jestem uszczęśliwiona.- A więc pójdziemy razem - ucieszył się.- Może nawet uda się nam spotkaćna chwilę rano w ogrodzie.Ale nie wiem, czy będę mógł przyjść, więc nieczekaj.- A jakie masz plany na jutro?- Jak wspomniałem, przyjeżdża dziś minister spraw zagranicznych.Ma zasobą podróż po Europie, więc jutro odbędziemy długą i niewątpliwie nudnąnaradę, w czasie której zrelacjonuje mi wyniki konferencji, w którychuczestniczył.- Dlaczego go nie lubisz? - zaciekawiła się.Książę ściągnął brwi.- Trudno powiedzieć.Właściwie to nie powinienem nawet przyznawać się, żego nie lubię - odpowiedział.- Jest w nim coś, czego nie mogę znieść, ale niepotrafię ująć tego w słowa.- Znam to uczucie i jestem przekonana, że zawsze powinniśmy ufać naszejintuicji.- Twojej zaufałbym na pewno, ale swojej też ufam.Obydwoje jednak wiemy,że w dzisiejszych czasach opinię o człowieku wyrabia się podstawie życiorysu,powiązań i listów referencyjnych.- Ojciec opowiadał mi, że mieszkańców Indii cechuje duża intuicja.Wiem też,że niektórzy Hindusi umieją zobaczyć aurę człowieka, a inni są jasnowidzami inigdy się nie mylą w swych przepowiedniach.- Nie muszę być jasnowidzem, żeby wiedzieć, że wszystko w tobie jestdoskonałe.Emanuje to z ciebie, jak światło otaczające Apolla, gdy w samopołudnie skoczył ze statku przemieniony w gwiazdę.Zachwycona Angelina dodała:- Jaśniał jak pochodnia, a niebo dokoła rozświetlił blask.- Potem gwiazdka zniknęła - ciągnął książę - a na niebie pojawił sięprzystojny młodzieniec z łukiem i strzałami.Angelina aż klasnęła w dłonie.- Czytałeś tę samą opowieść!- To najpiękniejsza historia w całej mitologii.To właśnie po tym wydarzeniuApollo wybrał Delfy na miejsce swej świątyni.- Byłeś tam? - spytała.- Oczywiście! Wiele razy.- Bardzo chciałabym tam pojechać - powiedziała Angelina.- Czy będąc wDelfach czułeś obecność Apolla?- Panował tam jakiś dziwny spokój i widziałem światło, ale czułem się bardzosamotny.Teraz wiem, że to dlatego, że ciebie przy mnie nie było.- Może kiedyś pojadę do Grecji - rzekła rozmarzona.- Myślisz, że byłoby mi lekko wiedząc, że jesteś tam beze mnie? - spytał zrozpaczą.- Chcę ci towarzyszyć, Angelino.Jest tyle miejsc w Grecji, którechciałbym ci pokazać, o tylu rzeczach opowiedzieć, tyle moglibyśmy wspólnieprzeżyć.Cały czas patrzyli sobie w oczy.- Jak mam żyć bez ciebie? - pytał: - Nie ścierpię myśli, że jesteś gdzieś daleko,a ja nie mogę cię ani zobaczyć, ani dotknąć.- W ten sposób tylko wszystko utrudniasz.- Będzie jeszcze trudniej.Najpierw chciałem jak najszybciej wracać doKefalinii, ale teraz widzę, że tylko ciałem tam wrócę.Moje serce zostanie przytobie.Po długiej chwili książę, jakby nadludzkim wysiłkiem, odwrócił wzrok idziwnie szorstkim głosem powiedział:- Nie możesz być zbyt długo poza domem.Zapłacił rachunek i wyszli z restauracji.Kelner skłonił im się nisko, a książępodziękował za wspaniałą kolację, choć prawdę mówiąc, żadne z nich niezwracało uwagi najedzenie.Na zewnątrz czekał powóz, a Ti-Ti siedział spokojnie obok woznicy.Książęnajpierw pomógł Angelinie wsiąść, a potem posadził pekińczyka na wprost niej.Powóz był teraz odkryty, a ciemność rozświetlały gazowe lampy.NaPiccadilly wszystkie wystawy sklepowe zdobiły portrety pary królewskiej,chorągiewki i lampki.Inne ulice wyglądały podobnie i dzięki temu niewydawały się już takie poważne i ponure jak zwykle.Były wesołe, jak bywamały łobuziak.Angelina rozglądała się zachwycona.Nagle poczuła, że książę ujął jej dłoń wswoje ręce.Przysunęła się do niego nieco bliżej.- Jest dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam - powiedziała przejęta.- Aksiężyc i gwiazdy tylko dodają uroku.Mówiąc to skierowała wzrok ku niebu, a książę wpatrywał się w piękną linięjej szyi.Przejechali przez Piccadilly Circus, potem w dół Haymarket do placuTrafalgarskiego.Podświetlone fontanny mieniły się wszystkimi kolorami tęczy,kolumnę Nelsona zdobiły girlandy, a każda latarnia przybrana byłachorągiewkami.Usłyszeli dzwięki katarynki, a po chwili ujrzeli grupętańczących, którym zgromadzeni dokoła widzowie bili brawo.- Widzisz, jak wszyscy się cieszą, że król czuje się dobrze i będzie wkrótcekoronowany - zauważył książę.- Jest bardzo lubiany.Otrzymał nawet przydomek Edward Rozjemca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]