[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tużprzed Zwiętami Bożego Narodzenia były wicepremierzostał pełnomocnikiem rodziny Popiełuszków, która niegodziła się z wciąż obowiązującymi ustaleniami tzw.pro-cesu toruńskiego.Z kolei tuż po świętach zgłosiłem doProkuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienieo popełnieniu przestępstwa, polegającego na utrudnia-niu śledztwa w tej sprawie przez szereg wpływowychosób.Zledztwo zostało wszczęte.Sprawa księdza Jerze-go zbliżyła nas zatem, ale myślałem o ile w sytuacjitak dużego stresu, wynikającego głównie z zaskoczeniai niezrozumienia całej sytuacji, w ogóle mogłem logiczniemyśleć że ksiądz, którego prosiłem o znalezienie adwo-kata, dotrze do kogoś znanego sobie.Dopiero pózniej do-wiedziałem się, iż rzecz cała wyglądała inaczej.W doku-mentach, których nam nie odebrano, moja żona odnalazławizytówkę Giertycha i wiedząc, że się znamy, próbowałasię z nim skontaktować.Po kilku bezowocnych próbach,gdy nie wiedziała już, co robić, przypomniała sobie o Bog-danie Rymanowskim, koledze, którego znałem od kilku lat,a którego moja żona poznała zaledwie kilka dni wcze-252 NIEBEZPIECZNE ZWIZKI BRONISAAWA KOMOROWSKIEGOśniej, w trakcie długiego majowego weekendu.By-liśmy w górach, gdy wracając ze szlaku, spotkali-śmy się całymi rodzinami w karczmie u podnóża Tatr.W sympatycznej scenerii spędziliśmy razem kilka go-dzin.I tak przypadek sprawił, że żona mogła wyko-nać telefon do Bogdana Rymanowskiego, ten szyb-ko skontaktował się z byłym wicepremierem, a dalejwypadki potoczyły się już błyskawicznie.Giertychotrzymał od żony wysłane faksem pełnomocnictwo,a uzyskawszy je, natychmiast przyjechał do mnie.Po-jawienie się byłego wicepremiera, którego po konsulta-cjach telefonicznych ostatecznie zdecydowano się wpuścićdo środka, spowodowało zamianę ról.Teraz to człowiekz hiszpańską bródką odpowiadał na pytania, tłumaczył coi dlaczego.Niewiele z tego wszystkiego rozumiałem, ale przesłuchiwanie dotychczasowego przesłuchującegopozwoliło mi na wstępne zorientowanie w sytuacji.Gdyskończyli, Giertych powiedział krótko: Jutro cię puszcząi jeszcze przeproszą.Czy rozgrywał mnie już wtedy? Nie wiem, ale wiem,że do końca życia będę żałował, że w tamtym czasie niedostrzegłem tego, co powinienem dostrzec od razu.Gdy-by tylko można było cofnąć czas& Gdyby, gdyby re-fren mojego życia&Wbrew zawartej kilka godzin wcześniej umowie ho-norowej, za to zgodnie z procedurami, założono mi kaj-danki i wyprowadzono na zewnątrz.Sprawę przeszuka-nia w moim mieszkaniu i zatrzymania mnie podano dopublicznej wiadomości około godziny piętnastej, terazOBIEKT 09120 253pozostały już tylko kolejne newsy i reporterzy czeka-jących pod drzwiami mojego mieszkania.Zobaczyłemich przez uchylone drzwi i zatrzymałem się na moment.Skuliłem się w sobie.Pytania były nieuniknione, ale jakna nie odpowiedzieć, skoro sam nie miałem pojęcia, oco w tym wszystkim chodzi.Bo to, że nie chodziło ni-gdy o to, o co zdaniem funkcjonariuszy ABW rzekomochodziło, czyli o przekazanie Aneksu do raportu Komi-sji ds.WSI spółce Agora, wydawcy Gazety Wybor-czej tego byłem pewien od początku.Osobiście odpierwszych chwil toczących się wydarzeń traktowałemto wyłącznie jako pretekst do przeszukania mojegomieszkania i wyniesienia z niego dorobku trzynastu latpracy dziennikarskiej.Pretekst tak absurdalny, że na-wet w stanie całkowitego szoku, w jakim się znajdowa-łem, uważałem za nieprawdopodobne, by ktoś mógł w tow ogóle uwierzyć.Dlaczego jednak użyto właśnie takie-go pretekstu, pretekstu, który zniknął niestety, wrazz moimi dokumentami niemal natychmiast po tym, jaksię pojawił? Nic z tego nie rozumiałem.Przypomniałemsobie słowa Rafała Kasprowa, kolegi z działu śledczegow %7łyciu : jak mnie kiedyś załatwią, nawet nie będęwiedział, kto i za co tylu mam przyjaciół .Miał dośći wkrótce odszedł do PR.Ja też miałem dość ale zosta-łem.A teraz wychodziłem na zewnątrz z kajdankami narękach& Z miejsca oślepił mnie błysk lamp aparatów fo-tograficznych i kamer. A więc to tak zostaje się przestęp-cą pomyślałem po raz kolejny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]