[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dla kogo pan pisał?- Raz np.napisałem przemówienie pewnej robotnicy, było to w 1981 roku, podczas plenumKC.Bardzo udana mowa i dosyć słynna, a że wygłoszona przez robotnicę z władz partii, towywołała duże emocje.- Jak się nazywała ta robotnica?- Nie mogę powiedzieć.W grudniu 1970 roku miałem inne ciekawe zamówienie.Jako tzw.druga ręka ( pierwszą ręką był Kazimierz Kąkol) miałem napisać przemówienia i odezwy na wszelki wypadek , czyli na wypadek zaostrzenia się sytuacji w kraju, stanu wyjątkowegoczy wkroczenia wojsk radzieckich.%7ładen z tych dokumentów nie został nigdy opublikowanyani wygłoszony.- Kto to panu zlecił?- Zamówienie pochodziło z samej góry, a przekazał mi je Rakowski.- Dlaczego wybrał pana?- Nie wiem, przypuszczam, że miał do mnie zaufanie i wiedział, że sobie z tym poradzę.- Zapłacono panu?- Nie.Traktowałem to jako imponującą i ważną, bo tajną działalność państwową.Było to teżbardzo ciekawe intelektualnie - wyobrażać sobie bieg wydarzeń i próbować komponować to,co władza w nieznanych okolicznościach powinna publicznie powiedzieć.- Przenieśmy się w czasie o parę lat: jest rok 1990, jest pan dyrektorem agencji  UniaPress należącej do RSW, czyli skazanej na likwidację.I nagle wydaje pan  AlfabetUrbana , zarabiając miliard złotych.Z człowieka zamożnego staje się pan człowiekiembardzo zamożnym.- Pomysł napisania  Alfabetu wyszedł od wydawcy Romana Górskiego, jednego z trzechwłaścicieli oficyny BGW.Wcześniej go nie znałem, ale gdy zadzwonił, chętnie umówiłemsię z nim na obiad w  Marriotcie.Zaproponował zrobienie takiej książki, przyniósł listęnazwisk bohaterów  Alfabetu , ja dodałem swoje nazwiska i podpisaliśmy umowę.Maszynopis miałem oddać w miesiąc po zawarciu umowy.Trochę pisałem w Warszawie, a48 potem wyjechałem nad morze, gdzie przez trzy tygodnie po cztery godziny dzienniepracowałem nad książką.Bez jakiejkolwiek dokumentacji, posługując się tylko własnąpamięcią, a to marne zródło - w końcu pracę skończyłem i po następnym miesiącu  Alfabetpojawił się w sprzedaży.- Wydawca był przekonany o sukcesie, a pan?- Przypuszczałem, że to pójdzie, ale nie wiedziałem, że w takiej skali.- Ile egzemplarzy  Alfabetu ostatecznie sprzedano?- 750 tysięcy.- Czy wcześniej czytał pan  Alfabet Kisiela ?- Nie.Oglądałem jakiś fragment w telewizji, ale nie czytałem.Najpierw mnie to nieinteresowało, a potem nie chciałem niczym się sugerować.- Na co przeznaczył pan pieniądze?- Kupiłem dwa samochody, dla żony i dla siebie.Obydwa BMW, bo parka lepiej się chowa.Resztę pochłonęły przygotowania pisma  NIE.- Nic pan nie odłożył?- Trudno powiedzieć.Pieniądze przychodziły od wydawcy sukcesywnie, potem zaczęłowychodzić  NIE i przychody z wydatkami kompletnie się pomieszały.- Jaka była reakcja na  Alfabet ?- Zrodowiska artystyczne zbliżone do niegdysiejszej opozycji uznały to za dziejowąniesprawiedliwość.Tak błyskotliwy sukces rynkowy rozstroił tych ludzi zupełnie, bo wtedywłaśnie nadeszły czasy, kiedy wydawcy nie mieli pieniędzy, nie zawierali umów z autorami inie płacili im honorariów.A ja - wbrew temu wszystkiemu - napisałem, wydałem i tyle natym zarobiłem.- Przez jakiś czas mówiło się o procesach, które szykują poszkodowani bohaterowie Alfabetu.Miało się zawiązać jakieś tajne stowarzyszenie.- Procesów nie było, nie było też żadnego sprzysiężenia.To tylko Atlas, którego nie należybrać serio, odgrażał się, że takie stowarzyszenie założy.- A czy przypadkiem nie byl z panem w zmowie?- Nic podobnego.- Czy wydawca zapewnił panu ochronę prawną?- Podpisał, że zobowiązuje się pokryć koszty ewentualnych procesów.Książkę przedwydaniem przeczytał prawnik, bardzo dotkliwie ją cenzurując.Cenzura podyktowana była49 obawą przed procesami o zniesławienie, zostały więc wykreślone te fragmenty, w którychwchodziłem w prywatność moich bohaterów, naruszając tym dobra osobiste, nie znajdująceuzasadnienia w jakimś interesie publicznym.Np.usuwano wzmianki kto jest pedałem i temupodobne.- Którą postać najbardziej ocenzurował prawnik?- Na przykład Jerzego Waldorffa, ale nie powiem o co chodziło.Ze względów reklamowychsprawa przed sądem bardzo by się przydała, wydawca chciał procesu, dawał nawet 50milionów każdemu pokrzywdzonemu, który zgłosi pozew.- Kontu zaproponował te pieniądze?- Puszczał taką wieść w miasto, w środowisko.Jego ludzie szukali, nawiązali jakieś kontakty,ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.- Czy pomyślał pan, żeby pójść wtedy za ciosem i napisać np.wspomnienia?- Nie chciałem pisać wspomnień, bo wiedziałem, że wszyscy piszą wspomnienia.Ja mambardzo słabą pamięć, a  Alfabet napisałem właśnie zamiast pamiętników.Wydawcanamawiał mnie na drugą część  Alfabetu , ale obawiałem się, że wyjdzie z tego chała.- Czy już pierwszy numer tygodnika  NIE przyniósł zysk?- Myślę, że tak, chociaż dokładnego bilansu jednego numeru nigdy nie sporządzono.Podsumowany został pierwszy miesiąc ukazywania się pisma i wyszło na spory plus [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed