[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Całe wrzosowisko zniknęło we mgle.Za nim w okiennej szybie mignęło czyjeś odbicie.Jacknerwowo spojrzał na drzwi łazienki.Unoszący się dymgryzł go w oczy.- 193 -Demon wyszczerzył się do niego.- Przyłapałem cię z opuszczonymi majtkami, Winter?- Wycelował swój zakrzywiony palec wskazujący w dżinsy Jacka.- Czy raczej powinienem powiedzieć - bez majtek?Jack szarpnął zardzewiały łańcuch starodawnej spłuczki do toalety i wrzucił peta do wody.- Zobaczyłeś coś, co ci się spodobało, koleś?- Nie odgrywaj przede mną takiego szczęśliwego sukinsyna, Winter - zamruczał demon.- Twoja dama serca śpiw pokoju obok, nieprawdaż?- Jeśli ją dotkniesz, obrócisz się w pył, zanim zdążyszwziąć kolejny oddech - zagroził Jack.Strach uciekł razem ze światłem, a na jego miejscu pozostał czysty, twardyopór.Resztki uciekającego, niespokojnego odpływu kłułygo w piersi.Jack Winter nie był gościem, który dawał się zaciągnąćdo Piekła i torturować.Nie w sytuacji, kiedy Czerń chciała pochłonąć jego przyjaciółkę, ponieważ przyjaciele byliw jego życiu wartością tak rzadką, że niemal mistyczną.- Myślisz, że dałbyś mi radę? - spytał demon, przekrzywiając głowę, żeby złapać promienie porannego światła naswoją woskową skórę.- Może nie jestem w stanie cię pokonać - odpowiedziałJack, zbierając w sobie trochę magii ze szkieletu tego domu.- Ale będę walczył z tobą do ostatniej kropli krwi.-Magia pełzała i zlewała się, nie dając się pochwycić.Jackskrzywił się.To może być krótka walka.Wielu żałosnychsukinsynów tuż przed śmiercią miało pomysł, żeby stawićjej czoło, żeby ją oszukać, żeby wyrwać się z jej więzów.Ale Jack podejrzewał, że żaden z nich nie był taki zdespe-- 194 -rowany jak on.A kiedy miało się do czynienia z demonami, desperacja odgrywała duże znaczenie- Jesteś trochę poirytowany, prawda? - odezwał się demon.- Nawet się ze mną nie przywitałeś, tylko od razureagujesz jęczeniem i skomleniem, jak zwykle.- Demonodwrócił wzrok i skupił go na leżącej Pete - na jej nagiej,bladej w porannym świetle skórze i na ciemnych włosachrozrzuconych na poduszce.Demon otworzył usta.- Czyta mała dziwka Jazów nie była wszystkim, z czym wiązałeś swoje nadzieje?- Powtórzę to po raz ostatni - Jack zwrócił się do demona.Stawianie się mieszkańcom Piekła nigdy nie kończyło się dobrze, ale z drugiej strony, zgrywanie twardzielazawsze było jego naturalnym kamuflażem w sytuacji, kiedy czuł się przyparty do ściany.- Masz sprawę do mnie,nie do Pete.Przestań jej grozić i wysyłać swoich pieprzonych emisariuszy, którzy mnie ścigają i prześladują.Nie jestem jakąś cycatą idiotką z horroru klasy B, więc nie myśl,że możesz mnie wystraszyć kilkoma spuszczonymi ze smyczami duchami na stacji kolejowej albo skłonnymi do metafizycznych pogaduszek cu sith na wrzosowisku.Demon zachmurzył się.Ten wyraz twarzy wydawał sięzupełnie nienaturalny - coś jak trup marszczący po razostatni mięśnie twarzy w finalnym rigor mortis1.- Nie mam bladego pojęcia, o czym ty bredzisz.- Rzucił mu dżinsy.- Zakładaj gacie, magu.Mamy kilka sprawdo omówienia.Demon wyjrzał przez okno.Jego oddech pozostawiałskrzydlate wzory na szybie.Jack ubrał się i obmył twarzwodą.Zawroty głowy, spowodowane seksem trwały zwy-1Aac. stężenie pośmiertne".kle dokładnie tyle, ile było potrzeba, by uświadomić sobie, że królowa jego nocy była zupełnie aseksualna, albona scenie pojawiał się jej facet.Albo, na przykład, demon - jak w tym przypadku.- To miejsce - mruknął demon - jest całkowicie martwe.Jak ty to wytrzymujesz?- Nie planuję tu dłużej zabawić - odparł Jack.- Zrobię,co trzeba, i wracam do domu, do Londynu.- Widzę, że dobrze się bawisz - mruknął znów demon.- Większość ludzi uznałaby cię za niezłego zgrywusa.- Po co tu jesteś? - Jack oparł się o umywalkę, ale nierozluznił się.- Zjawiasz się w kiblu, żeby uciąć sobie ze mnąpogawędkę, czy też - niech zgadnę - czujesz się samotny?- Jack, chciałem z tobą porozmawiać - odparł demon.- Nie jak z przeciwnikiem, ale jak z magiem.Jesteś do tego zdolny? Możesz odłożyć na moment na bok nasze zaszłości i wysłuchać mnie?- Przemyślałeś sprawę i postanowiłeś unieważnić wiążącą nas umowę? - spytał Jack.- Bo ja nie zamierzam odkładać niczego na bok, więc jeśli nie masz mi nic sensownegodo zaoferowania, możesz od razu spieprzać do Piekła.- Jack.- Demon westchnął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]