[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic o nim nie wiadomo, jakby się rozpłynął. Nie wierzę rzekł król. Ten człowiek jest zbyt przebiegły.i niebezpieczny. Faktem jest, że nikt z nas nigdy go nie widział.Nie wiemy, jak wygląda.Poza tym mówią,że podczas bitwy nie używa żadnego znaku rozpoznawczego.Walczy w przyłbicy korynckiej bezozdób, która zasłania mu całą twarz, z wyjątkiem naturalnie oczu.Trudno jest jednak rozpoznaćczłowieka w bitewnym zamęcie jedynie po oczach. Słusznie.W każdym razie nie wierzę w to zniknięcie.Odnalezliście lekarza, który goleczył? Parmenion mówił, że nazywa się Arystones i pochodzi z Abydos. On też zniknął. Nadal obserwujecie jego dom w Zalei? Nie ma tam nikogo poza służbą. Nie przerywajcie poszukiwań, gdyż człowiek ten stanowi dla nas duże zagrożenie.Jestnajbardziej niebezpieczny spośród wszystkich naszych przeciwników. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy odparł Eumenes, po czym dołączył do konwojumachin oblężniczych. Zaczekaj! zawołał Aleksander. Jestem.O co chodzi? Powiedziałeś, że przybył Apelles? Tak, ale. Zmieniłem zdanie.Gdzie on jest? W obozie przy okrętach.Kazałem przygotować mu namiot i kąpiel. Dobrze zrobiłeś.Do zobaczenia! Ależ co. Eumenes nie zdołał dokończyć zdania, gdyż Aleksander galopował jużw stronę obozu.15.Apelles był niezwykle poirytowany faktem, że nikt się nim nie zajmuje i że prawie żadenz tych nieokrzesanych ludzi nie rozpoznał w nim największego współczesnego malarza.Wszyscynatomiast wychwalali urodę Kampaspe, która kąpała się w morzu nago i chodziła w chitonie takkrótkim, że ledwie przykrywał jej łono.Malarz rozchmurzył się dopiero na widok Aleksandra, który zsiadł z konia i szedł, otwierającramiona w geście powitania. Mistrzu! Witaj w moim skromnym obozie! Niepotrzebnie się fatygowałeś, przyjechałbymdo ciebie, kiedy tylko byłoby to możliwe.Jestem ciekaw, jak wygląda owoc twego geniuszu.Apelles lekko pochylił głowę w ukłonie. Nie było moim zamiarem przeszkadzać ci w środku tak ważnej wyprawy oblężniczej, alenie mogłem się doczekać zaprezentowania ci mojej pracy. Gdzie jest obraz? spytał Aleksander wyraznie zaciekawiony. W namiocie.Wejdz!Król zauważył, że Apelles kazał sobie postawić namiot białego koloru, wewnątrz któregopanowało jednolite oświetlenie, nie zniekształcające barw obrazu.Artysta wprowadził Aleksandra do namiotu i zaczekał, aż wzrok króla przyzwyczai się dootoczenia.Portret znajdował się za zasłoną w rodzaju kurtyny, a obok niego stał sługa, którydzierżył w dłoni koniec sznurka, czekając na polecenia pana.Tymczasem nadeszła Kampaspei zajęła miejsce u boku Aleksandra.Apelles dał znak służącemu i ten zerwał zasłonę, ukazując obraz.Aleksander zaniemówił z wrażenia, jakie wywarło na nim piękno emanujące z obrazu.Detale, które na etapie szkicu zachwyciły go tak bardzo, że sądził, iż dzieło można było uznać zaskończone, teraz nabrały treści i siły wyrazu, połyskiwały wilgotnym blaskiem życia, wtapiałysię w atmosferę, w cudownie wibrujące płaszczyzny kompozycji.Sylwetka Bucefała przedstawiała tak dużą siłę ekspresji, że koń sprawiał wrażenie żywego,a jego rozszerzone nozdrza zdradzały wewnętrzne podniecenie.Nogi zwierzęcia zdawały sięrozrywać płaszczyznę obrazu, by wskoczyć w realną przestrzeń i walczyć o nią z widzem.Jezdziec był równie piękny, choć znacznie różnił się od postaci wyrzezbionych przez Lizypa.Niezliczone tonacje barw pozwoliły artyście uzyskać niepokojący wręcz realizm postaci, któryz jednej strony zapewniał większą sugestywność niż rzezby w brązie, z drugiej zaś pozwalałujawnić prawdziwe oblicze Aleksandra.Na twarzy króla dało się zauważyć niepokój i zapałzdobywcy, szlachetne rysy wielkiego władcy, ale także zmęczenie i pot, który skleił mu naskroniach kosmyki włosów.Władca miał szeroko otwarte oczy, zdradzające wysiłek, jakiwkładał w zapanowanie nad sytuacją, a jego czoło było zmarszczone niemal do bólu.Na szyikróla widać było naciągnięte ścięgna i żyły nabrzmiałe w bitewnym zapale.Konia dosiadałczłowiek prawdziwie wielki, ale jednocześnie zmęczony i słaby, pozbawiony boskości typowejdla rzezb Lizypa.Apelles obserwował z niepokojem reakcje króla, obawiając się, że nagle dostanie on jednegoze swych słynnych napadów złości.Tymczasem Aleksander uścisnął malarza, mówiąc: Obraz jest wspaniały! Dzięki niemu mogę zobaczyć, jak wyglądałem w kluczowymmomencie bitwy.Jak tego dokonałeś? Siedziałem przed tobą na drewnianym koniu, a Bucefaławyprowadzili na twoje żądanie ze stajni.Jak to możliwe? Rozmawiałem z twoimi ludzmi, panie, z towarzyszami, którzy walczą u twego boku,z wszystkimi, którzy cię dobrze znają.Mówiłem też z. urwał i zmieszany, spuścił głowę .Kampaspe.Aleksander zwrócił się do dziewczyny, która przyglądała mu się z dwuznacznymuśmiechem. Mogłabyś zostawić nas na chwilę samych? zapytał.Kampaspe wyglądała na zaskoczoną, a nawet zagniewaną tym pytaniem, ale usłuchała, niedyskutując
[ Pobierz całość w formacie PDF ]