[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bawili się fantastycznie: chodzili naprzyjęcia, wzięli udział w balu debiutantek, zabierali dzieci na ślizgawkę ilepili z nimi bałwany w Central Parku.W sylwestra tańczyli, pili szampana icałowali się o północy.Nigdy w życiu nie byli szczęśliwsi.W Nowy Rok po południu Kate ułożyła dzieci do drzemki i zabrała się zarozbieranie choinki, Joe zaś lekko skacowany, lecz ogólnie w dobrym humorze zasiadł przed telewizorem, żeby obejrzeć transmisję meczu piłkarskiego.Za dwadni wyruszał w czterotygodniową podróż do Europy, w lutym natomiast leciał doAzji.Pogodzona już z losem wiecznej słomianej wdowy, Kate zamierzała spotkaćsię z nim w Kalifornii.Kiedy w trakcie meczu przyniosła mu kanapkę, spostrzegi z przerażeniem, że żonablednie jak płótno, a jej oczy nabierają dziwnego wyrazu. Dobrze się czujesz? zaniepokoił się.Kate zieleniała teraz na twarzy, sprawiając wrażenie chorej. Doskonale odparła, siadając koło niego, żeby złapać oddech.Swą nagłąsłabość kładła na karb zatrucia pokarmowego, którego doznała kilka dni temu,żołądek zresztą ciągle jej dokuczał. Odpocznij parę minut, uwijasz się od samego rana.Rzeczywiście, dzieci były tego dnia niezwykle aktywne, a zdejmując ozdobychoinkowe Kate kilkanaście razy musiała wdrapywać się na drabinkę. Już wszystko dobrze oświadczyła stanowczo minutę pózniej, ale w tym samymmomencie jej oczy uciekły pod czaszkę i nieprzytomna osunęła się na Ziemię.Joe natychmiast przyklęknął obok niej, zbadał puls, przyłożył ucho do warg, żebysprawdzić, czy oddycha.Wtedy powoli otworzyła oczy i cichutko jęknęła.Niemiała pojęcia, co się zdarzyło jeszcze przed chwilą stała o własnych siłach, aStrona 120Steel Danielle - Samotny Orzełoto teraz leży na podłodze i widzi nad sobą rozgorączkowaną twarz męża. Kate, co ci jest? Jak się czujesz? zapytał przerażony.Nagle przyszło mu dogłowy, że jego trzydziestojednoletnia żona umiera. Nie wiem odrzekła.Wyglądała na przestraszoną i trochę oszołomioną. Poprostu dostałam zawrotu głowy.Pomagając jej wstać, Joe potrafił myśleć tylko o żonie jednego ze swoichpilotów, która umarła niedawno na raka mózgu.Ułożył Kate na sofie i oświadczył stanowczo: Zabieram cię do szpitala.Natychmiast.Nie usiłowała wstać, ale zaprotestowała słabo: Nic mi nie jest.Poza tym nie możemy zostawić dzieci samych.Zadzwonię polekarza.Leż spokojnie rozkazał.Usłuchała i chwilę pózniej zapadła w sen.Siedział obok niej i z niepokojuodchodził od zmysłów, odkąd się bowiem znali, nie zemdlała ani razu.Po przebudzeniu wyglądała znacznie lepiej, a nawet mimo protestów Joegoprzyrządziła kolację, chociaż sama jadła bardzo mało.Przyrzekła solennie, żenazajutrz pójdzie do lekarza, Joe zaś na wypadek gdyby miały się potwierdzićjego najgorsze obawy zamierzał zadzwonić do swojego starego kumpla, fanatykalotnictwa będącego zarazem dyrektorem szpitala, i uzyskać od niego namiarynajwybitniejszych specjalistów w Nowym Jorku.Sprawiał wrażenie takzatroskanego, że kiedy poszli do łóżka, Kate postanowiła ulitować się nad nim iwyznać prawdę.Zrazu zamierzała wprawdzie poczekać z tym do końca stycznia, alewidząc, że jest bliski płaczu, pocałowała go i szepnęła: Nie martw się, najdroższy, nic mi nie jest.Nie chciałam tylko, żebyś się namnie złościł. Dlaczego miałbym się złościć? To przecież nie twoja wina, że zachorowałaś odparł z tkliwością. Nie zachorowałam.Jestem w ciąży.Czuł się oszołomiony bardziej, niż gdyby dostał obuchem w głowę. W czym jesteś?! wykrzyknął. Będziemy mieli dziecko wyjaśniła spokojnie.Sprawiała przy tym wrażeniewyjątkowo szczęśliwej. Od jak dawna wiesz? zapytał tonem człowieka, którego oszukano. Zorientowałam się tuż przed świętami.Urodzę w sierpniu. Podeszłaś mnie! wrzasnął i ogarnięty wściekłością wyskoczył z łóżka,kilkakrotnie przemierzył pokój krokiem rannego tygrysa, zrzucając przy tym napodłogę wszystko, co nawinęło mu się pod rękę, wreszcie gniewnie trzasnąłdrzwiami łazienki.Nie takiej, oj, nie takiej reakcji spodziewała się Kate. Wcale cię nie podeszłam zaoponowała cicho. Diabła tam nie podeszłaś.Sama mówiłaś, że czegoś używasz. Używam krążka, ale musiał się wysunąć.Joc, takie rzeczy się zdarzają. Dlaczego akurat teraz? Powtórzyłem ci kilka miesięcy temu, że nie chcę miećdzieci, a ty pewnie tuż po powrocie do domu wrzuciłaś krążek do sedesu.Czy mojawola nic dla ciebie nie znaczy? zapytał z taką złością, że Kate zaczęły drżećwargi. Oczywiście, że znaczy, to był przypadek, Joe.Nic nie mogłam poradzić.Zdarzają się gorsze rzeczy.Joe był innego zdania. Ale tylko niewiele gorsze.Cholera, Kate, usuń tę ciążę.Nie chcę żadnegodziecka! Joe, ty mówisz serio? nie dowierzała zaszokowana. Najzupełniej serio.Nie zamierzam zostać ojcem w moim wieku.Zrób sobieskrobankę.Padł w końcu na łóżko i prześwidrował Kate wściekłym spojrzeniem.Byłaprzerażona jego słowami. Joe, jesteśmy małżeństwem.To nasze dziecko.i nic nie zmieni w naszymżyciu.Zatrudnię jeszcze jedną opiekunkę, będę mogła towarzyszyć ci w podróżach. Rób, co chcesz, ale nie chcę dziecka powtórzył ze szczeniackim uporem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]