[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy nieraz, starając się go zrozumieć, mówiła mu o zasłudze polegającej na tym, że czynidobrze swym poddanym, złościł się i odpowiadał:  Ależ bynajmniej, nigdy nawet do głowy mito nie przychodzi, i dla ich szczęścia nic nie będę robił.Wszystko to poezja i babskie gadanie wszelkie to dobro blizniego.Chcę, żeby nasze dzieci nie poszły z torbami.Muszę zabezpieczyćnasz majątek, póki żyję, oto wszystko.A do tego potrzeba porządku, potrzeba surowości.ot co! mówił zaciskając swoją pięść sangwinika. I sprawiedliwości, rozumie się  dodał  dlategoże jeżeli chłop jest goły i głodny i ma jedną chabetę, to ani na siebie, ani na mnie nie zarobi.I pewno dlatego, że Mikołaj nie pozwalał sobie nawet na myśl, że czyni coś dla innych zdobroci  wszystko, co robił, było owocne: majątek jego szybko się powiększał, chłopi zsąsiedztwa przychodzili z prośbami, żeby ich odkupił, i długo po jego śmierci wspominał ludjego rządy. Gospodarz był.najpierw chłopskie, pózniej swoje.Ale bez pobłażania.Prawdziwy518 gospodarz!519 VIIIJedno tylko niekiedy dręczyło Mikołaja w związku z jego gospodarowaniem: była towybuchowość w połączeniu ze starym huzarskim przyzwyczajeniem dawaniu folgi pięściom.Zpoczątku nie widział w tym nic niegodziwego, ale w drugim roku małżeństwa jego pogląd natego rodzaju załatwianie sprawy nagle się zmienił.Kiedyś latem wezwano z Boguczarowa sołtysa, zastępującego zmarłego Drona, aoskarżonego o różne oszustwa i nieporządki.Mikołaj wyszedł do niego na ganek i zaraz popierwszych odpowiedziach sołtysa słychać było w sieni krzyki i uderzenia.Wróciwszy do domuna śniadanie Mikołaj podszedł do żony, siedzącej przy krosienkach z głową nisko opuszczoną, izaczął jej opowiadać jak zwykle wszystko to, co go zajmowało tego rana, a między innymi i oboguczarowskim sołtysie.Hrabina Maria, czerwieniąc się, blednąc i zaciskając wargi, wciążsiedziała z opuszczoną głową i nie odpowiadała mężowi ani słowa. Co za bezczelny hukaj  mówił gorączkując się na samo wspomnienie. No, gdyby mipowiedział, że był pijany, że nie widział.Ale co się stało, Marie?  zapytał nagle.Hrabina podniosła głowę, chciała coś powiedzieć, ale znowu pośpiesznie ją opuściła izacisnęła wargi. Co takiego? Co się stało, kochana?.Nieładna hrabina Maria zawsze piękniała w płaczu.Nigdy nie płakała z bólu lub gniewu, leczzawsze ze smutku i ze współczucia.I gdy płakała, jej promienne oczy nabierały niewymownegouroku.Gdy tylko Mikołaj ujął jej rękę, nie mogąc się opanować rozpłakała się. Nicolas, widziałam.on jest winny, ale ty, dlaczegoś ty.Nicolas!  i zasłoniła twarzrękami.Mikołaj zamilkł, spąsowiał i, odszedłszy od niej, zaczął chodzić po pokoju.Zrozumiał,dlaczego płakała; ale nie mógł się w swym sumieniu zgodzić z nią, że coś, z czym zżył się oddzieciństwa, co uważał za najzwyklejsze, było złe. To sentymenty, babskie gadanie, a może ona ma rację?  pytał siebie.Nie znalazłszyodpowiedzi na to pytanie, jeszcze raz spojrzał na jej twarz wyrażającą cierpienie i miłość i naglezrozumiał, że miała rację, a on dawno grzeszy sam wobec siebie. Marie  powiedział cicho, podszedłszy do niej tego już nigdy więcej nie będzie, daję cisłowo.Nigdy  powtórzył drżącym głosem, jak chłopiec proszący o przebaczenie.Z oczu hrabiny popłynęły łzy jeszcze rzęsistsze.Ujęła rękę męża i pocałowała ją. Nicolas, kiedy stłukłeś tę kameę?  spytała, by zmienić przedmiot rozmowy, patrząc narękę, na której był pierścień z głową Laokoona.Dzisiaj, wciąż to samo.Ach, Marie, nie wspominaj mi już o tym  znowu się zaczerwienił.Daję ci słowo honoru, że się to więcej nie powtórzy.I niech to na zawsze zostanie na pamiątkę powiedział wskazując stłuczoną kameę.520 Od tego czasu podczas przykrych rozmów z sołtysem i rządcami, gdy tylko krew uderzała mudo głowy, a dłonie zaczynały się zaciskać w pięści, Mikołaj obracał na palcu potłuczonypierścień i spuszczał oczy wobec człowieka, który go rozgniewał.Jednakowoż zapominał się zedwa razy w roku i wtedy, przyszedłszy do żony, przyznawał się i znowu obiecywał, że teraz tojuż ostatni raz. Marie, pewno gardzisz mną?  mówił. Zasłużyłem na to. Odejdz, odejdz jak najprędzej, jeżeli czujesz, że nie możesz się opanować  ze smutkiemmówiła hrabina Maria starając się pocieszyć męża.W środowisku ziemiańskim w guberni Mikołaja szanowano, ale nie lubiano.Nie interesowałygo sprawy szlachty.I z tego powodu jedni mieli go za dumnego, inni  za głupiego człowieka.Cały czas latem, od wiosennych siewów do zakończenia żniw, spędzał przy gospodarstwie.Jesienią z podobnie energiczną powagą, z jaką gospodarował, oddawał się myślistwu,przebywając miesiąc i dwa na polowaniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed