[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mam szwagra, pułkownika Channinga.Do tej pory się zgadza?Gray przytaknął bez słowa. Wiedziałam, że mam rację rozpromieniła się. I mam trzy córki.Dwie z nichwyglądają jak dwie krople wody potrząsnęła głową. To takie mylące. Lady& Millworth Gray dobierał ostrożnie słowa wyjechałem na wiele lat, alemimo wszystko& Bardzo państwa przepraszam Fortesque energicznie wszedł do saloniku.Gray za-uważył, że tym razem mężczyzna wyglądał na nieco znękanego. Lady Millworth, kazano mipanią znalezć. I udało ci się, mój drogi Fortesque.Lokaj obrzucił Graya szybkim spojrzeniem. Miałem panią znalezć, zanim powita pani jakichkolwiek gości. Spózniłeś się więc, Fortesque powiedziała z naganą w głosie. Poznałam już panaElliotta.Pana Graysona Elliotta.Wspaniale się nazywa, nieprawdaż? Tak, milady wysyczał Fortesque przez zęby, aleton jego głosu pozostał wciąż jaknajbardziej uprzejmy. Pani obecność wymagana jest gdzie indziej. Czyżby? Spojrzała na lokaja z wyrazną zuchwałością.Kim była ta kobieta? Tak, milady odrzekł. Gdzie indziej.Natychmiast. Ani chybi mam poznać księcia. Poufale nachyliła się do Graya: Nie znam gojeszcze, ale z tego, co rozumiem, jest bardzo przystojny i zauroczony jedną z moich blizniaczek.Nie jestem tylko pewna, którą z nich.Gray ściągnął brwi. Jaki książę? Natychmiast, lady Millworth ponaglił lokaj. Niech będzie. Jej oczy rozbłysły rozbawieniem: Wyjdę stąd z wdziękiem i dosto-jeństwem godnym mej pozycji. Powiedziawszy to, uniosła głowę i płynnymkrokiem niemalwyfrunęła z pokoju.Fortesque podążył za nią.Gray przez chwilę patrzył za nimi.Może należałado tych dziwnych gości, którzy tak często bawili w Millworth Manor.Mimo to był pewien,że niewielu z nich podawałoby się za lady Millworth.Przechodząca obok drzwi młoda kobieta rzuciła nieobecne spojrzenie w jego kierunku.Pokrótkiej chwili pojawiła się jednak ponownie i uśmiechnęła się do niego zaintrygowana. Dzień dobry.Miała włosy w intensywnym kolorze ciemnego mahoniu, a jej śliczną twarz podkreślałyduże oczy.Reszty dopełniała zachwycająca figura.Uśmiechnął się. Dzień dobry.Przyglądała mu się z zaciekawieniem. Jest pan kolejnym aktorem? Aktorem? Pan Fortesque powiedział, że być może będzie musiał zaangażować dodatkowych ak-torów.To spora posiadłość i wymaga licznej służby wyjaśniła, mierząc go wzrokiem.Muszę przyznać, że jest pan dość przystojny, chociaż zbyt dobrze ubrany jak na aktora, a zwłasz-cza takiego, który mógłby wcielić się w taką rolę.Nie gramy przecież w Covent Garden.Niewygląda mi pan na takiego, który jest tu dla pieniędzy. Przyjrzała mu się bliżej. Pan musimieć pieniądze.Zaśmiał się. Będę musiał więc coś z tym zrobić. yle mnie pan zrozumiał powiedziała szybko. Zawsze lepiej wyglądać na takiego,co nie ma zbytwiele pieniędzy. Będę o tym pamiętał. Płacą tu lepiej niż zazwyczaj.Pewnie dlatego,że za złamanie tajemnicy grożą namsankcje prawne.Wolałabym nie irytować lady Lydingham. Zatrzęsła się. Jeśli jej się nara-zimy, przeciągnie nas przez wszystkie możliwe sądy, a Bóg wie, że pieniędzy jej na to nie braku-je.Mimo wszystko każde aktorskie doświadczenie się przyda, więc trzymanie języka za zębamito niewielka cena.Poza tym, miło będzie spędzić tu święta i& przerwała gwałtownie i szero-ko otworzyła oczy. Boże drogi, niejest pan księciem, prawda? Proszę powiedzieć, że nie jestpan księciem. Jakim księciem? pomyślał, a na głos powoli powiedział: Nie.Nie jestemksięciem. Bogu dzięki odetchnęła z ulgą. Nie chciałabym, żeby przeze mnie książę się do-wiedział, że lady Lydingham wynajęła& Młoda kobieta zmrużyła oczy. Skoro nie jest panksięciem ani aktorem, kim pan właściwie jest?Gray z doświadczenia wiedział, że półprawda była często bardziej skuteczna od całejprawdy. Ależ ja nie powiedziałem, że nie jestem aktorem. Och, to cudownie. Jej twarz od razu pojaśniała. Jestem panna Murdock.Edwina.Może pan o mnie słyszał? Obawiam się, że nie. Nic nie szkodzi. Swobodnie wzruszyła ramionami. Jeszcze nie jestem sławna,ale kiedyś będę.Zamierzam kiedyś zostać równie sławna, co Ellen Terry3. To bardzo dobra aktorka. Jak ja. Rzuciła mu zuchwały uśmiech. Obecnie jestem lady Hargate, młodszasiostra lady Lydingham. Przerwała i dodała z namysłem: Podobnoma nienaganne maniery.Z opisu wynika, że jest sztywna jak kij od szczotki, ale ja raczej inaczej widzę tę rolę. Czyli jak? Co tu się dzieje? pomyślał zdziwiony Gray. Bo też jak nienaganna może być? Wyszła za dużo starszego mężczyznę, a teraz jestzamożną wdową, a nawet bardzo.A do tego na imię ma Delilah dodała znacząco. Sądzę,że nie jest aż tak nienaganna, a raczej. nieco ściszyła głos prowokująca, powiedziałabym.To ten rodzaj kobiety, która wie, czego chce i zrobi wszystko, żeby to osiągnąć. Spojrzała muprosto w oczy, a on nie mógł zdecydować, czy to element gry,czy ma po prostu do czynieniaz bardzo niebezpieczną kobietą. Cóż& hm& Przełknął ślinę. Z moich obserwacji wynika, że jeśli rola ma byćwiarygodna, aktor powinien ją zagrać tak, jak sam to czuje.Wydała z siebie krótki okrzyk. Uważam dokładnie tak samo.Sądzi pan więc, że dobrze robię, grając tę rolę tak, jak jączuję? Niewątpliwie.Skoro uważa pani, że lady Hargate& hołduje nieco lżejszym obycza-jom& Dokładnie.Doprawdy, czyż mogłaby być inna? W takim razie powinna pani zaprezentować tę rolę publiczności tak, jak ją pani czu-je& przyłożył dłoń do serca & tutaj. Ależ ma pan rację.Nie wiem, dlaczego się jeszcze wahałam.A ja zawsze dobrze wy-padam w roli kobiet lekkich obyczajów. Niedbale wzruszyła kształtnym ramieniem. To wy-chodzi mi naturalnie. Nie wątpię.Rzuciła mu promienny uśmiech
[ Pobierz całość w formacie PDF ]