[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dzięki, że przysłałeś taksówkę, ale& Boże, wiedziałem, że będziesz wrzodem na dupie. Oddalił się od biurka iprzeczesał wilgotne włosy.Widziałam pod koszulą, jak napiął mięśnie pleców.Ostro wciągnęłam powietrze i poczułam, że znów się czerwienię. Nie jestem wrzodem na żadnej części twojego ciała, kolego.Zaśmiał się szczekliwie i odwrócił się do mnie. Nie? Powiedziałem ci wczoraj, w jakie bagno wpakowała się twoja mama,ostrzegałem, że jest wielu drani, którzy chętnie dostaną cię w swoje ręce, ale ty wciążtu jesteś.Chociaż ktoś już wybił ci szybę w aucie. Słuchaj, naprawdę rozumiem, że mama ma kłopoty.Może cię zaskoczę, ale niezdziwiło mnie to, serio. No dobra, wyglądało na to, że jest w gorszej sytuacji niżkiedykolwiek wcześniej, ale nieważne. Jeśli chodzi o samochód, to przed przyjazdemtutaj byłam w domu przez parę minut.Nie ma siły, żeby ktoś mnie tam zobaczył.Tymbardziej że zaparkowałam przed barem ze striptizem.Takie rzeczy się tam zdarzają. Tak? Znów skrzyżował ramiona na piersi. Widzę, że często bywasz w barachze striptizem. Nie bywam syknęłam.Zadrżał mu mięsień w szczęce.Przez jakąś wieczność wpatrywaliśmy się w siebieznacząco.Potem znowu się odezwał. Co ty tu robisz? Ale tak serio.To nie jest miejsce dla ciebie.Nie ma twojejmamy.Nie masz tu rodziny.A z tego co wiem, odkąd jesteś na studiach, nie wpadłaśtu nawet przelotem.Nie oceniam cię, ale wygląda na to, że dotychczas miałaś gdzieś,co tu się dzieje.Więc co się stało teraz?Nooo! Jego słowa podziałały jak lodowaty prysznic.Jax zaczął się cofać w kierunku drzwi, ale nie spuszczał mnie z oczu. Wracaj do domu.Nie jesteś& Moje życie się rozpada! Kiedy wypowiedziałam te słowa na głos& Cholera,dotarło do mnie, jakie są prawdziwe.Zrobiło mi się obrzydliwie, jakbym się napiłakwasu.Nawet nie wiedziałam, co mnie skłoniło, żeby to w ogóle mówić.Możełagodność w jego głosie, którą wzięłam za troskę.Nie wiem.Z trudem przełknęłam ślinę i skupiłam się na jego spojrzeniu. Moje życie się rozpada powtórzyłam znacznie ciszej i wtedy nagle wyrzygałamwszystko. Mama mnie załatwiła.Wyczyściła całe moje konto oszczędnościowe.Miałam tam pieniądze na czesne do końca studiów, zaskórniaki na czarną godzinę orazoszczędności na ten czas, kiedy po studiach będę szukać pracy.I to nie wszystko.Zaciągnęła kredyt na moje nazwisko i wykorzystała moje karty kredytowe.Niespłaciła ani grosza.Zużyła całą moją zdolność kredytową i nie wiem, czy dostanęstypendium.Szerzej otworzył oczy, a potem podniósł rękę i przesunął ją po piersi, nad sercem. Nie mam dokąd pójść mówiłam dalej, chociaż w gardle czułam znajomą kluchę,a pod powiekami już mnie piekło. Nie mogłam zostać w akademiku, bo nie mampieniędzy na opłacenie letnich zajęć.Nie zostawiła mi nic, z wyjątkiem niewielkiejsumy, którą miałam na prywatnym koncie, oraz domu, który z tego, co mówisz, jestdealernią.A do tego wszystkiego uciekła z kolesiem o przezwisku Kogut.Moja jedynanadzieja, jedyne, co mnie trzyma przy życiu, to że ma jakieś pieniądze i będzie mogłamnie spłacić.Czyli tak, rozumiem, że nic tu dla mnie nie ma i że jestem wielkimwrzodem na twoim tyłku, ale niestety, nie mam gdzie się podziać. Cholera. Odwrócił wzrok i zacisnął szczęki.Wtedy to poczułam.Upokorzenie.Zamknęłam oczy.Gdzie są zszywki? Muszęsobie zasznurować usta. Cholera powtórzył. Nie wiem, co powiedzieć.Zmusiłam się do otwarcia oczu.Patrzył na mnie.Nie widziałam w jego oczachlitości, ale patrzył łagodniej. Nie ma nic do powiedzenia. Tutaj nie ma żadnych pieniędzy, kotku.Nie mogłaby ci nic dać. Patrzył mi woczy. Nie wkręcam cię.To masakra, totalne gówno, ale taka jest prawda, nic tu niema.Jedynie ten niewielki zysk, jaki od jakiegoś czasu przynosi bar, ale to niewystarczy.Oparłam się na krześle i wypuściłam powietrze.Nie.Nie.Nie.Słyszałam w głowietylko to jedno słowo. Jeśli wzięła twoje pieniądze, to na pewno już ich nie ma.A jeśli miała jakieśwłasne, dawno je wydała.Uwierz mi. Mówił teraz ciszej. Nie ma tygodnia, żebyktoś tu nie przychodził węszyć, szukać jej z powodu pieniędzy, które mu jest winna.Odwróciłam wzrok i jeszcze raz odetchnęłam głęboko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]