[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W mózgu wybuchÅ‚a mi bomba, niesamowita eksplozja piekielnie jasnego bólu ogÅ‚uszyÅ‚ami caÅ‚e ciaÅ‚o, caÅ‚Ä… mÄ… istniejÄ…cÄ… osobÄ™, od paznokci do trzewi, poprzez calutkÄ… Å›wiadomośćistnienia.Rozdartymi cierpieniem oczyma dojrzaÅ‚em jeszcze szerokÄ…, spoconÄ… twarz doktoraStrohmayera nad swojÄ… twarzÄ…, zanotowaÅ‚em w resztkach pamiÄ™ci grube krople potu na jego czolei wyczuÅ‚em ruch, jakim wpiera nogÄ™ w podstawÄ™ fotela, by uzyskać oparcie dla peÅ‚nej mocyramion.BÄ™dzie rwaÅ‚ oburÄ…cz& przemknęło mi jeszcze poprzez mÄ™tniejÄ…ce rozeznanie izemdlaÅ‚em.OcknÄ…Å‚em siÄ™ na ceratowej kanapce w gabinecie.MojÄ… pierwszÄ… myÅ›lÄ… byÅ‚o: Czy Piotr jużjej zaniósÅ‚ zdjÄ™cia? Co mu powiedziaÅ‚a? Przez parÄ™ sekund wyobrażaÅ‚em sobie z wielkÄ…szybkoÅ›ciÄ…, jak Hella i Piotr rozmawiajÄ… z uczuciem o moim cierpieniu i moim bohaterstwie, jakroztkliwiajÄ… siÄ™ nad nim i jak wszystko piÄ™knie siÄ™ goi, zaÅ› Günther odchodzi zÅ‚amany w sinÄ… dal.ByÅ‚em zlany potem, czuÅ‚em jakÄ…Å› zimnÄ…, wilgotnÄ… sÅ‚abość wokół serca.Po chwili odnalazÅ‚emtwarz doktora Strohmayera. Napij siÄ™ przytknÄ…Å‚ mi koniak do warg. Już po wszystkim.Tote weramony tak ciÄ™ wykoÅ„czyÅ‚y.I tak serce masz jak motor Diesla.Inny by skonaÅ‚ na twoimmiejscu. PodniosÅ‚em siÄ™ chwiejnie z kanapki, w ustach miaÅ‚em peÅ‚no krwi i ropy. CzymmogÄ™ wypÅ‚ukać? wybeÅ‚kotaÅ‚em. Zaraz ci to wszystko doprowadzimy do porzÄ…dku rzekÅ‚doktor Strohmayer i wziÄ…Å‚ siÄ™ do roboty. Doktorze powiedziaÅ‚em tuż przed wyjÅ›ciem zna pan paÅ„stwo von Veidt zSachsenhausen? Pytanie to nie miaÅ‚o żadnego konkretnego celu, oczywiÅ›cie, nie panowaÅ‚emnad chÄ™ciÄ… mówienia o Helli z każdym czÅ‚owiekiem. OsobiÅ›cie nie odparÅ‚ Strohmayer alewiem, kto to jest.Dlaczego pytasz? Tak sobie pomyÅ›laÅ‚em mówiÅ‚em z trudem przezopatrunek, co pozwalaÅ‚o mi nie odpowiadać na wszystkie pytania że musi pan znać różnychludzi z Sachsenhausen.Co to za jeden, ten pan von Veidt? Strohmayer uprawiaÅ‚ gadatliwośćbezinteresownie, wiedziaÅ‚em o tym; wdziÄ™czny byÅ‚ za okazjÄ™ do pogawÄ™dki bez żadnych przyczyn,nie dociekaÅ‚ niczego, jeÅ›li tylko zdarzyÅ‚a siÄ™ możliwość pogadania. Pan von Veidt zaczÄ…Å‚,zapalajÄ…c papierosa jest wojskowym z czasów pierwszej wojny, oficerem intenden tury.Wlatach powojennych byÅ‚ w Reichswehrze, potem przyjÄ…Å‚ stanowisko generalnego prokurenta wjednym z przedsiÄ™biorstw Rotszyldów, gdzie zarabiaÅ‚ doskonale.W zwiÄ…zku z czym, jak siÄ™zapewne domyÅ›lasz, nie wiedzie mu siÄ™ najlepiej od roku trzydziestego trzeciego.Ma Å‚adnÄ… córkÄ™.PamiÄ™tam jÄ…, jak byÅ‚a taka& pokazaÅ‚ jaka wyrosÅ‚a na Å›wietny towar. OpowiadaÅ‚ mijeszcze coÅ› dÅ‚ugo o sÄ…siadach von Veidtów i wÅ‚asnych, opisaÅ‚by caÅ‚e Sachsenhausen, gdyby nie to,że wtrÄ…ciÅ‚em pytanie, ile pÅ‚acÄ™ za zabieg.Wtedy obraziÅ‚ siÄ™. Idz do domu powiedziaÅ‚ z urazÄ… i przykÅ‚adaj lód.Nie biorÄ™ forsy od tych, którzy mnie karmiÄ… i pojÄ….Najwyżej podrzucisz mijakÄ…Å› butelkÄ™ Rudesheimera za poÅ›rednictwem Piotra&Piotr byÅ‚ w domu i praÅ‚ skarpetki. OddaÅ‚eÅ›? spytaÅ‚em dość obojÄ™tnie. Tak odparÅ‚.Jak zÄ…b? Potwornie ciężkie rwanie nie mogÅ‚em powstrzymać siÄ™ od skargi. Już powszystkim, ale byÅ‚o groznie.Strohmayer bladÅ‚ i czerwieniaÅ‚ z wysiÅ‚ku. Biedny jesteÅ› rzekÅ‚Piotr z współczuciem może ci przynieść lodu? PrzydaÅ‚by siÄ™ rzekÅ‚em ale najpierwopowiedz. O czym? zdziwiÅ‚ siÄ™ Piotr. No, o tych zdjÄ™ciach powiedziaÅ‚em niezrÄ™cznie. Co powiedziaÅ‚a? Nic nie powiedziaÅ‚a rzekÅ‚ Piotr niedbale. Nie zdziwiÅ‚a siÄ™, nie pytaÅ‚ao nic? straciÅ‚em nieco opanowanie. Raczej nie wycedziÅ‚ Piotr.Może byÅ‚a onieÅ›mielona,zmieszana, zaskoczona? myÅ›laÅ‚em rozpaczliwie. Może nie mogÅ‚a wybÄ…kać sÅ‚owa? PrzecieżmusiaÅ‚o siÄ™ coÅ› z niÄ… dziać& PowiedziaÅ‚eÅ› jej przynajmniej o tym zÄ™bie? zagnaÅ‚em siÄ™ wmatniÄ™ niewypowiedzianych życzeÅ„. Nie rzekÅ‚ Piotr wynioÅ›le to nie jej sprawa.To naszasprawa, moja i twoja.PamiÄ™tasz, jak pielÄ™gnowaÅ‚eÅ› mnie, kiedy byÅ‚em chory na anginÄ™? Terazmoja kolej.Najwyższy czas, żeby skoÅ„czyć tÄ™ idyllÄ™ z NiemkÄ….Niemka jest tylko NiemkÄ…, Fil,zapomniaÅ‚eÅ› już, jak mi to mówiÅ‚eÅ› o Blance.ZapomniaÅ‚eÅ› na chwilÄ™&3Najpierw byÅ‚ tydzieÅ„ peÅ‚en udrÄ™k dość nieokreÅ›lonego gatunku, poÅ›rednich pomiÄ™dzyuporczywym bólem gÅ‚owy, nudÄ… i smutkiem.PostanowiÅ‚em zatrzymać czas, w tym celuzatrzymaÅ‚em wszelkie rozsÄ…dne funkcje bytu faceta w moim wieku.Nie chodziÅ‚em na pÅ‚ywalniÄ™,prawie nie jadÅ‚em, mÄ™czyÅ‚y mnie rozmowy z kimkolwiek, w czasie których potykaÅ‚em siÄ™ o wÅ‚asnerozstrzelone myÅ›li, dotyczÄ…ce zawsze odlegÅ‚ych wspomnieÅ„ o jakichÅ› sÅ‚owach czy spojrzeniachHelli, a nigdy tego, o czym wÅ‚aÅ›nie ktoÅ› do mnie mówiÅ‚ lub