[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Doyle, naprawdê nie widzê& do diab³a tam.Tak.Jest jedna,ma d³ugoSæ czterdziestu siedmiu godzin i przypada w lecie 2116 roku,i jest chronologicznie ostatnia. No tak. Doyle nie zamierza³ go prowokowaæ, ale chcia³ siêdowiedzieæ, dlaczego Darrow najwyraxniej nie chce zrobiæ tego, cojemu wydawa³o siê rzecz¹ oczywist¹. Ale czy¿ ten& ta rzecz, któ-rej chce pan dokonaæ& nie mog³aby byæ bez trudu zrealizowana,i to z du¿ym prawdopodobieñstwem, w³aSnie w tym roku? To zna-czy, jeSli nauka niemal sobie z tym poradzi³a w 1983, to w 2116& To bardzo irytuj¹ce, Doyle, gdy przedstawia siê komuS skróto-wo pewien projekt, nad którym siê pracowa³o bardzo d³ugo, a potemten ktoS sugeruje b³yskotliwie pewne rozwi¹zania, które, prawdêpowiedziawszy, sam uprzednio uwa¿a³ za absolutnie niewykonalne.Darrow wypuSci³ przez zaciSniête zêby smugê dymu. Sk¹d mamwiedzieæ, czy Swiat w 2116, nim do niego dotrê, nie bêdzie tylkoradioaktywnym py³em? Co? Albo czy Anglia nie stanie siê jakimSokropnym pañstwem policyjnym? Wyczerpanie w po³¹czeniuz brandy musia³o podkopaæ jego si³y; mia³ b³yszcz¹ce oczy, gdymówi³. A nawet je¿eli istnia³aby taka mo¿liwoSæ, to co ludzie z 2116roku pomySleliby o cz³owieku sprzed stu lat? Gdy zgniót³ swójpapierowy kubek, po nadgarstku sp³ynê³a mu stru¿ka brandy. A je-Sli potraktuj¹ mnie jak dziecko?Czuj¹c zak³opotanie, Doyle z miejsca zmieni³ temat, wracaj¹c doColeridge a.Tak to bywa, pomySla³, Darrow jest kapitanem na swo-jej ³ajbie ju¿ tak d³ugo, ¿e prêdzej pójdzie wraz z ni¹ na dno, ni¿chwyci linê ratunkow¹ rzucon¹ ze statku jakiegoS dobrego Samary-tanina, zw³aszcza jeSli ów statek jest wiêkszy ni¿ jego w³asny.Darrow te¿ pragn¹³ za wszelk¹ cenê skierowaæ rozmowê na daw-ne tory.Niebo na wschodzie zaczê³o bledn¹æ, kiedy Doyle zosta³ odwie-ziony przez innego szofera do pobliskiego hotelu.Spa³ potem a¿ do41póxnego popo³udnia, kiedy to zjawi³ siê trzeci kierowca, by zabraægo z powrotem na miejsce.Teren by³ teraz p³aski jak patelnia, a wszystkie ci¹gniki zniknê³y;krêci³o siê po nim kilku pracowników z szuflami i miot³ami, usuwaj¹ckoñski nawóz.Przyczepa wci¹¿ sta³a na swoim miejscu.Teraz, kiedykable elektryczne i telefoniczne zosta³y usuniête, wygl¹da³a jak statekdryfuj¹cy po morzu.Obok niej sta³a teraz druga, tak du¿a, ¿e mog³abyuchodziæ za dom na ko³ach.Kiedy Doyle wysiad³ z samochodu, zoba-czy³ ko³owroty i liny, rozmieszczone w pewnych odstêpach wzd³u¿górnej krawêdzi ogrodzenia, a tak¿e brezent pokrywaj¹cy ca³y obwódterenu.USmiechn¹³ siê.Starzec nie lubi³ rozg³osu.Stra¿nik wpuSci³ go za ogrodzenie i zaprowadzi³ do nowej przy-czepy, której drzwi by³y otwarte.Doyle wszed³ do Srodka.W prze-ciwleg³ym koñcu pomieszczenia wy³o¿onego drewnem orzechowymi dywanem zauwa¿y³ Darrowa, który nie wygl¹da³ na bardziej zmê-czonego ni¿ poprzedniego wieczoru.Starzec by³ pogr¹¿ony w roz-mowie z wysokim blondynem.Obaj mê¿czyxni mieli na sobie ubio-ry w stylu wczesnej regencji: surduty, obcis³e spodnie i wysokie buty;poruszali siê w nich tak naturalnie, ¿e Doyle, w swoim garniturzez we³ny i poliestru, poczu³ siê od razu Smiesznie. Ach, Doyle powiedzia³ Darrow. S¹dzê, ¿e zna ju¿ pan na-szego szefa ochrony.Blondyn odwróci³ siê i Doyle po chwili rozpozna³ SteerforthaBennera.D³ugie niegdyS w³osy m³odego cz³owieka by³y krótko ob-ciête i zakrêcone, a cienkie w¹siki, nigdy zbyt bujne, zgolone. Benner! zawo³a³ Doyle z zadowoleniem, podchodz¹c do nich.Podejrzewa³em, ¿e musisz mieæ coS wspólnego z tym projektem.Jego przyjaxñ z m³odym cz³owiekiem od chwili przejScia Benne-ra do IBID oziêb³a w ci¹gu ostatnich miesiêcy, ale ucieszy³ siê, wi-dz¹c tu znajom¹ twarz. Wreszcie w tej samej firmie, Brendan odpar³ Benner z cha-rakterystycznym dla siebie szerokim uSmiechem. Skaczemy za nieca³e cztery godziny poinformowa³ Darrow a mamy jeszcze mnóstwo do zrobienia.Doyle, przygotowaliSmy dlapana strój z epoki, a te drzwi, tam dalej, to przebieralnia.Obawiamsiê, ¿e bêdzie pan ca³y czas nadzorowany, ale to wa¿ne, by wszyscybyli ubrani jak nale¿y. Bêdziemy tam tylko cztery godziny, tak? spyta³ Doyle. Nigdy nie mo¿na wykluczyæ, Doyle, ¿e któryS z naszych goScimóg³by uciec, pomimo wysi³ków Bennera i jego ch³opców.Gdyby42siê komuS to uda³o, nie chcemy, by mia³ przy sobie jakikolwiek do-wód Swiadcz¹cy o tym, ¿e przyby³ z innego wieku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]