[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aratus zapewniał, że nie zawodziła nawetpodczas okresów suszy.Dzieliłem czas między przygotowania do podróży i prace przy budowie młyna, cieszącsię, że nie składają mi wizyt jacyś niepożądani goście.Wybory miały się odbyć na pięć dniprzed idami, czyli walka o konsulat będzie rozstrzygnięta, zanim jeszcze wyruszymy z domu. Mogłem się zjawić w Rzymie, nie poświęcając tej sprawie więcej myśli.Miałem nadzieję, żebędę mógł się cieszyć towarzystwem Ekona i świętować osiągnięcie wieku męskiego przezMetona, nie martwiąc się sprawami, na które nie miałem wpływu i które w ogóle mnie nieinteresowały.Katylina zostanie wybrany albo nie, ale w obu wypadkach jego krótkiepojawienie się w mym życiu przejdzie do historii.Nie dawało mi spokoju tylko to, że tajemnica śmierci, tożsamości i pojawienia się wmojej stajni osobnika nazwanego przez mnie Nemo nie doczekała się rozwiązania.Niepokoiłoby mnie to jeszcze bardziej, gdyby pojawiały się dalsze grozby albo gdybyBethesda i Diana zostały same na wsi.Ale będziemy wszyscy razem, bezpieczni w domuEkona, a w każdym razie o tyle, o ile można się czuć bezpiecznym w takim miejscu jakRzym.W wigilię naszego wyjazdu oderwałem się na chwilę od przygotowań i problemówinżynierskich, by udać się na miejsce pochówku Nemo.Stanąłem przed prostą stelą iprzesunąłem palcami po wyciętych w marmurze literach, składających się na słowo  Nikt.Kim byłeś?  zapytałem w myślach. Jak umarłeś? Co się stało z twoją głową i kto cię tutajprzyniósł? Próbowałem sam siebie przekonać, że cała sprawa jest już zakończona, alejednocześnie nie mogłem się pozbyć innego uczucia, bardziej natrętnego niż moje niejasneobawy: poczucia winy i porażki, świadomości niewypełnionego zobowiązania.Nie tegowobec Cycerona; mój dług już został spłacony.Dręczyło mnie zobowiązanie wobec cieniaNemo.Wzruszyłem ramionami.Aby rozluznić sztywne mięśnie karku, pomyślałem, czy też byokazać obojętność zmarłemu, który nie zaznał prawdziwego spoczynku? Czyż byłem mucokolwiek winien? Czy widziałem kiedyś jego twarz, a może nawet go znałem? Wydawałomi się to nieprawdopodobne.Nie mógł chyba być ani moim przyjacielem, ani klientem.Niejestem mu nic winien.Wzruszyłem ramionami, ale nie odwróciłem się od grobu; przeciwnie,wpatrywałem się w każdą z czterech liter na steli, w napis, który nie był imieniem, ale wręczjego przeciwieństwem.W życiu innych ludzi bywają tajemnice, których nigdy nie starają się odsłonić.To jedenze sposobów na przetrwanie w świecie, gdzie prawda zawsze jest dla kogoś zagrożeniem.I jachętnie żyłbym w takiej nieświadomości, gospodarzył i opiekował się rodziną.Robiłbym,czego by ode mnie wymagano, a poza tym pilnowałbym własnego interesu.Tak sobiemówiłem, ale ze słabnącym przekonaniem.Po cóż w ogóle przyszedłem do grobu Nemo,jeżeli nie po to, by okazać mu szacunek i porozmawiać z jego cieniem? Składałem już kiedyśprzysięgi innym zmarłym, obiecywałem znalezć ich morderców i dopilnować, by choć poczęści zatriumfowała sprawiedliwość.Robiłem to, bogowie bowiem stworzyli mnieniespokojnym duchem, nie mogącym ścierpieć ignorancji i niesprawiedliwości.Ale nigdyniczego nie przysięgałem Nemo, póki żył, argumentowałem, kłócąc się z sobą; był nikim, a janie mam wobec niego żadnych zobowiązań. Odwróciłem się plecami do grobu, ale nie przyszło mi to łatwo.Niemal czułem naramieniu jego rękę zatrzymującą mnie, jakby próbował wymusić przyrzeczenie, którego daćnie chciałem.Wyrwałem się, klnąc wszystkie cienie od Numy aż po Nemo, i wróciłem nadstrumień.Tego popołudnia bez powodu nawrzeszczałem na Aratusa, a po kolacji Bethesdapowiedziała mi, że cały dzień byłem rozdrażniony jak dziecko.W łóżku robiła co mogła, bymnie podnieść na duchu, i w końcu udało jej się podnieść przynajmniej coś innego.Wznajomych zakamarkach jej ciała znalazłem ciepłe ukojenie i zostawiłem za sobą zmartwieniai niepokoje.Po wszystkim zrobiła się rozmowna; mówiła szybko i gorączkowo, zupełnieinaczej niż zwykle, a zwłaszcza po erotycznym spełnieniu.Ekscytowała ją szansa ponownegoujrzenia miasta po tak długiej nieobecności.Wymieniała świątynie, które odwiedzi, rynki, naktóre się uda na zakupy, sąsiadki, którym zaimponuje nowym statusem ziemiańskiej matrony.W końcu zmęczyło ją to, głos jej cichł, a słowa zwolniły biegu, ale nawet z zamkniętymioczami wiedziałem, że się uśmiecha.Jej uszczęśliwienie przyniosło mi w końcu spokójducha.Zasnąłem kołysany muzyką jej głosu.W dzień naszego wyjazdu bogowie uśmiechnęli się do świata.Upał zelżał i nad brukiemvia Cassia przelatywał lekki zefirek.Niebem paradowała procesja białych kłębiastych chmur,nie grożąc deszczem, ale zsyłając na ziemię duże połacie chłodnego cienia.Wóz wiozącyBethesdę i Dianę nie złamał osi, a koniom, na których jechaliśmy z Metonem, nic niedolegało.Wybrałem kilku co tęższych i brzydszych niewolników jako naszą eskortę bardziej dla pokazu niż ze względu na ich rzeczywistą sprawność orężną  i chociaż nie byliwprawnymi jezdzcami, udało się im przetrwać podróż bez wypadku.Tuż przed Rzymem via Cassia rozdziela się na dwie odnogi.Mniejsza, południowa drogaprowadzi wokół wzgórz Watykanu i Janiculum i łączy się z via Aurelia, która wiedzie dosamego serca miasta, wpadając przez prastare mosty na Tybrze wprost na wielkie rynki bydłai dalej, na Forum Romanum.Wjazd do Rzymu od strony via Aurelia zawsze robi wielkiewrażenie: najpierw widać z dala srebrzystą wstęgę Tybru, nakrapianą małymi plamkamistatków i obramowaną magazynami i stoczniami; potem kopyta dudnią na bruku mostów, aprzed podróżnym wyrasta sylwetka wielkiego miasta, wysoko na Kapitolu zwieńczonagmachem świątyni Jowisza; wreszcie przybysz zanurza się pomiędzy rynki, by dotrzeć dooszałamiającego Forum z jego wspaniałymi posągami, świątyniami i bazylikami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed