[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybym opiekę nadKręgiem powierzył pierwszemu napotkanemu turyście z Zachodu, rezultat nie byłby zapewneo wiele gorszy.Ma się rozumieć, w następnych miesiącach Carlisle'owie nie włączyli się do \adnegodalszego przekładu Archipelagu.A w pazdzierniku tamtego roku byliśmy z Alą w Genewie i spotkaliśmy się ze starymiAndriejewami - po raz pierwszy nie pod okiem Sowietów, nie musieliśmy w milczeniu pisaćlistów, mogliśmy mówić o wszystkim w czterech ścianach.Ale jakoś sobie nie pogadaliśmy.Smutna starość, na pół w nędzy, niewielka renta od ONZ, gdzie pan Wadim przedtempracował.Jako obywatel radziecki Andriejew był oderwany od emigracji, nie ufano mu tutaj,\ył samotnie.Jacy wszechmogący wydawali mi się przed dziesięciu laty w pokoiku Ewy,kiedy od nich zale\ał cały mój los - zabiorą film czy nie? A jacy bezradni i opuszczeni byliteraz! Opowiadać im dziś o sprawkach ich córki - znaczyłoby tylko ich dobijać.Pan Wadimzamierzał kiedyś sam, z potrzeby serca wydać Archipelag po rosyjsku, i czcionki kupował, izestawiał słowniczek błatnych" wyra\eń.Tamtego wieczoru Andriejewowie sami bali sięporuszać dra\liwy temat.Tak więc posiedzieliśmy, nie rozmawiając o rzeczy najwa\niejszej -jak się między nami popsuło, i zupełnie tak, jakby nigdy nie mieli córki.Bardzo było mi ich\al.Wkrótce potem nadszedł zgniły szwajcarski listopad, posłaliśmy im czek, przez pamięć oprzeszłości i niewielką mając nadzieję, \e córka podzieli się z nimi jakimikolwiek owocamiswoich nowojorskich zabiegów.Wkrótce potem dowiedziałem się o szczegółach od Heeba i przy spotkaniu z nowym szefemHarpera Knowltonem (po tym, co zaszło, nie potrafiłbym współpracować z wydawnictwem,gdyby się kierownictwo nie zmieniło) wyraziłem zdziwienie postępowaniem Carlisle'ów izaproponowałem wydawnictwu, \eby samo wydębiło od Curto ową rezerwę", którązatrzymał nie wiadomo w jakim celu; w dodatku \ądał teraz połowy dla siebie za to tylko, \epieniądze najspokojniej sobie u niego le\ały.Knowlton przekazał Carlisle'om wyrazy mojejdezaprobaty, a ci się przestraszyli.149A błyskotliwy giełdowiec Curto nie tylko się nie wstydził, ale bez \enady proponował mipomoc w liczeniu amerykańskich podatków za lata które spędziłem w ZSRR.śądał jedyniehonorarium i zapłaty za podrt do Zurychu, potem tylko za podró\, a na końcu nic, wszystkogotów by robić za darmo.Najwidoczniej powinienem był płacić podatki równie\ od tego, \eCarlisle'owie wydawali pieniądze; do dziś tego nie zrozummiałem, ale zapłaciłem, \eby sięodczepili.Jeśli chodzi o Carlisle'ów, pozostało mi tylko jedno - ignorować.,Ale kiedy w 1975 roku jezdziłem pod Stanach, Carlisle'owie nie znieśli równie\ ignorowania;w przeszłości na pewno przechwalali się przyjaznią z nami - a tu nawet się nie spotkaliśmy.Nowy dyrektor wydawnictwa ju\ wiedział, \e jestem z nich niezadowolony, no i oczywiściewieść o tym się rozniosła.Teraz ona napisała, \e \ądają spotkania i wyjaśnień, Ich listydocierały do mnie okrę\ną drogą.I co, dopiero teraz, kiedy z wielkim hukiem podró\uję poStanach, mamy wyjaśniać nasze nieporozumienia i jeszcze raz międlić tę nieszczęsnąhistorię? Mieliście w rękach wszystkie atuty, mogliście je wykorzystać, dosyć tego! Nieodpo- wiedziałem.Minęła więc jeszcze jedna zima, w 1976 roku znowu pojechałem doStanów.W tych\e dniach Ala w Zurychu odebrała list od pana Wadima, adresowany domnie.Trzy lata wcześniej Olga groziła, \e w obronie swojej czci pośle biednego ojca na pojedynek"; teraz kazała | mu napisać list, co ten uczynił z trudem, z wyraznymi oporami.Pisał, \e f jestem niesprawiedliwy wobec jego córki, \e nie mam racji, \e jest mu przykro.(Mamy więc kolejną lekcję: po\ałowaliśmy go wtedy w Gene- wie, nic nie mówili, awszystko trzeba zawsze wyjaśniać do końca)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]