[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałam podawać instrumenty.Piłam kawę, gdy odwołano mnie do telefonu. Perła& usłyszałam w słuchawce męski głos i zanim runął mi świat, przez ułameksekundy nie mogłam pojąć, że to odnosi się do mnie; było to tak niespodziewane, jak zarwaniesię sufitu.Wrosłam w podłogę, czułam suchość w gardle i pustkę pod czaszką. No, bez kawałów, słyszysz mnie?! zniecierpliwił się. Słucham, Zasławska wykrztusiłam wreszcie. Muszę się z tobą pilnie zobaczyć! Mam dyżur do rana& strusią metodą odsuwałam od siebie to, co było nieuchronne. Twój mąż wyjechał, prawda? Skąd on to wie? przemknęło mi przez myśl; poczułam sięosaczona. Przyjdz jutro o dwunastej do domu& powiedziałam zrezygnowana; nawet nie przyszłomi do głowy, że może nie znać mojego adresu.Dlaczego umówiłam się z nim w domu, zupełnienie mogę sobie tego wytłumaczyć. Dobrze odwiesił słuchawkę.To znaczy, że wiedział, gdzie mieszkam.Na salę operacyjną poszłam jak w transie; nie mogę sobie przypomnieć, co wtedy myślałam,zapewne nic.Z tego nic obudził mnie ryk profesora: Holsted! spojrzałam na niego nieprzytomnie. Holsted!!! wreszcie dotarło to domnie, podałam żądany instrument.Rzucił mi wściekłe spojrzenie.Nie był przyzwyczajony doczegoś takiego.Wymieniał nazwy narzędzi z przyzwyczajenia, bo zawsze to, co było potrzebne,trzymałam już w pogotowiu.W trakcie tej ciężkiej operacji, która trwała cztery godziny, jeszcze raz się zdarzyło, że nieuprzedziłam jego żądania. Chory jest tu tylko jeden, ten na stole! krzyknął.Po skończonej operacji zemdlałam w drzwiach sali operacyjnej.Ocknęłam się na leżance wpokoju zabiegowym.Profesor podał mi kieliszek koniaku. Dlaczego nie uprzedziłaś, że się zle czujesz? poza salą operacyjną był to najłagodniejszyczłowiek pod słońcem. Odeślę cię do domu. Chwilowa niedyspozycja, profesorze łyknęłam koniak: chciałam, aby wszystko toczyłosię jak zwykle, jak przedtem, zanim pojawił się upiór.Czepiałam się jakiejś nadziei, że jeśliwszystko będzie się działo jak zwykle, to nic nie odmieni się na złe.Po powrocie z dyżuru udałam, że kładę się spać.Nie chciałam, aby mnie Dorota widziałaprzed wyjściem do szkoły, bo byłam w stanie zupełnego załamania.I po raz pierwszy w życiuczułam ulgę, że Adama nie ma, i nic będzie jeszcze przez kilka dni.Może zdążę przez ten czascoś postanowić, a przynajmniej jakoś się pozbierać.Bez żadnej myśli w głowie dotrwałam do dwunastej: przyszedł punktualnie.Z ledwością gopoznałam i muszę przyznać, że z początku zwiódł mnie jego wygląd i nienaganny sposób bycia.Nie sprawiał wrażenia człowieka, przybywającego z dna.Przez moment mówił o niczym, nie pamiętam z tego ani słowa, przypuszczam, żedemonstrował w ten sposób swoją nową osobowość, chciał, abym się oswoiła z jego obecnością iaby mnie przekonać, że towarzysko on nie jest kompromitujący. Przyszedłem cię prosić o pewną grzeczność powiedział wreszcie.To zdanie uruchomiło we mnie wszystkie dzwonki alarmowe, co natychmiast zauważył. Nic wielkiego, nic, co mogłoby narazić twoją pozycję.Chodzi o zarejestrowaniesamochodu.Ze względów podatkowych niezręcznie mi być właścicielem dwóch pojazdów. Czym się zajmujesz? wykrztusiłam wreszcie. Prowadzę ajencyjny lokal wymienił nazwę i adres; prysła moja malutka nadzieja, że onnie mieszka w Warszawie. Zapraszam na rekonesans, bardzo miły lokal, zobaczysz.Obyś przepadł wraz ze swoim lokalem pomyślałam i głośno: Widzisz, my mamy jużjeden samochód& Przy waszej sytuacji materialnej możecie sobie pozwolić na dwa& %7ładen wydziałfinansowy do tego się nie przyczepi, tym bardziej że twój mąż często wyjeżdża. Skąd to wszystko wiesz? wyrwało mi się niemądrze. Nie trudno się dowiedzieć, jeśli się bardzo chce. Jak mnie odszukałeś? Przypadek, kiedyś zauważyłem cię w kawiarni, byłaś chyba z mężem, ty natomiast niepoznałaś mnie. Szpiegowałeś mnie znowu ogarnął mnie paniczny strach. Można to i tak nazwać, ale czego się denerwujesz?.Tuż dość dawno wiem, gdziemieszkasz, a przecież nie narzucałem ci się i nadal nie mam najmniejszego zamiaru& Chodzi mitylko o tę rejestrację. Ale& co ja powiem mężowi? Nie musisz nic mówić.Ja wszystko załatwię, ty tylko zafirmujesz akt kupna i dokumentywozu.Stracisz na to dwie godziny, a pózniej już nic cię nie będzie obchodziło.Nie usłyszysznawet o mnie.A gdybyś kiedyś chciała kupić sobie wóz, dasz mi znać, a ja wtedy przerejestrujęswój.Nie rozumiałam, po co mu ta kombinacja, dlaczego jeśli prowadzi ajencję, nie może kupićdrugiego samochodu, przeczuwałam w tym jakiś wybieg, nie wierzyłam mu i posądzałam onajgorsze.W co on chce mnie wplątać? Nie wierzę ci, powiedz jasno, co knujesz, jeśli mam w tym maczać palce, muszę wiedzieć! Zachowujesz się nieprzyjemnie i niesłusznie mnie posądzasz.Myślisz, że tylko ciebie byłostać na zmiany w swoim życiu& Przecież nic o mnie nie wiesz, z tamtymi sprawami dawnoskończyłem. Jeśli potrzebujesz pieniędzy, mogę dać ci jednorazowo jakąś rozsądną sumę brnęłamgłupio. Nie przychodzę po pieniądze żachnął się. Denerwujesz się niepotrzebnie, mówisz,głupstwa.Mam dość pieniędzy, po prostu nie mogę na swoje nazwisko zarejestrować drugiegowozu, bo zapłaciłbym duży podatek& Chcę uniknąć domiaru, zrozum! Tylko z tego powoduzwracam się do ciebie. Nie masz nikogo innego, kto by ci to załatwił? Myślę, że ty po starej znajomości nie odmówisz mi tego drobiazgu zapalił papierosa.Przejdzmy do drugiej sprawy& To jest i druga? myślałam, że zemdleję. Jest skinął głową. Potrzebny mi pokój, mniej więcej na rok.Masz duży dom, przyodrobinie dobrej woli możesz odstąpić jeden pokój i to bez specjalnego uszczerbku dla własnejrodziny. Nie masz gdzie mieszkać? gotowa byłabym wynająć i opłacać mu mieszkanie,jakie tylko by chciał; gotowa byłam na ten cel poświęcić swoje oszczędności i pensję, byle niemieć go pod moim dachem. Mam.To nie dla mnie, tylko dla znajomego& Młody plastyk, potrzebny mu na jakiś czaskąt.Najdalej za rok będzie miał mieszkanie spółdzielcze. Dlaczego musi mieszkać właśnie u mnie? czułam, że się nie obronię, wiedziałam, jakiargument trzyma w zanadrzu, jeśli odmówię. To człowiek niezaradny i niezbyt zamożny.Nie stać go na czynsz, jaki płaci się wWarszawie za sublokatorski pokój.Sądzę, że ty po starej znajomości znów podkreślił tenzwrot zrobisz to dla mnie, i po przystępne cenie.Odkąd ta szuja stała się protektorem niezamożnych plastyków; co to za artysta, mającytakiego mecenasa głowiłam się Zapominasz, że nie mieszkam sama, moja rodzina także macoś do powiedzenia w sprawie przyjęcia nieznajomego człowieka pod wspólny dach.Jak ja towytłumaczę mężowi? Jeśli zechcesz, to na pewno go przekonasz& Czy nie jest dobrym argumentem faktbezinteresownej pomocy dla zdolnego, młodego człowieka? Przecież to ogólnie znana prawda, żew tym zawodzie chudo się żyje. To twój wspólnik? Wyobraz sobie, że nie.Po prostu uważam go za zdolnego faceta.I tak pomyślałem, że wtwoim wytwornym domu nie będzie raził. I to wszystko, co masz do mnie? Wszystko. A jeśli odmówię? byłam prawie pewna tego, co teraz nastąpi, i nie omyliłam się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]