[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miał jeszcze pomysłu, jak je przekroczy, ale to jak zwykle zostawiał sobie naostatnią chwilę, ufając w swój zmysł improwizacji.Cały czas mijały go samochody osobowe i autokary,zdążające ku granicy - jeden z nich wydał mu się nagle znajomy.No tak, wycieczka grzybiarzy.Stuknąłsię w czoło i cały rozpromieniony pobiegł galopem, mając nadzieję, że ich złapie w kolejce na przejściu.Dostrzegał już pierwsze zabudowania, graniczne szlabany, celników i stojące w kolejce samochody - zjego autokaru wysypała się grupka osób i o czymś dyskutowała z celnikami.Chciał im pomachać napowitanie, gdy nagle poczuł, ktoś go chwyta w żelazny, obezwładniający uścisk.Ktoś inny szybko isprawnie założył mu kaftan bezpieczeństwa.No tak, czekali już na niego.Karetkę ukryli między drzewami i zarzucili ściętymi gałęziami.Tenwyższy puścił go, złapał za rękawy kaftana i błyskawicznie zawiązał mu na plecach fachowy węzeł.-- A gdzie tak Alojzy się śpieszył? - zapytał ten niższy, sprawdzając, czy kaftan trzyma mocno.Alojzy spojrzał tęsknie w kierunku granicy: grzybiarze skończyli właśnie rozmowę z celnikami iwsypywali się z powrotem do autokaru.Bezwiednie wydarł mu się rozpaczliwy jęk.- No i czego płacze, przecież wracamy do domu, powinien się cieszyć - wyższy pchnął go w kierunkukaretki, która wyjechała już z lasu i ustawiała się na szosie.Sanitariusze otworzyli tylne drzwi i wepchnęliAlojzego do środka, a potem weszli sami.Migiem przytroczyli go do leżących na podłodze noszy.- Zachciało się świeżej wątróbki - zauważył niższy.- Oj, figlarz, figlarz.- Wątroba wychodzi już z mody - powiedział wyższy, sięgnął do kieszeni i podał coś niższemu, jakiśniewątpliwie znajomy Alojzemu przedmiot.- Tak jak kończy się epoka takich jak ty singli, samotnych wilków stepowych.Przyszłość należy dodubletów, słyszałeś może ten przebój, "para goni parę" i tak dalej?- Nie ma to jak zgrany tandem - dodał, zdzierając z przedmiotu cynfoliowe opakowanie.Alojzypoznał skalpel chirurgiczny, przeznaczony do głębokich nacięć.Niższy popróbował ostrza palcem i pokiwał z uznaniem głową.- Przyszłość świata należy do systemów dwójkowych - rzekł i popatrzył na Alojzego wymownie.- Jaksądzisz, w czym mógłbyś być nam tu pomocny?Alojzy, tknięty nagłym podejrzeniem, zamarł, sparaliżowany grozą.- Tak, kochanieńki - niższy podał skalpel wyższemu, aby i ten mógł go obejrzeć.- Wątroba jest jużniemodna, bo, raz mało zdrowa, że ci przypomnę o szerzących się ostatnio wirusowych zapaleniach, dwa,jest jednostajnie i nudnie p o j e d y n c z a.- O to właśnie chodzi - podjął wyższy, oddając skalpel.- Poparcie na to znajdujemy w dziełachliteratury światowej, że pozwolę sobie przytoczyć opinię bohatera "Ulissesa" Jamesa Joyce'a, niejakiegoLeopolda Blooma, cytuję: "Najbardziej lubił przypiekane nerki baranie, które napełniały jegopodniebienie wyszukanym smakiem delikatnie pachnącego moczu." , cytat z.- Nie, czekaj, zgadnę - niższy zmarszczył czoło i powoli, z namysłem wyrecytował: - PaństwowyInstytut Wydawniczy, Warszawa 1975, wydanie drugie, w przekładzie Macieja Słomczyńskiego, tompierwszy, strona 95, piąty, szósty, siódmy i ósmy wers od góry.Zgadza się?- Dokładnie, sztuka to potęga - wyższy pochylił się nad Alojzym i popatrzył na niego sympatycznie.-A jaki jest twój pogląd na sprawę?Karetka ruszyła i Alojzy jeszcze raz rozpaczliwie jęknął.Wykręcił głowę i patrzył, jak znikająszlabany i budynki.Samochód przyśpieszył i granica Wolnego Miasta zostawała w tyle, zabierając zesobą wszystkie blaski i nędze odzyskanej wolności.Przynajmniej próbowałem, skurwysyny, pomyślał iz rezygnacją zamknął oczy.Wokoło był znowu tylko las.Tylko ten cholerny las.W opowiadaniu wykorzystano rymowanki Stanisława Lema i Witkacego, tytuł zaś pożyczono od LuisaBunuela.Tym trzem niezrównanym piewcom absurdu utwór niniejszy jest poświęcony.[przyp.aut.]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]