[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Paliło, jakby Kaspian przyłożył mi do skóry rozgrzane żelazo. - Cholera! - Odciągnęłam koszulkę.Na jasnej skórze widniał czerwony, rozżarzony ślad.- Durisaz? Mam nadzieję, że Katarzyna przygotowała go precyzyjnie, nie chcę zmienić się wkłótliwą jędzę - warknęłam.Wzruszył ramionami, nie wątpił w siłę swojej pani.- Czy niemacie innych metod wręczania prezentów? - warczałam dalej.Ból był dotkliwy, potrzebowałam przyłożyć do skóry lód.Czerwony ślad miał kształtkreski z trójkątem przy jednym z boków, niczym gałązka z cierniem, tak zresztą opisywano tęrunę.- Może i mamy, ale Katarzyna lubi przekazywać je w ten sposób - powiedział spokojnie,jakby chwilę temu nie wpijał się w moje usta, by okaleczyć moją skórę.-Przestanie boleć zakilka godzin.Przepraszam, że nie ostrzegłem, ale to wywołałoby zbyt długą dyskusję.Nie wątpiłam w to.Odetchnęłam, by dać ujście energii, którą miałam ochotęwykrzyczeć.Po dłuższej chwili, kiedy już odegnałam fantazję na temat mojej pięści lądującejna nieskazitelnej buzce wróża, wzruszyłam ramionami.- Dziękuję Pani Ognia i Wody za talizman.Mam nadzieję, że nie będzie mi potrzebny.Czy to już wszystko, czy masz mnie okaleczyć jeszcze w inny sposób?Uśmiechnął się niewinnie.- Nie, to wszystko.Do widzenia.Odszedł, przez chwilę jeszcze patrzyłam za nim, gdy znikał w ciemnej uliczce.Robiłwrażenie w tej swojej pelerynie teatralnie falującej wokół nóg, choć domyślałam się, że niebyło to celowe, ot, przyzwyczajenie z dawnych czasów.Wróciłam do środka.Miron czekałprzy barze z naszymi drinkami.Na widok mojej miny uniósł pytająco brwi.- Wszystko w porządku, potrzebuję czegoś zimnego, właśnie przybyła mi nowa bliznana ciele.Leon podał mi serwetę z lodem.Przyłożyłam do skóry i dosłownie zobaczyłam parę,gdy okład dotknął znaku.- Zwietnie - warknęłam.Ból nie mijał.Usiedliśmy przy stole.-Wiem, że chciała dobrze, ale boli jak cholera.Musiałam odciągnąć materiał od skóry, boocierał i potęgował ból.- Cóż, przynajmniej dostarczasz miłych dla oka widoków - parsknął Miron.Rzeczywiście, w tej chwili mój dekolt był ogromny.- Och, zamknij się! - Nie potrafiłam się gniewać, widząc ten bezczelny uśmiech i oczylśniące czerwoną obwódką.- Dzięki za komplement, a teraz przestań się gapić jak panienkana diecie na ciastko z kremem.Powiedz lepiej, co z Joshuą?- Jak sobie życzysz.- Posłał ostatnie przeciągłe spojrzenie na mój dekolt.- Joshua był tudziś chwilę, teraz zdaje się oprowadza panienkę po piekle, chcąc ją nastraszyć, podobno ześrednim skutkiem.Leon mówił, że wyglądał, jakby sam był pensjonariuszem siódmego kręgu,do którego zresztą zamierzał ją zabrać.W siódmym kręgu było więzienie dla dusz potępionych o zaostrzonym rygorze.Nietrafiają tam nastoletnie samobójczynie, ale to najbardziej widowiskowe, co piekło ma dozaoferowania.Nie byłam jednak pewna, czy dzieci emo tak łatwo zastraszyć.Przygryzłamwargi na wspomnienie jej czarnych, obgryzionych paznokci i eye-linera kapiącego z powiek.