[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bo ja wiem? Chyba od jakichś dwóch lat, a może trochę dawniej.Trudno mi tak dokładnie.- Oczywiście, oczywiście - przerwał Rosicki.- Czy nie interesowałasię pani, jakie są zródła tych dodatkowych dochodów pana Lowerta?%7łachnęła się.- Jak pan sobie to w ogóle wyobraża? Czyż wyglądam na kobietę,która wtrąca się do cudzych spraw finansowych?- Sądziłem, że jako przyjaciółka pana Lowerta.- Jak pan śmie? - Rafaelowska madonna przeobraziła się w jednejchwili w rozwścieczoną furię.Ciemne oczy zabłysły groznie, policzkipociemniały nabiegłą krwią.- Jak pan śmie?! Co oznaczają teinsynuacje? Proszę natychmiast opuścić mój dom! Trafiłem w dziesiątkę - pomyślał Rosicki i wstał.- Jeszcze tylko jedno pytanie.Czy pani ma przy sobie kluczyki dowozu?Drżącymi z podniecenia rękami otworzyła torebkę i wyjęła kluczyki.Rosicki uważnie je obejrzał i położył na stoliku.- Dziękuję pani i przepraszam za taką niespodziewaną wizytę.Siedziała chmurna ze zmarszczonymi brwiami.Nie odprowadziła godo drzwi.Rosicki siedział przy biurku i porządkował akta sprawy oraz robiłnotatki przeznaczone dla Kozery.Pogwizdywał przy tym dosyćfałszywie arię z Carmen.Był zadowolony z siebie.Wydawało musię, że zarówno rozmowę z Lowertami, jak i z Habnerowąprzeprowadził bezbłędnie.Zdobył sporo materiału, który mógł byćpomocny w śledztwie.Wszedł sierżant Kazimierczak.- Obywatelu kapitanie, przyszła pani Lowertowa.Chce rozmawiać.Mówi, że to ważne.Rosicki podniósł wzrok znad papierów.- Lowertowa? Prosić.Weszła zdecydowanym, energicznym krokiem.Drobne, delikatnerysy twarzy były ściągnięte nieprzyjemnym grymasem.Nie wyciągnęłaręki na powitanie.Przysunęła krzesło i usiadła.- Pragnę złożyć zeznanie.- Zeznanie? - zdziwił się Rosicki.- Proszę bardzo.Co pani chciałabyzeznać?- Mój mąż ma powiązania z handlarzami narkotyków.- O, czy być może?- Pan mi nie wierzy?Rosicki chrząknął i wziął do ręki długopis, wyjął też z szufladyarkusz czystego papieru.- Widzi pani.To jest bardzo poważne oskarżenie.%7łeby słowa panipotraktować poważnie, musiałbym mieć jakieś konkretne dowody.- Nie wystarcza, że ja panu to mówię?- Bardzo żałuję, ale nie wystarcza.Może mi pani zechce powiedzieć,na czym pani opiera tego rodzaju stwierdzenie.- Na faktach.- Na jakich faktach?- A pan myśli, że skąd Edward bierze na to wszystko? Z tej swojejpensyjki? Co roku nowy wóz, coraz droższy.Dacza nad ZalewemZegrzyńskim.Willa w Komorowie.Teraz wynajął dom w Sopocie nacały sezon.A te wszystkie dziwki to pan myśli, że mało kosztują?Prezenty, złote wyroby, zegarki.Dzisiaj znowu spał u Habnerowej.Chciał mnie napoić podwójną dawką Reladormu.Myślał, żewypiłam, i że jak kamień będę spała do rana.Ale mnie nie tak łatwonabrać.- To co pani mówi, bynajmniej nie świadczy o tym, że mąż panihandluje narkotykami.Może mieć jakieś inne zródła dochodów.Przysunęła krzesło bliżej biurka.- Jak mi pan nie wierzy, to niech się pan zapyta tego mordercy.- O kim pani mówi?- No o tym facecie co tu zamordował tę kurewkę.Przecież siedzi.Możecie go przesłuchać.- Ma pani na myśli Habnera.- No chyba.Przecież to on kombinował z Edwardem.Przeszukajciejego willę i garaż.Sprawdzcie dokładnie jego wóz.W błotnikachprzemycali.Nie jest wykluczone, że ta dziwka z nimi współpracowała.Może zaczęła szantażować Habnera i chciał się jej pozbyć.Poszedł sięz nią kąpać i przytrzymał pod wodą.To nie taka sztuka.Rosicki zaczął żałować, że nie włączył magnetofonu.- Czy pani sądzi, że mąż pani romansował z Mariolą Nasielską?Wybuchnęła gwałtownym, histerycznym śmiechem.- Czy sądzę? Jest pan zabawny.Oczywiście, że Edward się gził z tąkurwą, która udawała sławną artystkę.- Czy pani jest tego pewna?- Bardzo pana przepraszam, ale to głupie pytanie.Rosicki uśmiechnął się.- O ile się orientuję, to Mariola Nasielska była przyjaciółką panaHabnera.- Dziwny pan jest.Ta dziwka puszczała się na prawo i na lewo.Podobno żyła nawet z jakimś krawcem.Rosicki doznał uczucia niesmaku.Wulgarny język pani Lowertowejabsolutnie nie szedł w parze z jej delikatną, pastelową urodą.- Więc pani przypuszcza, że mąż pani wspólnie z RobertemHabnerem i Mariolą Nasielską zajmował się handlem narkotykami.- Nie przypuszczam.Mam pewność.Widziałam przecież jakostatnio szastał pieniędzmi.- Może miał jednak jakieś inne zródła dochodów?- A jakież mógł mieć zródła dochodów? Wiedziałabym przecież
[ Pobierz całość w formacie PDF ]