[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Najważniejsze, że cały świat dowie się, jak potężną broń posiadamy. Do zamieszkanych wybrzeży jest stąd zaledwie kilkanaście mil. Tellow spojrzał nawschód, w stronę fińskiego brzegu. Gdy przeprowadzaliśmy próbę na Syberii, chmurapromieniotwórcza rozciągała się na około siedemdziesiąt staj od punktu zero.Ten ładunek madwukrotnie większą moc.Cała okolica nie będzie nadawać się do zamieszkania przezkilkadziesiąt lat. Finowie i Szwedzi zasłużyli na karę. Głos szefa służb komturialnych był równieposępny jak jego mina. To będzie nasza zemsta za 1924 rok. Cała północ stanie przeciwko nam. Tellow był mocno zaniepokojony. Myślę, żelista naszych wrogów jest już wystarczająco długa i nie powinniśmy jej powiększać. Mój ojciec walczył w Karelii syknął von Osten przez zaciśnięte zęby. Ci pieprzeniFinowie uczynili go kaleką.Rozumiesz, o czym mówię?Tellow wzruszył ramionami, już dawno doszedł do wniosku, że w pewnych kwestiach zWiktorem lepiej nie dyskutować.Teraz też zrezygnował i, obróciwszy się, spojrzał naniewielką, pilnowaną przez sześciu komturialnych drewnianą szopę. Tam jest ładunek? spytał. Nasza nowa broń gotowa jest do użycia powiedział uroczystym tonem Nowotny.Podeszli do szopy.Jeden z komturialnych otworzył drzwi.Na platformie drezynykolejowej spoczywała trzyłokciowa skrzynia.Krótki odcinek torów kończył się tuż przydrzwiach. Rzeczywiście, wszystko gotowe odezwał się Libel. Możemy odpalać choćby jutro. Z tym nie będziemy się śpieszyć. Ostrożność Tellowa brała się poniekąd stąd, że jakojedyny na własne oczy miał okazję się przekonać, czym tak naprawdę dysponują.Potęganowej broni przepełniała go trwożnym szacunkiem. Właściwy czas jeszcze nie nadszedł. Nadejdzie niebawem. Von Osten nie podzielał tych obaw.Poniekąd z założenia.Jeszcze kilka dni, i świat dowie się o naszej wielkiej tajemnicy. Jak na razie, wszystko idzie zgodnie z planem. Nowotny zatarł ręce. Czytaliściewczorajsze gazety? Rzeczpospolita przerzuca w pośpiechu wojska do Rumunii.W Turcjiogłoszono mobilizację.Twoi ludzie, Wiktorze, spisali się naprawdę znakomicie. To było łatwe. Szef służb komturialnych zbył pochwałę machnięciem ręki. Terazczeka nas znacznie trudniejsze zadanie.Ostatni etap naszego planu wchodzi właśnie wdecydującą fazę.Jeśli wszystko pójdzie jak należy, za dwa, trzy dni w Afryce rozpęta sięprawdziwe piekło. To bardzo ryzykowny plan mruknął Tellow półgłosem. Wysłałem tam najlepszych ludzi. Szef służb komturialnych obrzucił go wrogimspojrzeniem. Wiedzą, że nie mogą zawieść. Najbardziej martwi mnie. Libel przerwał w pół zdania, bowiem od strony morzadobiegł ogłuszający dzwięk syreny okrętowej. Co to jest? spytał z niepokojem Tellow.Wiktor von Osten spojrzał na zegarek iuśmiechnął się od niechcenia. Nic takiego.Rzeplici latają punktualnie. O czym mówisz? Zobaczcie sami. Von Osten zapraszającym gestem otworzył drzwi.Krzyżacy opuścili szopę.Kilkunastu komturialnych w pośpiechu odrzucało maskowanietrzech armat przeciwlotniczych umieszczonych w północnej części wysepki.Syrena okrętowaodezwała się ponownie. Urlyk von Jungingen i Knigsberg przesuwały się w stronębrzegu. Spójrzcie tam. Von Osten wskazał na niebo. Nic nie widać. Libel osłonił dłonią oczy. Zaraz się pojawi uspokoił go szef komturialnych.Zza chmur dobiegał narastający warkot silników lotniczych. Zwiadowca? spytał Libel. Często odwiedzają ten rejon? Od kilku dni przylatują regularnie. Von Osten uśmiechnął się złośliwie. Ciekawiich, co tutaj robimy. Już jest. Nowotny zmarszczył brwi na widok bombowca Sum , wyłaniającego sięzza chmur.Dwusilnikowy samolot przeleciał nad wysepką z minimalną prędkością.Lufyarmat śledziły jego lot. Siódmy pułk bombowy z Tallina! Słowa von Ostena utonęły w ogłuszającymdudnieniu silników Suma. To jest po prostu bezczelność! Tellow zakrył uszy rękoma. Naruszył nasząprzestrzeń powietrzną!Krzyżacy z pochmurnymi minami obserwowali oddalający się samolot. Dranie! warknął Libel. Rządzą się jak u siebie! Za kilka dni to wszystko się zmieni. Nowotny z uwagi na obecność żołnierzypowstrzymał się przed wygrażaniem pięścią w kierunku bombowca.Uznał to za dośćniepoważne, a jednak w ten sposób choć częściowo dałby upust przepełniającej go złości.Inienawiści. Mam nadzieję, że kiedy odpalimy ładunek, któryś z tych śmierdzieli będzie wpobliżu. Zdążyli już pewnie zrobić masę zdjęć zmartwił się Tellow. To nie ma żadnego znaczenia. Tym razem jego biadolenie nie rozłościło von Ostena.Szef służb komturialnych uśmiechnął się z pogardliwą wyższością. Ci idioci nie mająpojęcia, co tu się dzieje. Wracajmy na kuter. Pogoda się psuje, a przed nami kawał drogi.O piątej musimy byćw Hemie*. Zwięte słowa powiedział Libel. Dość mam już tych morskich atrakcji.Wracajmy dodomu.*stolica krzyżackiej części GotlandiiRozdział 17Północno-zachodnia Afryka.Województwo nowokrakowskie.Nowe Jasło9 maja 1957 rokuW rzymskokatolickim kościele parafialnym, pod wezwaniem Zwiętego Wojciecha,mieszczącym się w najstarszej części miasta, jak w każdy niedzielny poranek panował sporytłok.Dwa rzędy ławek wypełniali okoliczni mieszkańcy, w większości chłopi oraz urzędnicystarostwa powiatowego, położonego kilka ulic dalej.Otwarte na oścież okna niewielezmieniały w kwestii atmosfery wewnątrz, ale za to pozwalały zobaczyć pustynię, zamkniętąod wschodu wzgórzami, przez mieszkańców nazywanymi Małymi Tatrami.Wyposażenie kościoła było nadzwyczaj skromne.Pośrodku świątyni na podwyższeniuwznosił się prosty ołtarz, obok niego umieszczono schody prowadzące na ambonę, pod którąz niewielkiej wnęki wykutej w ścianie na wiernych spoglądała Pani Jasnogórska.Kopiaświętego obrazu przekazana w darze przez zakonników z odległej Rzeczpospolitej była dumąproboszcza Zięby, który już osiem lat temu, od czasu kiedy objął parafię, zapowiedział, że niespocznie, póki kopia słynnego obrazu nie trafi do jego kościoła.I rzeczywiście, nie minął rok,a obraz zajął przeznaczoną mu wnękę.Msza miała się ku końcowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]