[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gałęzie pokryły się liśćmi, trawniki pozieleniały.Frontu już nie byłosłychać.Wkrótce Berlin padł, a Trzecia Rzesza przeszła do historii.Pojawiły się całe zespoły kobiet, które metodycznie przeczesywałydom za domem, zbierając łyżki, noże, widelce.Czasem przy pracyśpiewały chórem swe zawodzące pieśni.o kwitnących jabłoniach igruszach, o samotnej Katiuszy na brzegu rzeki spowitej mgłą, okulach świszczących po stepie pod gwiazdzistym niebem, o smutku itęsknocie.Słowa i melodia niosły się pustymi ulicami.Przypomniało mi się lato spędzone na Białorusi, kobiety przyżniwach też tak śpiewały.Poczułem się zagrożony jako właścicielmieszkania i ukryłem srebro stołowe.Tu i ówdzie podjeżdżaływojskowe ciężarówki, na które ładowano meble.Nowe grupy pionierów zaczęły zjeżdżać do Lignicy.Zrobiło sięludniej, choć jeszcze nie ciasno.Zaroiło się od cywilów, główniePolaków i Rosjan powracających tam, skąd ich zabrano.Polacywędrowali na własną rękę, Rosjanie grupowo.Gdy wehrmacht cofał się, odwrót wojska poprzedzały ogromnestada krów pędzone przez żołnierzy na zachód; od Wołgi, odDniepru, od Wisły do Reichu.Teraz Rosjanie pędzili stada wkierunku Wołgi.Polacy nie wracali z niewoli z pustymi rękami.Wielkie platformymeblowe zaprzężone w konie sunęły ulicami Lignicy, a na nichmaszyny do szycia, rowery, motocykle, pierzyny.Mercedesy,dekawki a obok nich zwykłe chłopskie furmanki wypchane mizernązdobyczą.Widziało się i samochody ciągnione na wschód przezkonie.Maruderzy w mundurach rabowali podróżujących.Jakiś Polakjechał z dwoma kobietami, jedna z nich była jego żoną czy siostrą.37Nie tylko zabrali mu cały samochód z bagażem, ale i obydwiekobiety.Nie wiedział do kogo zwrócić się w tej sprawie.Każdego dnia słupy dymu wznosiły się ku niebu.Coraz więcejkamienic płonęło.Nikt się tym nie przejmował - tyle ich było.Przeważała opinia, że to szabrownicy przez nieostrożność lubcelowo wzniecali pożary, bądz też że to Rosjanie rekonwalescenci icywile.Jeśli ktoś miał żyłkę podpalacza, mógł się wyżyć.Władze zaczęły się organizować.Burmistrzem mianowanołysego czterdziestolatka, wyglądem i sposobem mówieniaprzypominającego Gomułkę.Wkrótce okazał się on niegodnypiastowanego stanowiska.Już po moim wyjezdzie z Lignicyaresztowano go za szabrownictwo na wielką skalę.Rządowymiciężarówkami wywoził mienie poniemieckie do centralnej Polski,gdzie je spieniężał.Ja zostałem referentem Wydziału Zdrowia.Musiałem siedziećw biurze od dziewiątej rano do dwunastej w południe.Nie mogęsobie przypomnieć, na czym moja praca polegała - prawdopodobniena siedzeniu i dlatego nie pamiętam.Nie miałem ani przełożonych,ani podwładnych w swoim resorcie", co dawało mi wzmożonepoczucie swobody.Nikt mi nie zaglądał do garnka.Raz przyszło dwóch mężczyzn, chyba młodych, pomyślałem- blizniacy.Podobni jak dwa szkielety.Okazało się, że nawet niespokrewnieni.Już półtora miesiąca minęło od czasu, gdy Rosjanieuwolnili ich z obozu koncentracyjnego.Opuścili spodnie, aby mipokazać co z nich pozostało.Nogi jak patyczki, a pośrodku każdejkolano jak bilardowa kula.Udo grubości mojego przedramienia.Trudno było sobie wyobrazić jak naprawdę wyglądali za życia".Czyich rodzice poznają? Chyba po głosie.Zamiast rysów twarzy mielizarysy czaszki.Trupy - to dla mnie była nie pierwszyzna.Napatrzyłem się ich dosyć, ale tylko leżących.Musiałem sięnachodzić od referenta do referenta, aby szkieletom" załatwićjedzenie i wyjazd do Polski centralnej.Po domach walało się sporo mundurów.Znalazłemszarobłękitną kurtkę Luftwaffe, taką samą jaką nosiłem na Starówcepod panterką.Odprułem wojskowe odznaki i przyszyłem do rękawaczerwony krzyż na tle białego krążka.Zastanawiające, że ubrańcywilnych brakowało.Prawie wszystkie mieszkania były otwarte,choć tylko nieliczne nosiły ślady włamania.Czyżby dowództwopoleciło mieszkańcom nie zamykać drzwi? Pamiętam jak nam toutrudniło obronę, gdy w czasie odwrotu z Woli ludność38pozamykała bramy.Administracja rozrastała się, w miarę jak coraz nowe falepionierów i nie pionierów dobijały do Lignicy.Przyjeżdżali ludzie zuniwersyteckim wykształceniem lub z uniwersyteckimi dyplomami.Obrodziło zwłaszcza magistrami.Moje dwa lata medycyny corazmniejsze sprawiały wrażenie.Pensji nie wypłacano i doszło dokonfrontacji pomiędzy łysawym burmistrzem a grupą pracowników.Wygrał burmistrz, sypiąc obietnicami oraz wytykając malkontentombrak zaufania, materializm niegodny pionierów i coś jeszcze.Przybywało kobiet.Coraz więcej par się kojarzyło.Do aktualnychtematów jedzenia, skarbów i szmuglu dołączył się temat choróbwenerycznych.Szukano szoferów znających rosyjski.Zwrócili się do mnie.Gdybym choć raz w życiu prowadził samochód, podjąłbym ryzyko.Szofer ciężarówki ze znajomością rosyjskiego równał się wówczaswojewodzie.Niestety, przygotowując nas do życia, uczono tylko jakobchodzić się z karabinem.Zostałem mianowany przedstawicielem miejscowych władz doprzejmowania niektórych obiektów od wojska.Towarzyszył mi rodaknie mówiący po rosyjsku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]