[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na stronie wymieniano uprawnienia Juliet, czekające na zatwierdzenie przez Kościołykatolicki i anglikański.Susan uznała, że to wystarczy, i zadzwoniła.- I teraz tu jesteście - skończyła pogodnie.- Dwoje za cenę jednego.- Uśmiechnęła siędo nas nieśmiało, kręcąc głową.Po raz pierwszy od chwili rozpoczęcia opowieści uznałamoją obecność.- Jesteśmy - zgodziłem się i wstałem.- I chyba powinniśmy się naradzić.Zechceszzostawić nas na chwilę?- Oczywiście.- Susan się zarumieniła.- Zresztą i tak muszę pozamykać.Wstała i odeszła szybko, pobrzękując kluczami.Wraz z Julie wycofaliśmy się nawzgórze, aż do krypty Rybandtów.Zapadała już noc.- Uważasz zatem, że to demon, nie ludzka dusza? - spytałem gdy miałem pewność, żeSusan nas nie słyszy.Juliet przez chwilę nie odpowiadała.Kiedy w końcu się odezwała, miałem wrażenie,że starannie dobiera słowa.- Piekielne pomioty - rzekła - umiem rozpoznać po ich zwyczajach i śladach.Małoprawdopodobne, by którykolwiek znalazł się tak blisko mnie bez mojej wiedzy.Trzebajednak którejś ze starszych mocy, by uczyniła coś takiego na poświęconej ziemi.Samoprzyjście tutaj wymagało całej mojej siły.Muszę się przygotować, podjąć środki ochronne.Ai tak nie mogę zostać zbyt długo.- W takim razie co? Jak sądzisz, co to?Odwróciła się ku mnie i ujrzałem, że coś ją gnębi.To oznaczało, że pozwoliła mi tozobaczyć, bo Juliet w pełni panuje nad mową swego ciała.- Gdyby nie to zimno - oznajmiła - i inne znaki, przysięgłabym, że nic tu nie ma.Cokolwiek to jest, nie ma zapachu.Nie ma ciała.Punktu skupienia.- Skrzywiła się, nieznajdując odpowiednich słów.- Ciężar bez obecności.- Czego próbowałaś? - spytałem, wciąż profesjonalnym tonem.- Kilku rzeczy.Kilku zapytań i zaklęć, z których każde powinno sprawić, żecokolwiek tkwi w tych kamieniach, winno ukazać mi swą twarz.%7ładne nic nie dało.Jakbympróbowała złapać dym.Przypomniałem sobie kłębiące się cienie odbite w misce z wodą i pokiwałem głową.Trudno to nawet nazwać przenośnią.- A jednak - mruknęła Juliet i się zawahała.Nigdy dotąd nie widziałem jej tak niepewnej.Szczerze przyznam, że nieco mną towstrząsnęło.To coś jakby zobaczyć lawinę, która skręca w swym biegu.- Co?- Od czasu do czasu czuję bardzo słabą obecność.Nie w samych kamieniach, lecz wpobliżu.Bliską i poruszającą się.Poruszającą się w sobie, we fragmentach, niczym rójmeszek.Cokolwiek to jest, według mnie łączy się z tym czymś w kościele.Lecz gdy tylko nato patrzę, kryje się przede mną.Przypomniałem sobie, co poczułem, czekając przy drzwiach frontowych kościoła.- Tak - zgodziłem się.- Chyba też to odebrałem.No wiesz, zapach, ale nie dość silny,by dało się go określić.Zerknąłem w stronę furtki: Susan Book czekała tam na nas, jej blada twarz jaśniała wgęstniejącym mroku.- Chcesz, żebym spróbował? - spytałem.Juliet mówiła zapewne o nekromancji - czarnej magii - większość której uważam zastertę bzdetów i bajerów, otaczających parę ziaren prawdy.Moje metody są zupełnie inne: towyraz tkwiącego we mnie talentu, pozbawiony recytacji, rytuałów, steganograficznychtajemnic.Proponowałem szczerze, lecz Juliet pokręciła głową - nie prosiła, bym odwalił zanią robotę.- Chcę, żebyś mi powiedział, czy czegoś nie przeoczyłam - oświadczyła.- Zajmujeszsię tym znacznie dłużej ode mnie.To prawda, przynajmniej w pewnym sensie.Z tego, co mówiła, Juliet ma kilka tysięcylat, ale żyje na ziemi zaledwie półtora roku.Interakcje żywych, umarłych i nieumarłych naśmiertelnym padole wciąż mają wiele aspektów, których nie pojmuje albo po prostu niedostrzega.Jeżeli jednak faktycznie w grę wchodził demon, jej doświadczenie liczyło się znaczniebardziej niż moje.Co mogłem jej powiedzieć o piekielnych stworach, skoro znała piekło jakwłasną kieszeń?Zastanawiałem się chwilę.Podobało mi się, że Juliet zadzwoniła do mnie, natrafiwszyna problem - bardzo mi się podobało - i nie chciałem po prostu wywrócić kieszeni,demonstrując, że są puste.Ale nie przypominało mi to niczego, z czym się dotąd zetknąłem.- Pozwól, że się zastanowię - zagrałem na czas.- Popytam wśród znajomych.W tejchwili nie przychodzi mi do głowy nic, co mogłaś przeoczyć.- Dziękuję.Oczywiście podzielę się honorarium, jeśli się okaże, że potrzeba tunaszych wspólnych wysiłków.- Błysk w twoim oku to dostateczna nagroda.Choć, prawdę mówiąc, skoro już tujestem, też możesz coś dla mnie zrobić.- Mów.- W swoim, uhm, doświadczeniu zawodowym.- Teraz to jest mój zawód.- No tak.Oczywiście.Ale w dawnych czasach, kiedy.polowałaś, no wiesz, na kogośszczególnego, a ten ktoś wiedział, że się zbliżasz i próbował ukryć.Czy.Jak ty.? - Trudnobyło znalezć delikatny sposób wyrażenia tego, o co mi chodziło.Ale Juliet uśmiechała się, rozbawiona.Demony mają osobliwe poczucie humoru.- Chcesz powiedzieć, kiedy przywoływano mnie z piekła, bym się posiliła ludzkąduszą - na przykład twoją - jak ją znajdowałam?Skinąłem głową.- Mniej więcej.- Podążałam za zapachem.- To wiem.Chciałem raczej spytać: jakim zapachem? Zledziłaś ciało czy duszę?- Jedno i drugie.To już coś.- Dobra - mruknąłem.- A czy kiedyś zdarzyło ci się, że, uhm.- Ofiara?- Chciałem powiedzieć cel , ale tak, że ofiara zorientowała się, że się zbliżasz izdołała w jakiś sposób ukryć swój ślad? Tak, że nie mogłaś już jej wywęszyć?Juliet zastanowiła się, wyraznie obracając w głowie moje pytanie.- Istnieją metody zamaskowania woni ciała - powiedziała.- Całkiem sporo.Co doduszy, kilka, a bieżąca woda ukrywa jedno i drugie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]