- Biedaczek.No cóż, mam nadzieję, że mu się uda.Wracając do sprawy, musimy sięprzygotować.O szóstej niedaleko mojego mieszkania będzie czekał Stefan, nasza ochrona odStarszyzny.Ma nas zawiezć do Trójmiasta i prawdopodobnie wprowadzić do CzarnegoPłomienia.Do Gorzkich Godów wejdę bez problemu, do Trumny mamy osobny glejt odRomana.Przytaknął.Szykowała się intensywna noc.Czarny Płomień był najsłynniejszym barem dla wilkołaków, nieoficjalną kwaterągłówną całej wilczej społeczności na Wybrzeżu.Gorzkie Gody to ulubiony i nieco lanserskiklub dla nadnaturalnych, należący do Julianny, głowy magicznych w Trójprzymierzu.Trumna, oprócz tego, że była dość eleganckim lokalem, mieściła oficjalne gniazdotrójmiejskich wampirów.Trójmiasto było podzielone na strefy wpływów.Gdańsk od stulecibył wampirzy, Gdynia wilkołacza, Sopot należał do nadnaturalnych.Społeczności magicznew Trójmieście były zbyt duże, by zgodnie koegzystować bez takiego podziału.Do niedawnatrwały w stanie bardziej lub mniej nasilonej wojny, rozejm to zmienił, ale dla dobrawszystkich stron utrzymano rozdzielność terytoriów.Kolejny powód, by zostać w Toruniu, tu byliśmy jak jedna patologiczna rodzina.Wspólna Starszyzna i kodeks obowiązujący całą społeczność.Awantury rzecz jasnawybuchały, ale byliśmy na siebie skazani, więc trzeba było się dogadywać.Wróciliśmy do mojego mieszkania, by się przygotować do drogi.Nie jest łatwodziewczynie spakować się i ubrać na taką wyprawę.Obyczaje w każdej społeczności i wkażdym z miast były odmienne.Wampiry były dość staromodne.Kobieta musiała nosić sukienkę, nieważne, czyprzychodzi jako przekąska, w interesach, czy prowadzi śledztwo.W Trumnie, ze względu najej rangę, obowiązywały wręcz stroje wieczorowe.Nigdy, choćbym nie wiem jak byłazdesperowana, nie weszłabym do Czarnego Płomienia w sukience.Dla wilkołaka tozaproszenie, by ją z dziewczyny zerwać i pieprzyć samicę na oczach wszystkich.Tozwierzaki w każdym tego słowa znaczeniu.Cholernie silne zwierzaki.Zarówno w ludzkiejformie, jak i w zwierzęcej, kierowali się prawami stadnymi, a w nich dziewczyny nie miaływielkich przywilejów.Nie spotkałam dotąd stada rządzonego przez kobietę.Względyprzysługiwały samicy alfa, partnerce samca alfa, ale pozostałe samice były na dole hierarchii.Jako zwykła dziewczyna, wiedzma czy nie, byłabym ofiarą, chyba że wywalczyłabym sobieszacunek stada.Walczyć w sukience nie zamierzałam.W Gorzkich Godach konwenanse dotyczące strojów były najluzniejsze.Bylebymwyglądała na tego, kim jestem, czyli wiedzmę.Wszelkie próby maskowania uznano by zaobelgę.Przebierańców, ukrywających swoją aurę lub zapach, nie wpuszczano.Stałam przed szafą, zastanawiając się, co zabrać.Będę musiała przebierać się w aucie inie miałam ochoty poświęcać temu zbyt wiele czasu i uwagi.Z wahaniem wyciągnęłam wieszak z ciemnoczerwoną suknią z jedwabiu.Kupiłam jąlata temu, kiedy jeszcze miałam bardziej konwencjonalne życie uczuciowe.Byłam w niejpierwszy i ostatni raz, kiedy mój studencki chłopak nieoczekiwanie mi się oświadczył.Godzinę pózniej zostałam bez chłopaka, i narzeczonego, dla ścisłości, a sukienki nie miałamserca założyć przy innej okazji.Wydawała się idealna do Trumny.Miron gwizdnął, wchodzącdo sypialni.- Coraz bardziej się cieszę na tę eskapadę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]