ja do kogoÅ› mówiÅ‚em.Każde sÅ‚owo,pojÄ™cie lub obraz miaÅ‚o zresztÄ… natychmiastowe odniesienie do jakiegoÅ› fragmentu sprawy z HellÄ…,powodujÄ…c szybko biegnÄ…cy ciÄ…g porównaÅ„, co z kolei wywoÅ‚ywaÅ‚o ów wieczny terkot czy szumw gÅ‚owie, oddzielajÄ…cy mnie pasem zatartej, zabrudzonej Å›wiadomoÅ›ci od realnego tuż obokÅ›wiata.Apatia i bezwÅ‚ad rzÄ…dziÅ‚y życiem, czas nie zatrzymaÅ‚ siÄ™, lecz ciurkaÅ‚ dniami i nocamimimo mych uszu, pluskajÄ…c jak nikomu niepotrzebny, przepadajÄ…cy beznadziejnie w kaÅ‚użachdeszcz.Wszystko leżaÅ‚o odÅ‚ogiem, nie istniaÅ‚y plany ani zamiary, realizacja życzeÅ„, zwanapostÄ™pem nawet w skali prywatnej, utknęła w pustawym istnieniu bez nazwy, przypominajÄ…cymmartwÄ…, znieczulonÄ… tkankÄ™, zdrÄ™twiaÅ‚y pÅ‚at ciaÅ‚a.Nie poszedÅ‚em do poÅ›rednika mieszkaniowego,nie uczyniÅ‚em nic w kierunku zmiany mieszkania.Po co? mówiÅ‚em sobie. Wszystko jest itak dokÅ‚adnie zakoÅ„czone.Jasne, no nie? ZwidrowaÅ‚a mnie jednak ponura ciekawość stwierdzeÅ„,zbiegajÄ…ca siÄ™ w sÅ‚owie dlaczego.Dlaczego tak siÄ™ staÅ‚o, dlaczego to siÄ™ staÅ‚o? Czyż możnaprzyznać racjÄ™ goÅ‚ym faktom, zostawić im jedyny wpÅ‚yw na wydarzenia, losy, uczucia, nastroje?Czy komentarz i motywacja nie sÄ… równie potężnymi elementami ksztaÅ‚towania otaczajÄ…cego nasÅ›wiata, poszukiwania wiedzy o ciemnych mocach życia? UnikaÅ‚em telefonu jak ognia, widokaparatu budziÅ‚ we mnie przemożnÄ… żądzÄ™ wyjaÅ›nieÅ„, rozÅ›wietleÅ„, pertraktacji.Nie powtarzaÅ‚emsobie po raz tysiÄ™czny, twardo i zawziÄ™cie. Nie.Dziewczyna, którÄ… kocham i która twierdzi, żemnie kocha, nie przychodzi na oznaczone spotkanie, natomiast przechodzi obok z mężczyznÄ…,mym przeciwnikiem w rozgrywce o niÄ….Taka dziewczyna wymazuje siÄ™ z mego życia.Nie ma dlaniej Å‚aski& Nie ma dla mnie Å‚aski& UciekaÅ‚em od pokusy telefonu na bulwary nadbrzeżne ileżaÅ‚em godzinami na trawie lub na kamiennej cembrowinie rzekÅ‚, patrzÄ…c w niebo.UciekaÅ‚emtakże od Piotra: wiedziaÅ‚em, co od niego usÅ‚yszÄ™, gdy mu siÄ™ zwierzÄ™.Piotr powie coÅ› okompromisie rozważaÅ‚em z rÄ™kami splecionymi pod gÅ‚owÄ…, mrużąc oczy. O każdym kiju,który ma dwa koÅ„ce.O dwóch racjach, o koniecznoÅ›ci relatywnego spojrzenia.Tymczasem dlamnie nie ma tu nic wzglÄ™dnego, racja jest tylko jedna i jÄ… mam.Ja, oszukany i zdradzony, izawiedziony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]